w niedziele masa WOSP to moze by tak male turlanie w sobote, ogolnie to slisko w lesie, syf na szosie - proponuje jakies 1-2 h sciezkami lesnymi (nie sliskimi) wokol otwocka. tempo luzne i dostosowane
Arkadyj! szosy obecnie nie nadaja sie do eksploatownia rowerow szosowych, a wlasciwie zadnych rowerow, no moze oprocz twojego bylego krokodyla (bez obrazy ) i mojego zreszta tez. Szkoda sprzetu - dzis po 2 godzinach wygladalem jak krasnal z kopalni w wieliczce - lizawka mi nie potrzebna do konca zimy. W polowie drogi skuwalem lancuch bo naped wyzarlo. Dla pociechy za chwile spotkalem Leo - skrzyzowanie wislostrady i lazienkowskiej - spotkanie na przejsciu miedzy pasami ruchu!
A tak w ogole to naciskany zza kulius zawiadamiam!!! start o 12:00 a ty carloz sie sprezaj i nas doganiaj i zaloz inne opony a nie te slicki!
rzeczywiscie nawet liczne grono: carloz, hak, karnas, , różowy łokieć, vigil i dziadek na doczepke. W parku pomachal nam Arkadyj (swoim nowym nabytkiem) a przy medyku dolaczyl S.W.A.T. Tylko wyjechalismy a carloz zaliczyl piekna lodowa glebe gubiac licznik o czym dowiedzial sie po okolo kilometrze (nie wiadomo dokladnie - brak licznika). Zostal odnaleziony opodal miejsca upadku (skads to znam...). To zapowiadalo dalsze klopoty. grupa rozdzielala sie i laczyla. w koncu odlaczyl sie róźowy łokiec a na sam koniec "ten co zawsze jezdzi za wszystkimi i sie nie odladcza od wiekszosci" czyli hak (z dziadkiem). w efekcie wrocilismy w trzech kawalkach co po ostatniej masie jest w modzie. ale zawsze patrzymy na jasna strone zycia wiec... bylo piekne slonce, piekne podjazdy. bylo super!dzieki
Ktoś ciągle mieszał, że tak sie gubiliśmy, jak ktoś prowadzi to reszta powinna za nim jechać, bo tak to nigdy nie wrócimy w takim gronie w jakim ruszamy, a jak ktoś chce koniecznie decydować, to niech prowadzi
Ale ogólnie było oki, dupsko po glebie nie boli, licznik jest, koszyk od bidonu pogięty, ale gra gitara