Page 1 of 1

salzkammergut-trophy 2009

Posted: 18 Jul 2009 15:57
by dzidek
Zaczęło się o 5 rano od startu ojca na dystans najcięższy bo az 206km i 7000m w pionie!!! nie było lekko od kilku dni padał deszcz, na trasie tez cały czas lalo temperatura nie przekroczyła 10stopni gdzieś na górce było tylko 3... (podobno włosi już po godzinie zaczęli się wycofywać) niestety na przejechanie 206km organizatorzy ustalili limit tylko 16h, co jakiś czas były pkt kontrolne na których tez był jakiś limit i tak po przejechaniu 130km i ponad 4000m w pionie ojca nie puścili dalej... podobno organizatorzy skrócili etap wiec do szczęścia zabrakło niewiele, a może raczej temperatury wyższej o jakieś 10-15 stopni...
Startowali tez Jurek Pleskot i Andrzej Litwinienko na krótszych dystansach ale tez nie ukończyli...

Tak ode mnie to, jestem pewny ze gdyby temperatura była wyższa, powiedzmy kolo 20 stopni to deszcz nie byłby problemem i ojciec przejechałby to w bardzo dobrym czasie i sklepał kilku górali :)

Posted: 18 Jul 2009 17:54
by dzidek
http://results.pflanzl.info/trophy2009/

tutaj są wyniki live... nie wiele z tego czaje ale tak, trzeba dać A Overall i szukać przez suchen :) numer ojca A452

Posted: 18 Jul 2009 18:18
by Arkadyj
Gratulacje dla ojca za podjecie wyzwania. Z tego co widze, nie bylo latwo. Wiele znanych i mocnych osob wycofalo sie wczesniej niz Hak. A przypuszczam, ze gdyby nie bylo limitow - Hak by to ukonczyl.

Posted: 18 Jul 2009 18:25
by dzidek
Arkadyj wrote:Gratulacje dla ojca za podjecie wyzwania. Z tego co widze, nie bylo latwo. Wiele znanych i mocnych osob wycofalo sie wczesniej niz Hak. A przypuszczam, ze gdyby nie bylo limitow - Hak by to ukonczyl.
gdyby nie bylo limitow to pozabijaliby sie w nocy na zjazdach ludzie... pierwotnie i tak meta miala byc otwarta do 21 czyli do godziny kiedy jest calkiem jasno

Posted: 18 Jul 2009 18:30
by Arkadyj
A o ktorej zdjeli ojca z trasy?

Posted: 18 Jul 2009 19:09
by dzidek
nie wiem... z tych wynikow wydaje mi sie ze po11h ale nie jestem pewny

Posted: 19 Jul 2009 18:39
by dzidek
dobra, dobra małe sprostowanie na gorąco... jak ojciec wróci to wszystko skoryguje :)
Z tego co zrozumiałem to wyścig nie skrócono ale anulowano... i za czasy końcowe podano te z 2 pkt pomiarowego czyli ten 130km... :) czyli panowie i panie mamy pierwszego ogra który ukończył najdłuższy etap na tym prestiżowym wyścigu, ba i to od razu w pierwszej setce!!!
Warto tez dodać (jeżeli się nie pomyliłem), do końca dotrwało tylko 3 polaków :)

p.s. ojoj ile dają treningi zima... ta nabyta odporność na deszcz i chłód procentuje :D

edit. jeszcze kilka fotek http://www.sportograf.de/pl/shop/search/591

Posted: 20 Jul 2009 12:45
by carloz

Posted: 20 Jul 2009 15:42
by leoheart
Hak jest wielki :shock: 8)

Posted: 20 Jul 2009 16:33
by Guest
No to skrobię...
Przyjechaliśmy (Andrzej, Zosia i ja) na miejsce w środę wieczorem i od razu na rozruch piękna burza - pioruny grzmoty i te sprawy. Po godzinie znowu ładnie. Tak było jeszcze w czwartek i piątek. Do wieczora śliczna pogoda i upał ponad 30 stopni potem totalna zlewa z gradem włącznie. Korzystając z pogody machnęlśmy kilka kółek po okolicy. W nocy z piątku na sobotę przyplątał się nad Bad Goisern paskudny front atmosferyczny. No i zaczęło się.
0400 - pobudka, szybki prysznic, zassanie przygotowanych wieczorem kanapek, hop na rower i jazda na start. Po drodze "przechwyciłem" jeszcze Jurka Pleskota (dojechał dzień później) - też atakował dwie stówy. Deszcz leje jak z cebra, a na starcie pnad pięciuset podobnych nam ...
0500 - ruszamy, Jurek zapalił z czubem, nawet nie próbowałem Go gonić, pierwsze 10 km to podjazd - asfalt, potem szuter, potem mosteczek, potem trochę z buta, potem troszkę zjazdu, znowu w górę i na niespełna dwudziestym km bufet. Do tego momentu było cacy - nawe myślałem, że jestem za ciepło ubrany. Ale nieeee...
Dalej było tylko gorzej czyli coraz zimniej, coraz bardziej mokro i coraz bardziej ślisko. Do końca już się nie rozgrzałem. Tak się tułałem po trasie przez ponad 11 godzin. Na jednym z punktów kontrolnych przyskoczył do mnie facet z obcęgami i wrzeszcząc coś o końcu wyścigu obciął mi chipa. No to myślę - wywalili z trasy bo za bardzo się ślimaczę. Ale nieee...
Jeszcze wieczorem patrzę na listę wyników i co widzę - co prawda na przedostatnim miejscu ale zostałem sklasyfikowany 8) Zeby było weselej to w pierwszej setce :D - bo drugiej nie było :shock:
Co orgi zrobiły z wyścigiem tego do końca nie wie nikt. Sądząc po tym jak mnie potraktowali to zdjęli wszystkich z trasy pomiędzy drugim, a trzecim punktem kontrolnym i sklasyfikowali wg czasów na drugim. Nie wiem jakie mieli ustawione limity bo wszystkie ustalenia przedstartowe wzięły w łeb. Ludzie wycofywali się masowo z powodu wychłodzenia lub znięchęcenia.
Pierwszy raz w życiu doprowadziłem się do stanu w którym proste czynności stały się poważnymi wyzwaniami. Żeby wyjąć batona z kieszonki musiałem się zatrzymać. Skrócenie linek w hamulcach i ich regulacja zajęło mi chyba 15 minu (normalnie 2). Obsługując manetki zamiast przemarznietych kciuków musiałem używać nadgarstków.
Krótko mówiąc - najkoszmarniesze 138 km jakie w życiu przejechałem, przewyższenia 4500m, temperatura śrenia 7 min 3 max 14 stopni, średnia prędkość 12,7 km/h :oops: do tego stale padający deszcz :evil:
Ale żeby nikogo nie zniechęcać do wyjazdu w przyszłym roku kilka fotek okolicy.

Posted: 20 Jul 2009 16:35
by hak
To wyżej to pisałem ja :D

Posted: 20 Jul 2009 18:41
by Arkadyj
Haku podoba mi sie ten opis - za rok jede z Toba :-)

Posted: 24 Jul 2009 15:49
by carloz
http://www.salzkammergut-trophy.at/fotos-pid159

w połowie galerii widać dlaczego nie wpuscili ludzi z dystansu A i B na dalszą część trasy, coś tam nawet jest na ten temat po germańsku napisane :wink: