Niby nic wielkiego, w końcu, każdy z nas ma potrzebę przetransportowania w jakiejś chwili życia. Może to być, coś do jedzenia, jakieś drewno do kominka, czy kajaki. Rowery. Bierzemy się do roboty. Tu piasty, tam udało się zdobyć oś z amortyzacją, felgi, gumy, kątowniki i po spawaniu , malowaniu. Jedziemy po papier do Wydziału i na przegląd. Pięknie. Ale zdarzy nam się przygoda. Pęknie, a łańcuch, także nie wytrzyma, zapasowego trzymania. Co dalej. Jeśli przyczepka, nie wpadnie do rowu, przedtem nie trafiając rowerzystę lub pieszego. A co będzie działo się, jeśli w pędzie, przekraczając oś jezdni, wyrżnie w nadjeżdżające auto, pełne ludzi? Po wypadku. Jeśli poszkodowany (poszkodowani) będzie lebiegą i odpuści nam. To już jego oblatany papuga, nie. Możesz stracić dom i wszystko, niemal, co kochasz.
A jest do czego, przyczepić się. Za wszystko (gapowe)zapłacisz, niedoszły konstruktorze. Dlatego dziwią mnie wypowiedzi kolegów, pt.,,oj tam, a mój kolega zrobił i wozi". Wozi, do czasu... W załączniku odpowiedź Policji RP, w spr. dopuszczenia pojazdu kołowego, zwanego przyczepą, typu SAM.
Tak zwykła, własnej roboty, przyczepka, SAM.
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel