Projekt 300+
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel, BartekJ
Projekt 300+
Bylo pare 2setek w tym roku (z Hakiem po Tatrach i Spiszu 180km, Wycieczka na sw Krzyz 200 km, Krwawa 240 km, Dookola Tatr 210 km, Austria 200 km i teraz 2 weekendy po 200km - 2mosty GK -Deblin i Dookola Warszawy). Sezon sie konczy wiec warto by jakis akcencik - stad pomysl na 300 km. Plan to w niedziele, 25ego o 6ej ruszyc przez Warke, Brzoze,Radom do Nowej Slupi i na Sw Krzyz i wrocic przez Ostrowiec Sw, Lipsko, Zwolen do Deblina - stamtad koleja mazowieckia do domu. Moze znajdzie sie kto chetny oprocz Arka i mnie
Z calym szacunkiem do gosci. zapraszamy zawsze do towarzystwa - mozna pojechac jakis fragment trasy a moze to my odsapniemy na kole, kolegi? Mozna nie informowac o tym co sie robi. Mozna nie prowokowac do jakiej nie badz aktywnosci chocby emotikonem. Wiec sie udalo A co do tych leszczy to fakt...problemy z czuciem - laryngolog?neurolog? proponuje zerknac chocby na takie tam i podobne. Predzej to my jestesmy leszczami...
http://marecky.bikestats.pl/index.php?category=12191
http://marecky.bikestats.pl/index.php?category=12191
no ja tez nie mam tej cholernej nakretki.. nici z jazdy.
ale zamowilem u mikolaja juz nowa, wiec w przyszlym roku chetnie, wtedy nie i 300 a moze i 500 da rade. ;)
ale zamowilem u mikolaja juz nowa, wiec w przyszlym roku chetnie, wtedy nie i 300 a moze i 500 da rade. ;)
Niezly sen...: http://www.a-trip.com/tracks/view/63930
To ja się muszę pochwalić że ostatnio byliśmy ze znajomymi na survivalowym tripie z warki naokoło do pionek i pierwszego dnia wstając o 4 rano udało nam się przejść 47km, a drugiego w wielkich bólach i mękach przepełźliśmy 15
No a jak by komuś zabrakło na bilet i miał spotkanie pod rotundą to trzeba wyjść 5.5h wcześniej
No a jak by komuś zabrakło na bilet i miał spotkanie pod rotundą to trzeba wyjść 5.5h wcześniej
- różowy łokieć
- Buszujacy w forum
- Posts: 618
- Joined: 22 May 2005 12:40
- Location: Radiówek
- Contact:
W skrocie to bylo tak. Wystartowlismy o 6ej. Stopy odmarzly mi po 3 godzinach - w okolicy Radomia. Przed rondem w GK zwyczajowo chcial nas zabic tir. W Warce Arek zlapal kapcia. W Radomiu chcial dokonac zywota wyjezdzajac z podporzadkowanej na jakby z pierszenstwem. Za Starachowicami bezpowrotnie skonczyly mi sie akumulatory do podjezdzania (byly to pierwsze gorki) - po plaskim jakos szlo. Na Sw. Krzyzu bylismy po 6:40h jazdy (poprzednio mialem 6:58h). No i z tamtad to juz latwe 150 km zostalo....W Arka wstapil demon predkosci. Ciagnal ile sil, ja tez ciagnalem ile sil (za nim). W efekcie tego nie zauwazylem typowej dla polskich drog mikro gorki i moje przednie kolo przy predkosci 33kmh przestalo jechac w pionie i wybralo poziom. Poszedlem jego sladem. Podobno dlugo sunalem po asfalcie. Excorticatio cutis superficialis ze tak powiem i przetestowalem zrost obojczyka -OK. I tak dalej. Najgorsze 20 km oczywiscie bylo na koniec - by odwiedzic Jana z Czarnolasu naprawde trzeba miec twarde jaja. Rodeo przy tym to anielska pieszczota. Wiec dotarlismy do miejsca przeznaczenia gdzie logistyka koleji mazowieckich nas zjadla. Okazalo sie za 2x sprawdzany pociag nie kursuje w niedziele. Wybralismy konkurencje by przez most w sufczynie i minsk znalezc sie na wschodniej. powrotu debliniakem nie opisuje - ot, zwykle polskie bydlo ktorego uprzednio doswiadczylismy kilka razy na drodze. Mi wyszlo 328km, Arkowi nieco mniej, czas jazdy 11:09h, srednia 29,44- Ogolnie taaaka przygoda...niestety na kontemplacje przyrody, focenie, jedzenie etc. hm...zabraklo czasu a i tak bylo na styk
- Attachments
-
- koniec.jpg (79.99 KiB) Viewed 12157 times
-
- srodek.jpg (77.7 KiB) Viewed 12157 times
-
- poczatek.jpg (30.58 KiB) Viewed 12157 times
- Arkadyj
- Mam zdecydowanie za duzo czasu...
- Posts: 1279
- Joined: 21 Feb 2004 14:11
- Location: cloud number nine
Tak jak pisze Vigil, rano bylo bardzooo zimno. Pamietam, gdy Vigil pytal sie mnie, czy nie zmarzly mi stopy. Wtedy jeszcze je czulem Pozniej zlapalem kapcia co juz dodatkowo nas opoznilo. Niestety zrobienie takiego dystansu pod koniec wrzesnia sprawia, nie ma za duzo na inne rzeczy poza jazda. Za Warka ulice opustoszaly, slonce fajnie przygrzewalo, asfalt calkiem calkiem. Co prawda wial przeciwny wiatr ale dalo sie wytrzymac. W Radomiu pierwszy planowany postoj. Panowi sprzedawcy udalo sie znalezc wczorajsze slodkie bulki, do tego ja przetesowalem jogurt wiejska fantazje (obylo sie bez wizyty w krzakach) a Vigil zajadal sie jablkiem. Nastepnie do Starachowic droga prosta jak drut, tu Vigil dal mi do przechowania swoje rekawiczki, niestety albo gdzies wypadly albo je zostawilem na ktoryms z postojow bo do Deblina nie dojechaly. Od Starachowic zaczela sie jazda, non stop gora - dol. Gorki takie, ze prawie non stop stalismy w korbach. Jakos udalo sie dojechac na Sw Krzyz. Ludzi tam tyle, ze ciezko bylo przejesc z rowerem.
Nastepnie dojazd do Ostrowca Swietokrzyskiego znow po hopkach gdzie zmieniamy kierunek. Gorki znikaja a wiatr wreszcie zaczyna pomagac. Zaczynam bolec mnie lewy achilles ale cale szczescie do konca jazdy wytrzymal. Po drodze do Deblina zatrzymujemy sie jeszcze w przerobionej na sklep stodole, gdzie znow raczymy sie wczorajszymy bulkami. Miejscowi gentelmeni prowadzil ozywiona dyskusje ale mimo prob wsluchania sie w nia, nie bylem w stanie jej zrozumiec. Dalej zaliczamy rodeo na drodze, na ktorej na kolejnej z wybrzuszen drogi (gdzies na 1/3 kola) widze jak Vigil sunie bokiem po asfalcie. Wstal - najpierw spojrzal na rower - pozniej otrzepal sie i po minucie znow bylismy w trasie. Pod koniec jeszcze Vigil pozbawil mnie lansu przed plcia piekna, ktorej chcialem zaimponowac swoim rowerem i obcislym strojem. Do Deblina dojechalismy wraz z ostatnimi promieniami slonca. Na haslo dworzec PKP ludzie ochoczo wskazywali kierunek - zawsze do przodu. Dobre humory popsula nam pani w okienku - pociagu do Otwocka nie ma. Psychicznie do kontynuowania jazdy rowerem nie bylem gotowy, wiec tak jak pisal Vigil zrobilismy sobie wycieczke PKP. W debliniaku przedzialy bagazowe sluza oczywiscie nie do ich przewozu a raczej pelnia role palarni, barow, spelun. Z wspomniana smietanka dojechalismy do domu i na odchodne zostalismy pozegnani slodkim - jak sie nie podoba to wypad ) Autor tekstu otrzymal srogie spojrzenie, ale niestety na tyle bylo nas stac - nieprzyjaciel niestety posiadal przewage liczebna a dodatkowo byl na dopingu. I tak oto skonczyl sie dzien, niezwykle intensywny ale i dzieki temu bardzo fajny. Na razie mam dosc dluzszych tras. Na moja sugestie aby w przyszlym sezonie zrobic 400km+ Vigil wykrecil sie odpowiedzia, ale jestem pewien, ze temat wroci )
Dane z licznika 326km, 10h32min, av 31.3, przewyzszenia 1702
Nastepnie dojazd do Ostrowca Swietokrzyskiego znow po hopkach gdzie zmieniamy kierunek. Gorki znikaja a wiatr wreszcie zaczyna pomagac. Zaczynam bolec mnie lewy achilles ale cale szczescie do konca jazdy wytrzymal. Po drodze do Deblina zatrzymujemy sie jeszcze w przerobionej na sklep stodole, gdzie znow raczymy sie wczorajszymy bulkami. Miejscowi gentelmeni prowadzil ozywiona dyskusje ale mimo prob wsluchania sie w nia, nie bylem w stanie jej zrozumiec. Dalej zaliczamy rodeo na drodze, na ktorej na kolejnej z wybrzuszen drogi (gdzies na 1/3 kola) widze jak Vigil sunie bokiem po asfalcie. Wstal - najpierw spojrzal na rower - pozniej otrzepal sie i po minucie znow bylismy w trasie. Pod koniec jeszcze Vigil pozbawil mnie lansu przed plcia piekna, ktorej chcialem zaimponowac swoim rowerem i obcislym strojem. Do Deblina dojechalismy wraz z ostatnimi promieniami slonca. Na haslo dworzec PKP ludzie ochoczo wskazywali kierunek - zawsze do przodu. Dobre humory popsula nam pani w okienku - pociagu do Otwocka nie ma. Psychicznie do kontynuowania jazdy rowerem nie bylem gotowy, wiec tak jak pisal Vigil zrobilismy sobie wycieczke PKP. W debliniaku przedzialy bagazowe sluza oczywiscie nie do ich przewozu a raczej pelnia role palarni, barow, spelun. Z wspomniana smietanka dojechalismy do domu i na odchodne zostalismy pozegnani slodkim - jak sie nie podoba to wypad ) Autor tekstu otrzymal srogie spojrzenie, ale niestety na tyle bylo nas stac - nieprzyjaciel niestety posiadal przewage liczebna a dodatkowo byl na dopingu. I tak oto skonczyl sie dzien, niezwykle intensywny ale i dzieki temu bardzo fajny. Na razie mam dosc dluzszych tras. Na moja sugestie aby w przyszlym sezonie zrobic 400km+ Vigil wykrecil sie odpowiedzia, ale jestem pewien, ze temat wroci )
Dane z licznika 326km, 10h32min, av 31.3, przewyzszenia 1702
- Attachments
-
- W InterRegio
- IMAG0604.jpg (224.21 KiB) Viewed 12119 times
-
- Zagadka - znajdz Vigila
- IMAG0601.jpg (157.61 KiB) Viewed 12119 times
-
- Krotki odpocznek
- IMAG0596.jpg (244.21 KiB) Viewed 12119 times
-
- Sw. Krzyz - widok z gory
- IMAG0595.jpg (175.01 KiB) Viewed 12119 times
-
- Podjazd na Sw. Krzyz zaliczony
- IMAG0594.jpg (166.87 KiB) Viewed 12119 times
hm...400 km oczywiscie chetnie. to powinno zajac wg moich obliczen 15h jazdy.czy jest taka droga na szosowki np. w Niemczech i Austrii wzdluz Dunaju?bo turlanie sie po naszych sciezkach to naprawde hardcore. krajowki o roznej jakosci i z poboczem lub bez, z tirem vis a vis, albo jakies boczniaki gdzie jak wiemy zolta droga 7xx potrafi byc szutrowa. Imagis czyli obecnie Swinoujscie - Ustrzyki 1006 km lub to co chlopcy ostatnio robili:
http://www.radlin.pl/sokol/maraton/wyniki2011.html
to doprawdy wyczyn ale w naszych klimatach to rosyjska ruletka. moze warto dolozyc pare PLN i przezyc w cywilizowanym kraju. Temat 300 i 400 pewnie powroci, bo jak wczoraj powiedzial Arek - w tym sezonie to ostatni taki trip - od dzis lzejsze wycieczki do 150km
http://www.radlin.pl/sokol/maraton/wyniki2011.html
to doprawdy wyczyn ale w naszych klimatach to rosyjska ruletka. moze warto dolozyc pare PLN i przezyc w cywilizowanym kraju. Temat 300 i 400 pewnie powroci, bo jak wczoraj powiedzial Arek - w tym sezonie to ostatni taki trip - od dzis lzejsze wycieczki do 150km
- Arkadyj
- Mam zdecydowanie za duzo czasu...
- Posts: 1279
- Joined: 21 Feb 2004 14:11
- Location: cloud number nine
Bardziej myslalem o zrobieniu trasy nad morze lub w gory. Za rok, gdy noc bedzie krotka i ciepla.
Swinoujscie - Ustrzyki - chyba nie jestem jeszcze gotowy, bardziej pislalbym sie na maraton 24h w solo ale bez obstawy chociaz jednej osoby nie mam szans.
Apropo niedzielnej jazdy - nigdy wiecej takiej trasy w momencie gdy jestem oslabiony. W poniedzialek zaczely sie jazdy, ogolne przemeczenie, bunt ze strony przewodu pokarmowego, problem ze snem w nocy, katar i kilka jeszcze.
Wklejam jeszcze trase, gdyby ktos chcial to powtorzyc.
Swinoujscie - Ustrzyki - chyba nie jestem jeszcze gotowy, bardziej pislalbym sie na maraton 24h w solo ale bez obstawy chociaz jednej osoby nie mam szans.
Apropo niedzielnej jazdy - nigdy wiecej takiej trasy w momencie gdy jestem oslabiony. W poniedzialek zaczely sie jazdy, ogolne przemeczenie, bunt ze strony przewodu pokarmowego, problem ze snem w nocy, katar i kilka jeszcze.
Wklejam jeszcze trase, gdyby ktos chcial to powtorzyc.
- Attachments
-
- trasa.jpg (110.41 KiB) Viewed 12021 times
milo mi powiadomic ze 4 naszych znajomych z Krwawej i MTBO ukonczylo I rajd wyszechradzki: 33. Adam Wojciechowski (Adam) 34. Łukasz Lewndowski (Lewan ) z czasem 17:03 oraz 76. Łukasz Drażan i 77. Marcin Nalazek z czasami 22:11. Start byl o 16ej w Budapeszcie skad non-stop 533 km do Krakowa. Brawo Panowie! Dodam, ze na ponad 120 startujacych ukonczylo 84.
http://www.visegradbicyclerace.com/
http://www.visegradbicyclerace.com/
W trakcie wycieczki W-wa -Św.Krzyż- W-wa promocyjna kamizelka OGR budziła spore zainteresowanie po drodze - skąd i dokąd?za karę?pokuta?.
Pasja, Proszę Pani, pasja...ale może i pokuta;)
Pasja, Proszę Pani, pasja...ale może i pokuta;)
- Attachments
-
- i tak bywa....JPG (244.87 KiB) Viewed 9643 times
-
- w połowie.JPG (192.19 KiB) Viewed 9643 times
-
- 426.jpg (156.67 KiB) Viewed 9643 times