coniektórzy pytali więc postanowiłem napisać parę słów. pierwszy dzień to piątek, dojechaliśmy z Tomaskiem do Ojcowa, wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy w okoliczne dolinki. było ciepło więc miło się kręciło. powiem tylko, że szlaki są oznakowane gorzej niż u nas

drugiego dnia byliśmy już w Zakopanem i zaczeliśmy realizować szatański plan wjazdu rowerem do Murowańca, podobno ta trasa była opisana w tygodniku podhalańskim jako oficjalny szlak rowerowy. i tak szczerze to niech szlag ten szlak. ciężko było, ostro pod górę po wielkich kamieniach, czasem ubitych a czasem luźnych. 2 godziny walki z kierownicą, bardoz techniczna jazda no ale udało się. po drodze tylko ja leżałem, nie zdążyłem wypiąć spda kiedy koło zatrzymało mi się na kamieniu. dodam tylko, że ze względu na charakter trasy zabraliśmy ze soba chirurga ortopedę - Kubę. na dowód, że udało się wjechać przedstawiam zdjęcie:
tu bylo zdjecie jak stodola
Zjazd również nie należał do ciekawych. po tych kamieniach na tych rowerach ciężko było rozwinąć prędkość powyżej 20km/h . kiedy w pewnym momencie padło hasło "ostatni na dole trąba" i trafił się gładszy kawałek trasy wyprzedziłem Tomaska i puszczając hamulce i wodze fantazji popędziłem w dół, chciałem na chwilę przysiąść na siodełku, usłyszalem trzask i....jakoś wyhamowałem bez zaliczenia gleby, okazało się, że:
tu bylo zdjecie jak stodola
niektórzy moga wrzucić jeden ze swoich komentarzy.
po chwili walki przymocowałem siodło na sznurek do ramy i udałem się moją nową dualówką w dół


trzeciego dnia, już tylko z Tomaskiem, udaliśmy się na Turbacz. Nie będe opisywał jak to dwie pierdoły nie zauważyły znaczenia szlaku i przez 40 miunt pchały rowery pod górę jakąś przecinką do zwózki drewna. w każdym razie w Gorcach jak już się wjedzie na grzbiet to jest to co tygrysy lubią najbardziej


tu bylo zdjecie jak stodola
jakby ktoś chciał fotki obejrzeć to są na ftpie. zdjęcia w artykule są podlinkowane bezpośrednio z ftpa więc sory za rozmiar i nie dziwcie się jak kiedyś znikną :p
[/img]