harp byl extra, jedne z lepszych terenow, dobra pogoda, o towarzystwie nie napisze, bo go na samej trasie nie bylo


zaluje 19, bo by mnie pchnela na miejsce obok braci, a bylem wzgorze obok, widoki byly, wiezy niet.

a teraz szybkie podsumowanie powrotu z gdanska. chuje na rope i tyle.

jazda po pl z sakwami to samobojstwo, totalny brak szacunku, wpierdalanie sie na trzeciego, wyprzedzanie na cm to normalka. jedyna mozliowsc to jazda srodkiem pasa.

a w w-wie to juz w ogole masakre przezylem w szycie komunikacyjnym. nigdy wiecej.

co do osiagow, wczoraj zrobilem 182 i dzien mi sie skonczyl, dlatego miedzy innymi dzis postanowilem skrocic trase o 100km: znaczy dotargac sie do ciechanowa i stamtad pociagiem do wawki. dzis puklo 145 wiec tez okej.

zawsze mozna podejsc do problemu ponownie na jesieni.

co do relacji z harpa to podsylajcie, dzis wrzucam. joł. aha. nie mam telefonu.