Trudno komentowac takie zdarzenie.
Wlasnie dociera do mnie, ze zmienilo sie cos w moim postrzeganiu swiata.
Odkad pamietam On zawsze byl i bylo to zupelnie naturalne.
Teraz jest w tym miejscu luka... i długo tak zostanie...
Pamięć o Nim zostanie bez wątpienia na długo...
.
.
.
.
Domar wrote:Nie wiem czy mogę, ale ogłoszę to. Pewnie już o tym wiecie, ale może ktoś się stąd dowie. Jutro (tj środa) o 20:00 rozpocznie sie w Parku miejskim przemarsz do Dużego Kościoła. Jak ktoś może to niech przyjdzie (najlepiej ze świecą).
PS. Był ktoś dzisiaj na mszy na Pl. Piłsudskiego? Masakra na miejscu, ale z wepchaniem się do autobusu jeszcze większa.
"fantastyczne" naglosnienie, niewiele dalo sie z mojego punktu siedzenia zrozumiec, bo slychac bylo z przodu normalnie, a z boku odbite. No rewelka. A na powrot nie narzekam - puscilismy 5 arek typu trup i luz. Calkiem szybko nawet bylam w domu:>
A gdzie staliście? Ja zaraz pod Victorią. Koło 16:45 kibole zaczęli się pchać i mimo że przyszli prawie ostatni to i tak mieli miejsce zaraz przy ogrodzeniu. I jeszcze się wściekali, że ludzie im miejsca nie robili (i tak wytrzymali godzinę, potem zaczęli wracać). To mnie z deka wkurzyło. A z powrotem - stanąłem na drodze Minibusowi wałowemu i stanął tuż przede mną przez co mogłem się z panną do niego wbić. Ogólnie doświadczenie było naprawdę niezłe.
my tuz przed 16 bylismy, a miejscowka na trawie, taka, ze Grob Nieznanego mielismy z tylu po lewej, a przed nami za 3 m byl ten taki murek caly, na ktorym stali ludzie i wszystko elegancko zaslaniali. Problemow migracyjnych na szczescie nie bylo i kazdy siedzial sobie na swojej gazetce, czy kurtce i bylo komfortowo, tylko nie mozna bylo prawie nic zrozumiec, jak juz jeczalam powyzej
Wczorajszy marsz mnie zaskoczył. Myślałem, że spiknie się 200, max 500 osób i sobie przejdzie. A zrobiło się tak, że najlepsza Masa by tak Otwocka nie zawładnęła. PS. Dziś (tj. czwartek) o 20:00 w Parku msza za Ojca Świętego Jana Pawła II. Jak nie będzie padało to znowu wpadnę.
Oczywiście. Przede wszystkim inne cele, inne przeżycia, przemyślenia. Chodzi o to, że skala tego (bądź co bądź spontanicznego) przedsięwzięcia przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Nie poznaję tego miasta, kraju, świata i myślę, że za parę lat będę wspominał ten czas jako coś, czego już nie przeżyję. Po raz pierwszy mogę być z tego kraju dumny za coś, w czym sam biorę udział.
Zgadzam się! Otwock pokazał, że jest z Papieżem. A ta chwila ciszy była niesamowita. Kilkanaście tysięcy ludzi i cisza przenikająca do głębi... A co do Twojego zdania Yorku - po pierwsze wydaje mi się, że coś (choć wiem, że niewiele i nie u wszystkich) się jednak zmieni, a poza tym czuję, że te dni są niezwykłe i takie pozostaną w mojej pamięci.
Wiesz, ja nie wierzyłem w to, że hoolsi się pogodzą (przynajmniej w większości). Śmierć Papieża skłania do refleksji osoby, które mają mózg i wykorzystują go nie tylko do wykonywania podstawowych procesów życiowych. Nie mówię, że Polska stanie się krainą mlekiem i miodem płynącą, gdzie każdy na ulicy będzie się miło uśmiechał (ale by dentyści zarobili na wybielaniu żebów). Niech choć trochę zmieni się każdy z nas, a to już będzie wspaniałe.