zastanawialem sie, czy ktos wyjal aparat tego wieczoru...
nie bede sie wypowiadal za innych, choc widac na zdjeciu. powiem za siebie. bylem cholernie zmeczony, glownie za sprawa ostatniego odcinka pod wiatr, ktory wyssal ze mnie reszti energii. na zamknieciu zawodow oczy mi sie kleily, niemalze zasnalem na stojaco. ratowalo mnie chlodne, swieze powietrze, ktore lykalem wychodzac co kwadrans na zewnatrz. tak naprawde wybralismy sie na baze, bo mielismy 5 minut z kwaterki i z nadzieja, ze uda sie cos wylosowac. niestety, gorycz podeszla do ust, kiedy okazalo sie, ze zeby wziac udzial w losowaniu, trzeba wrzucic swoj numerek do koszyka... takze tym razem jestesmy bogatsi o doswiadczenie.
ogolnie impreze mozna zaliczyc do udanych, choc organizacja momentami jednak kuleje. troche mnie dziwi, bo to juz 37 edycja...
tradycyjnie juz, liczy sie nie tylko start, ale i atmosfera oraz towarzystwo. jak zwykle bylo milo.