wszyscy chca nas zabic
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel
dzisiaj na rondzie w Michalinie o mały włos nie rozjechała mnie jakaś niewiasta,byłem już w ruchu kołowym i choć podejrzliwie obserwowałem jej zachowanie to jednak nie sądziłem ze widząc mnie tuż przed maską postanowi wjechać na rondo,a jednak
umykałem jak pasikonik słysząc pisk hamulców
odwróciłem sie potem, spojrzałem z wściekłością i nazwałem ją, czego mam nadzieje nie słyszała używając angielskiej formy czasownika p...zakończonej w polskiej wersji na -ny,na,ne,nie wiem czy to poprawny odpowiednik ale jakoś przylgnął do mnie i stale go używam gdy ktoś mnie wkurzy
chyba była bardziej przestraszona niż ja,oczywiście nie moja postawą ale tym ze sie zagapiła,podjechała potem do mnie otworzyła szybę i mnie przeprosiła
pogroziłem jej palcem a potem zrobiło mi sie głupio że tak mi sie wymsknął ten czasownik
ps.muszę nad sobą popracować
umykałem jak pasikonik słysząc pisk hamulców
odwróciłem sie potem, spojrzałem z wściekłością i nazwałem ją, czego mam nadzieje nie słyszała używając angielskiej formy czasownika p...zakończonej w polskiej wersji na -ny,na,ne,nie wiem czy to poprawny odpowiednik ale jakoś przylgnął do mnie i stale go używam gdy ktoś mnie wkurzy
chyba była bardziej przestraszona niż ja,oczywiście nie moja postawą ale tym ze sie zagapiła,podjechała potem do mnie otworzyła szybę i mnie przeprosiła
pogroziłem jej palcem a potem zrobiło mi sie głupio że tak mi sie wymsknął ten czasownik
ps.muszę nad sobą popracować
no nie, znów to samo rondo i znów jakiś babsztyl chciał mnie rozjechać!leoheart wrote:dzisiaj na rondzie w Michalinie o mały włos nie rozjechała mnie jakaś niewiasta,byłem już w ruchu kołowym i choć podejrzliwie obserwowałem jej zachowanie to jednak nie sądziłem ze widząc mnie tuż przed maską postanowi wjechać na rondo,a jednak
ps.muszę nad sobą popracować
ps.jak mam nad soba pracować w takich warunkach?chyba jednak popracuję nad nimi
a ja taki trochę offtop, ale dzisiaj jechałem bisem i na wysokości świdrów małych (tam koło straży pożarnej i stacji lpg) tuż przed autobus wszedł jakiś człowiek
widok tej wgniecionej szyby na wysokości głowy i rozwalonego reflektora spowodował, że potem bałem się przez ulicę przejść. straszna sprawa, uważajcie nie tylko na rowerach
widok tej wgniecionej szyby na wysokości głowy i rozwalonego reflektora spowodował, że potem bałem się przez ulicę przejść. straszna sprawa, uważajcie nie tylko na rowerach
I co tu napisać? Nie wiem :/
Polała się dzisiaj krew.... ale nie moja
Wszystko zaczęło się na Grochowskiej na wysokości dawnego Geanta - autobus MZA tak mnie omijał, że zepchnął mnie na krawężnik. Dogoniłem go na światłach. Zapukałem w szybkę od strony kierowcy i co zobaczyłem? środkowy palec i uśmiech od ucha do ucha. Coś sobie parę razy powiedziałem głóśniej. Pan się dalej uśmiechał... światło się zmieniło na zielone, a że autobus stał pierwszy a ja przed nim, to troszkę go zblokowałem na zielonym i przy żółtym przejechałem przez skrzyżowanie. Autobus został na przystanku. Dogonił mnie na wysokości salonu volkswagena i powtórzył manewr, ale było jeszcze bliżej, bo gdybym nie uciekł na tory, to pewnie była by gleba. Tego było zawile
Dorwałem go na przystanku, zajechałem z przodu, zaprosiłem Pana do rozmowy, ale mnie olał, więc odgiąłem mu wycieraczkę i otworzyłem klapę z przodu pojazdu. Drzwi się otworzyły....
A ze środka wyłonili się - Pan kierowca, jego kolega po fachu też z MZA i babcia w moherze na głowie,. Wszyscy rzucili się z łapami do mnie, babcia zaczęła mnie szarpać za ręka, a od kierowcy poleciała ręka w stronę mojej twarzy.... Niczym Rocky Balboa uniknąłem ciosu. Ale po tym ataku nastąpił drugi.. wtedy nie wytrzymałem i się zrewanżowałem. Kierowca dostał w czachę, czoło mu się lekko rozeszło na okiem. Niby koniec... a wcale że nie...
W tym samym czasie Pani w moherze wyzywająć mnie od bandytów, diabłów i szatanów próbowała wurzucić mój rower na środek Grochowskiej pod jadące samochody. Udało mi się ją powstrzymać i siebie przed kolejnym ciosem. Wkoło było już z 10 osób z autobusy, wszyscy machali łapami i mi grożili - bez kitu, był naprawdę w deche klimat.
Kiedy się trochę uspokoiło, dowiedziałem się od zawodowego kierowcy jakim są fachowcy z MZA, że nie mam prawa przy tak dużym ruchu jeżdzić po ulicach, a pozostają mi chodniki i trawniki , a jak powiedziałem mu że jest w kodeksie 1-1,5 metra od rowerzysty, to mi odpowiedział że jak tak dalej będe jeżdzić, to prawo jest takie że pódję do piachu
Ocierająć sobie czoło straszył mnie, że zrobi sobie obdukcję. A ja czekałem na Policję.... Przyjechała straz miejska. Potem Policja. Pan się przekonał, że jednak mam prawo jeżdzić po ulicach, na pytanie policjantów czy chce coś zgłośći, powiedział że nie. Wsiadł i pojechał. A z Policjantami się fajnie pogadało chwilę, jeden też trochę na bajku śmiga i może nie wprost, ale powiedział że dobrze zrbiłem
I tak minął kolejny dzień na naszych kulturalnych drogach, życzę wszystki szerokości i spokojności, a jak je nie ma to walczcie o nią
Wszystko zaczęło się na Grochowskiej na wysokości dawnego Geanta - autobus MZA tak mnie omijał, że zepchnął mnie na krawężnik. Dogoniłem go na światłach. Zapukałem w szybkę od strony kierowcy i co zobaczyłem? środkowy palec i uśmiech od ucha do ucha. Coś sobie parę razy powiedziałem głóśniej. Pan się dalej uśmiechał... światło się zmieniło na zielone, a że autobus stał pierwszy a ja przed nim, to troszkę go zblokowałem na zielonym i przy żółtym przejechałem przez skrzyżowanie. Autobus został na przystanku. Dogonił mnie na wysokości salonu volkswagena i powtórzył manewr, ale było jeszcze bliżej, bo gdybym nie uciekł na tory, to pewnie była by gleba. Tego było zawile
Dorwałem go na przystanku, zajechałem z przodu, zaprosiłem Pana do rozmowy, ale mnie olał, więc odgiąłem mu wycieraczkę i otworzyłem klapę z przodu pojazdu. Drzwi się otworzyły....
A ze środka wyłonili się - Pan kierowca, jego kolega po fachu też z MZA i babcia w moherze na głowie,. Wszyscy rzucili się z łapami do mnie, babcia zaczęła mnie szarpać za ręka, a od kierowcy poleciała ręka w stronę mojej twarzy.... Niczym Rocky Balboa uniknąłem ciosu. Ale po tym ataku nastąpił drugi.. wtedy nie wytrzymałem i się zrewanżowałem. Kierowca dostał w czachę, czoło mu się lekko rozeszło na okiem. Niby koniec... a wcale że nie...
W tym samym czasie Pani w moherze wyzywająć mnie od bandytów, diabłów i szatanów próbowała wurzucić mój rower na środek Grochowskiej pod jadące samochody. Udało mi się ją powstrzymać i siebie przed kolejnym ciosem. Wkoło było już z 10 osób z autobusy, wszyscy machali łapami i mi grożili - bez kitu, był naprawdę w deche klimat.
Kiedy się trochę uspokoiło, dowiedziałem się od zawodowego kierowcy jakim są fachowcy z MZA, że nie mam prawa przy tak dużym ruchu jeżdzić po ulicach, a pozostają mi chodniki i trawniki , a jak powiedziałem mu że jest w kodeksie 1-1,5 metra od rowerzysty, to mi odpowiedział że jak tak dalej będe jeżdzić, to prawo jest takie że pódję do piachu
Ocierająć sobie czoło straszył mnie, że zrobi sobie obdukcję. A ja czekałem na Policję.... Przyjechała straz miejska. Potem Policja. Pan się przekonał, że jednak mam prawo jeżdzić po ulicach, na pytanie policjantów czy chce coś zgłośći, powiedział że nie. Wsiadł i pojechał. A z Policjantami się fajnie pogadało chwilę, jeden też trochę na bajku śmiga i może nie wprost, ale powiedział że dobrze zrbiłem
I tak minął kolejny dzień na naszych kulturalnych drogach, życzę wszystki szerokości i spokojności, a jak je nie ma to walczcie o nią
MTB + /\/\/\/\/\ =
Ja się tylko broniłem, chyba nikt by nie stał i czekał na baty. A spokojny jestem, bo gdyby nie to, to więcej by się tam wydarzyło
Do MZA nie zgłaszałem, co by to dało? Kierowca pokazał by posiniaczone czoło i to jemu by pewnie szefostwo uwierzyło, że napadł na niego szalony rowerzysta, taka prawda...
A moher to nie nad kominek, tylko do kominka.. razem z tym co pod moherkiem
Do MZA nie zgłaszałem, co by to dało? Kierowca pokazał by posiniaczone czoło i to jemu by pewnie szefostwo uwierzyło, że napadł na niego szalony rowerzysta, taka prawda...
A moher to nie nad kominek, tylko do kominka.. razem z tym co pod moherkiem
MTB + /\/\/\/\/\ =
krotko- od mostu na swidrze, po prawej jadac, kollataja do otwocka. tu zawsze wycinam w mickiewicza w lewo do gornej. swiatlo dla jadacych do otwocka czerwone, na mickiewicza nic, wiec z chodnika od strony przychodni wycinam po przekatnej do kosciola i ... z naprzeciwka zolty fiat panda (nowa) pogina na CZERWONYM od otwocka (od jozefowa juz 4 auta staly na swiatlach)- pewno widzial, ze nic w poprzek nie jedzie. gdybym regulaminowo dojechal do swiatel i przejechal w poprzek to...kaplica by byla.ERGO - skrzyzowania po skosie ciac trza!.