koty
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel
koty
mam wrażenie że na forum jest kilku posiadaczy lub wielbicieli kotów
ja jestem jedynie okresowym dzierżawcą więc mam niewielkie doświadczenie w postępowaniu z nimi dlatego proszę o radę:
oddana mi pod opiekę Lolita bardzo sie męczy w czterech ścianach mojego mieszkania w bloku tym bardziej że w jej domu rodzinnym ma do dyspozycji cały ogród (ostatnio jednak nie wychodzi bo hm jakby to powiedzieć ma miłosne zapędy
chciałbym spróbować wyprowadzać ją na spacer dlatego pytam czy ktoś chodził z kotem na szelkach?można ją do tego przyzwyczaić?czy to niebezpieczne na takim osiedlu jak Stadion?może lepiej wyjść z nią do lasu i tam pochodzić?i jakie szelki kupić?
pomocy please bo serce mi się kraje jak miauczy
ja jestem jedynie okresowym dzierżawcą więc mam niewielkie doświadczenie w postępowaniu z nimi dlatego proszę o radę:
oddana mi pod opiekę Lolita bardzo sie męczy w czterech ścianach mojego mieszkania w bloku tym bardziej że w jej domu rodzinnym ma do dyspozycji cały ogród (ostatnio jednak nie wychodzi bo hm jakby to powiedzieć ma miłosne zapędy
chciałbym spróbować wyprowadzać ją na spacer dlatego pytam czy ktoś chodził z kotem na szelkach?można ją do tego przyzwyczaić?czy to niebezpieczne na takim osiedlu jak Stadion?może lepiej wyjść z nią do lasu i tam pochodzić?i jakie szelki kupić?
pomocy please bo serce mi się kraje jak miauczy
Z kotami się kiepsko chodzi na smyczy. One nie kumają, co to spacer grupowy i spacerują indywidualnie.
Bez smyczy - jest ryzyko, że nie będzie chciała dać się potem złapać. Nie to, że gdzieś całkiem ucieknie tylko po prostu uzna, że skoro tyle czasu siedziała w domu to teraz posiedzi na dworze. I ze spaceru zaplanowanego na godzinę, będziesz miał cały dzień ganiania kota.
Teren - popatrz na teren pod kątem możliwości pójścia za kotem gdziekolwiek by on nie szedł. Las będzie dobry. Wśród domów może przeleźć pod płotem komuś do ogródka a Ty zostaniesz na zewnątrz z drugim końcem smyczy w ręku. I tak zostaniecie po 2 stronach płotu, bo kot to nie pies który przychodzi jak go zawołać.
Bez smyczy - jest ryzyko, że nie będzie chciała dać się potem złapać. Nie to, że gdzieś całkiem ucieknie tylko po prostu uzna, że skoro tyle czasu siedziała w domu to teraz posiedzi na dworze. I ze spaceru zaplanowanego na godzinę, będziesz miał cały dzień ganiania kota.
Teren - popatrz na teren pod kątem możliwości pójścia za kotem gdziekolwiek by on nie szedł. Las będzie dobry. Wśród domów może przeleźć pod płotem komuś do ogródka a Ty zostaniesz na zewnątrz z drugim końcem smyczy w ręku. I tak zostaniecie po 2 stronach płotu, bo kot to nie pies który przychodzi jak go zawołać.
A rowery jak cielęta leżą nad brzegami rzek
- Giant Mike
- Mam zdecydowanie za duzo czasu...
- Posts: 898
- Joined: 20 Apr 2005 19:41
- Location: Warszał
- Contact:
Re: koty
moje dwa Norwegi bywaly wyprowadzane w szelkach. On nie potrzebował smyczy bo dawał się łatwo złapać, Ona była podpięta do kilkumetrowego sznurka i latała w jego zasięgu.leoheart wrote:chciałbym spróbować wyprowadzać ją na spacer dlatego pytam czy ktoś chodził z kotem na szelkach?można ją do tego przyzwyczaić?czy to niebezpieczne na takim osiedlu jak Stadion?:)
Nie ma mowy o wyprowadzaniu w formie spaceru bo jakakolwiek próba nadania kotu kierunku nie uda się - będziesz nim floterował trawnik
Więc albo spacer na zasadzie kontrolowanego puszczenia wolno na długim sznurku albo wcale.
Michał
Plannja Racing Team || GG#: 130876
Myślę, że głównym problemem nie jest zamknięcie, lecz ruja kotki. Gdyby to był kocur, to można by być pewniejszym, że ma tendencje do szwendania się po podwórku, i "spacer" w szelkach coś by załatwił. Kotki - nawet gdy są "wychodzące" - raczej nie oddalają się zbyt daleko.
Kotki przenoszone w nowe miejsce zazwyczaj są zlęknione i reagują odwrotnie - chcą się schować w jedno upatrzone miejsce i przez kilka dni nie ruszają się z niego.
Problemem dla kotki i na pewno dla Ciebie jest ruja.
Problem można rozwiązać w inny sposób niż sugerowane przez poniektórych odwiedziny Pana Kotka.
Trzeba po prostu pójść do weterynarza (bez kotka), przedstawić sytuację (opowiedzieć, od kiedy kotka ma ruję) i poprosić o antykoncepcję. Co prawda, kiedy kotka ma już ruję, nie powinno się jej dawać tabletek antykoncepcyjnych, ale odpowiednio dobrana dawka hormonów skróci jej ruję, no i da wytchnienie zwierzakowi i jego opiekunowi. Idź do weterynarza, a nie po szelki do zoologicznego, bo kotka może wpaść w ruję permanentną, i wtedy dopiero można dostać kota.
Kiedy ruja ustanie, to właściciele powinni jak najszybciej kotkę wysterylizować. To nie jest bolesny ani przykry dla kotki zabieg, lecz dużo bardziej "humanitarne" zachowanie niż ciągłe podawanie antykoncepcji, niedopuszczanie do kocura i zamykanie kotki w czterech ścianach.
No chyba że właściciele chcą mieć małe urocze kocięta.
Kotki przenoszone w nowe miejsce zazwyczaj są zlęknione i reagują odwrotnie - chcą się schować w jedno upatrzone miejsce i przez kilka dni nie ruszają się z niego.
Problemem dla kotki i na pewno dla Ciebie jest ruja.
Problem można rozwiązać w inny sposób niż sugerowane przez poniektórych odwiedziny Pana Kotka.
Trzeba po prostu pójść do weterynarza (bez kotka), przedstawić sytuację (opowiedzieć, od kiedy kotka ma ruję) i poprosić o antykoncepcję. Co prawda, kiedy kotka ma już ruję, nie powinno się jej dawać tabletek antykoncepcyjnych, ale odpowiednio dobrana dawka hormonów skróci jej ruję, no i da wytchnienie zwierzakowi i jego opiekunowi. Idź do weterynarza, a nie po szelki do zoologicznego, bo kotka może wpaść w ruję permanentną, i wtedy dopiero można dostać kota.
Kiedy ruja ustanie, to właściciele powinni jak najszybciej kotkę wysterylizować. To nie jest bolesny ani przykry dla kotki zabieg, lecz dużo bardziej "humanitarne" zachowanie niż ciągłe podawanie antykoncepcji, niedopuszczanie do kocura i zamykanie kotki w czterech ścianach.
No chyba że właściciele chcą mieć małe urocze kocięta.
Wyczytałem wcześniej, że nie jesteś właścicielem, lecz przechowawcą kota (chyba że płacisz za tego kota czynsz i pobierasz z niego jakieś pożytki - wtedy dzierżawa).
Jak chcesz, to niech rujka trwa, ale uprzedzam, że może sobie trwać i trwać, i trwać...
Az w końcu ktoś sobie pomyśli: K... mać! Tego się nie da wytrzymać!
I pójdzie do weterynarza, a weterynarz da jej odpowiednią dawkę hormonów, żeby przerwać ruję.
Nie jest prawdziwa obiegowa opinia, że kotka musi mieć kocięta choć raz, by nie wpaść w kocią schizofrenię w razie sterylizacji. To tylko takie tłumaczenie sobie, że tak byłoby lepiej... Że to krzywda dla zwierzaka...
Też tak kiedyś myślałem. A teraz myślę, że kotka się niepotrzebnie męczy.
Poza dyskusją jest to, że spacery kotce w niczym nie ulżą.
Jak chcesz, to niech rujka trwa, ale uprzedzam, że może sobie trwać i trwać, i trwać...
Az w końcu ktoś sobie pomyśli: K... mać! Tego się nie da wytrzymać!
I pójdzie do weterynarza, a weterynarz da jej odpowiednią dawkę hormonów, żeby przerwać ruję.
Nie jest prawdziwa obiegowa opinia, że kotka musi mieć kocięta choć raz, by nie wpaść w kocią schizofrenię w razie sterylizacji. To tylko takie tłumaczenie sobie, że tak byłoby lepiej... Że to krzywda dla zwierzaka...
Też tak kiedyś myślałem. A teraz myślę, że kotka się niepotrzebnie męczy.
Poza dyskusją jest to, że spacery kotce w niczym nie ulżą.
Na rujkę nie ulżą. Ale nikt nie powiedział, że to jedyne co trapi sublokatorkę Leo. Moja kota jest wysterylizowana, ale jakbym jej nagle zakazał spacerów, to by siedziała z nosem przy drzwiach i miauczała.chiste_bez_loga wrote:Poza dyskusją jest to, że spacery kotce w niczym nie ulżą.
Inna sprawa, że krótki spacer w niczym by nie pomógł. Po powrocie miauczałaby dalej.
A rowery jak cielęta leżą nad brzegami rzek
hehe, chcialbym zobaczyc film z tego jak leo daje kotu tabletke moze to wygladac chocby tak:leoheart wrote:mam już jakiś pogląd jak postępować z moim czasowym gościem
http://www.cats.alpha.pl/tabletka.htm
-
- Bardzo zaaawansowany uzytkownik
- Posts: 1557
- Joined: 13 Sep 2005 18:57
- Location: miasto sosen
- Contact:
widziałam film, jak Leo z Lolitą leżą o poranku w łóżeczku, można go wrzucić bo jest tam też motyw rowerowy*, kota nie mam więc się nie mądrzę ale moze ona potrzebuje więcej zainteresowania i czułości
*jak wiadomo do spania najlepsze dla OGRa są koszulki z rowerkiem
*jak wiadomo do spania najlepsze dla OGRa są koszulki z rowerkiem
może i wolno jeżdżę ale za to dokładnie
jak ma ruje, to tak jak pisze chiste, bedzie miauczec w opor, az jej nie przejdzie, to nie jest kwestia braku zainterssowania opiekunow - tak to wyglada i tyle.
a co do linka vigila, to dawno temu jak czytalam to po raz pierwszy, to poplakalam sie ze smiechu najlepsze jest to, ze to tak mniej wiecej wlasnie wyglada
a co do linka vigila, to dawno temu jak czytalam to po raz pierwszy, to poplakalam sie ze smiechu najlepsze jest to, ze to tak mniej wiecej wlasnie wyglada
Koło Przyjaciół OGR - KPO "Śprychy"
Dopuścić kota doświadczonego, bo młody widząc chętną kotkę ,
zacznie od razu aktywne zaloty i dostanie pazurem po pysku.
Doświadczony usiądzie, umyje sobie pyszczek, wyliże gorset udając,
że go cały ten cyrk, który przedstawia chętna kotka nie interesuje
i w odpowiednim momencie złapie zębami za kark, dalej wiadomo
Drugie wyjście to przeczekać rujkę wykazując cierpliwość godną doświadczonego kota, oczywiście nie namawiam do pokrycia kotki,
tylko do cierpliwości.
Swoją drogą koty mają dobrze, a my musimy się namęczyć z dziewczynami, nawet tymi z rujką.
zacznie od razu aktywne zaloty i dostanie pazurem po pysku.
Doświadczony usiądzie, umyje sobie pyszczek, wyliże gorset udając,
że go cały ten cyrk, który przedstawia chętna kotka nie interesuje
i w odpowiednim momencie złapie zębami za kark, dalej wiadomo
Drugie wyjście to przeczekać rujkę wykazując cierpliwość godną doświadczonego kota, oczywiście nie namawiam do pokrycia kotki,
tylko do cierpliwości.
Swoją drogą koty mają dobrze, a my musimy się namęczyć z dziewczynami, nawet tymi z rujką.