Rowerowy weekend.
Brak w okolicy w ten weekend ciekawych zawodow , oraz wycieczka w ostatnia niedziele z chlopakami nastroily mnie do wybrania sie rowerem w nowe nieznane miejsca.
Day 1 - piatek, 85km. Pogoda nie rozpieszcza, wietrznie, nie za cieplo, pochmurnie, wiec tylko rozkrecam noge. Petla przez Glinianke, Rzakte, nastepnie opłotkami do Debe Wielkie i drogi nr 637. Tam nawrot i okolo 30km pod wiatr. Mijam Okuniew, Sulejowek, w Wawrze skrecam na Otwock. Trasa mało ciekawa oprocz fragmentu miedzy Glinianka a szosa 637 pewnie dlatego, ze jechalem tamtedy po raz pierwszy. Noga rozkrecona mozna przystapic do...
Day 2 - sobota, 156km. Pogoda bardzo fajna, wyjezdzam dosyc wczesnie wiec na poczatku jest troche chlodno. Zachecony opowiesciami Behema jade na zachod. Niestety nie mam takiego zasiegu zeby dojechac w polecane rejony i wrocic, wiec konczy sie na trasie miedzy miastami Warka-Grójec-Tarczyn-Zalesie Górne. Oprócz znanej drogi do Warki wiekszosc miejsc dla mnie nowa. Ciekawe drogi, czasami nawet bardzo, duzo samochodow w okolicach wiekszych miast dlatego szybko stamtad uciekam. Trase pilnuje gps, wiec w ogole nie bladze. W drodze powrotnej przez chwile jade z innym kolarzem. Samopoczucie i cala reszta super. Wreszcie zamocowalem torebke podsiodlowa, wiec wszelkie klucze, detka laduja wlasnie w niej. Plecy po 6 godzinach jazdy juz mi za to dziekuja. Ekstra dzien, na pewno jeszcze wroce rozpoznac blizej te tereny.
Day 3 - niedziela, 196km. Od jakiegos czasu marzylo mi sie to. Bardzo wczesnie pakuje sie do pociagu i jade do Lublina. Stamtad biore kierunek na Naleczow. Poczatkowo jade droga wojewodzka 830 ale pozniej odbijam na mniej uczeszczane trasy. Asfalt sredni, miejscami kiepski, sporo hopek ale dzieki temu wjezdzam do Kazimierza od poludnia. Mimo wczesnej godziny turystow jest juz duzo. Dlatego specjalnie nie mam ochoty zatrzymywac sie i lece dalej. Teraz czeka mnie malo ciekawy odcinek do Pulaw a nastepnie bardzo nudny do Deblina. Duzo prostych, otwarte tereny, wlaczam wiec autopilota i jade przed siebie. W Deblinie zatrzymuje sie na popas w znamym Carlozowi i Vigilowi sklepie. Nastepnie opuszczam droge 801 prowadzaca wprost do Warszawy i jade przez wioski. Droga troche kluczy ale dzieki temu jest ciekawiej. W Łaskarzewie trafiam na jakies swieto miejscowej strazy pozarnej, ale panowie policjanci sa wyrozumiali i pozwalaja mi jechac. Robi sie coraz cieplej, do tego troche sie odwadniam co pieknie pokazuje wzrost hr podczas jazdy na stalej mocy. Zatrzymuje sie przy sklepie i wypijam tyle, ze ciezko mi wsiasc na rower
Nastepnie powrot przez Wolę Rębkowską, Natolin i Osieck. Szkoda, ze asfalt jest tu tak kiepski bylaby to moja ulubiona droga. Bez kryzysu i w calkiej dobrej kondycji docieram do domu.
Podsumowujac, zwlaszcza sobota i niedziela wyszla super. Piekna pogoda, nowe trasy, bardzo milo spedzony czas. W glowie sa juz plany na kolejne wyjazdy. O ile tylko pogoda pozwoli.