OGR zdobywają wybrzeże!
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel, BartekJ
Moze masz rację, że w ten sposób próbowali znaleźć te kilka chwil na leżenie na plaży. Tylko czy pędzenie na siłę w deszcz pozostawiając resztę grupy bez mapy wiedząc, że chcemy jechać terenem ( jak to zrobić bez poglądu okolicy ????) dla mnie nie było całkiem ok.
Moje zdanie jest jednak takie , że zawalony przez deszcz czas pod parasolem skutkował ty, ze Leo koniecznie chciał go nadrobić.
Może zostanę źle zrozumiany ale gdybym miał swoje mapy wyprawa przynajmniej częściowo potoczyła by sie inaczej.
Moje zdanie jest jednak takie , że zawalony przez deszcz czas pod parasolem skutkował ty, ze Leo koniecznie chciał go nadrobić.
Może zostanę źle zrozumiany ale gdybym miał swoje mapy wyprawa przynajmniej częściowo potoczyła by sie inaczej.
Dbajmy by drzewa rosły jak najdłużej, bo kiedyś zrobią z nich dla Nas trumny
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
Komarr fotki na ftpa. Poproszę
Dbajmy by drzewa rosły jak najdłużej, bo kiedyś zrobią z nich dla Nas trumny
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
popeye fakt faktem ze ten kapec trochę ostudził mój zapał w jeździe po lesie ale coz nie wiele mogłem na swojej szosówce tam coś zdziałać a myślę ze i tak było nie źle gdyż ponad 3/4 trasy przejechałem po ścieżkach leśnych, co uważam za nie mały wyczyn. jednak kupuje górala i polecam się na przyszłośc a wtedy możemy jechać nawet po pas w wodzie i piachu. myślę ze i tak większość ciekawych miejsc zobaczyłem, a żeby je zobaczyć należało i tak wyjechać z lasu ze ścieżek rowerowych.
A ósmego dnia Bóg stworzył rower!!!!
musiałem podać przybliżony dystans i przewidywane noclegi żeby jakoś zaplanować trasę a i tak z 320km zrobiło sie 534 więc trudno mówić o drobiazgowościpopeye wrote: Leo zbyt drobiazgowo zaplanował wyprawę, dlatego później na siłę próbował realizować założenia ( jak dla mnie nie wykonalne ) wszystko było zaplanowane prawie co do milimetra.
rzeczywiście w niektórych konfliktowych momentach używałeś takiego argumentu łącznie z tym że przyjechałeś rekreacyjnie i nie będziesz się moczył a w ogóle to to serdeczenie p..i wracasz do Otwockapopeye wrote:Stwierdziłem, że nie będę się wtrącał bo byłem tylko na doczepkę.
moja średnia z wyprawy łącznie z promenadą w Sopocie i Starówką w Gdańsku wyniosła 17.6km/ więc..popeye wrote:Jak się okazało "w praniu" przyjęte 18km/h było więcej niż optymistyczne zwłaszcza, że z założenia wyjazd był "terenowy" i część tak starała się jechać ( jednak nie większość) odniosłem wrażenie, że mimo założeń od startu były przymiarki do asfaltu.
jeśli tak to tylko Komarr z Yaro mieli takie założenia co zreszta sam dalej przyznajesz
to interesujące stwierdzenie zwłaszcza że od Niechorza w tym deszczu to ja pojechałem terenem a wy skoczyliście asfaltem do Kołobrzegu.podobnie było za Jarosławcem gdzie ze Spiderem pchaliśmy się dosłownie w przypadku Spidera bo obawiał sie o rower ,Szlakiem Nadmorskim,samym brzegiem klifu.popeye wrote: Leo i Spider usilnie próbowali nadrobić stracone w różnych okolicznościach kilometry i czas jadąc asfaltami i bez względu na pogodę.
a może było odwrotnie to Wy sie od nas oddzielilisciepopeye wrote:Śmiem twierdzić, że oddzielając się od nas czyli Bartka, Klepka i mnie zamiast nadrabiać tracili kolejne km-y, czas i siły.
powoli dochodzimy do sedna sprawy,pytanie brzmi czyje to były założenia?raczej Twoje własnepopeye wrote:Mnie nigdzie nie ciągnęło a czas mnie nie gonił, więc starałem się jechać zgodnie z założeniami czyli dużo terenu i jazdy
to prawda,mieliśmy sporo awarii i utrudnień,rozpadające się sakwy ale...popeye wrote:Niestety, w założeniach nie było czasu na awarie, a było ich trochę:
to chyba wszystko, co i tak sumując zajęło mam prawie cały dzień.
ha,wyobrażałem sobie że posiłek na trasie będzie jeden powiedzmy godzinny gdzieś w połowie trasy,nie przyszło mi do głowy że każda miejscowość będzie okazją do 40 min zakupów a już zupełnie nie wziąłem pod uwagę że zalegniecie na 3 godziny na piwo,mówiąc że to wakacje i nigdzie się Wam nie spieszy a poza tym pada deszcz. Tak było chyba w Pogorzelicy bodajże gdzie spotkaliśmy sie z Komarrem i Yaro gdy siedzieli i pili piwko co stało sie okazją do pikniku po 15km jazdy tego dnia!popeye wrote:Nie uwzględniono również czasu na zakupy oraz posiłki na trasie.
Kto jak kto ale Ty jesteś weteranem Harpa i wiesz jak szalenie trudno jest nadgonić stracony w ten sposób czas,nie tylko zresztą czas ale i rozgrzewkę i ochotę do jazdy.Nic dziwnego że po kilku takich przestojach okazywało sie że mamy do przejechania jeszcze 50km i dwie godziny czasu do zmierzchu.oto dlaczego moim zdaniem rozbijaliśmy sie nocą.Oczywiście można było rozłożyć sie tam gdzie byliśmy ale czy wówczas dotarlibyśmy do Helu?
nic dodać nic ująć, Ty masz objechanepopeye wrote:Ogólnie by mnie satysfakcjonowało, gdybyśmy w komplecie dotarli do Łeby (reszte wybrzeza mam objechane)
bardzo przepraszam ale podstawowy plan zakładał dotarcie do Helu w środę,ostatecznie z kilku powodów dotarliśmy tam w czwartek,plan dodatkowy mówił o ewentualnym Malborku lub Mierzei Wiślanej ale podczas rozmowy m.in z Bartkiem wyszło że musielibyśmy zrobić jeszcze 2noclegi i przynajmniej 2x po 100km a potem załapać sie na "Słoneczny" bo ja miałem już resztki kasy(jak zwykle jadę mając napięty budżet do granic możliwości bez żadnych rezerw,gdyby nie Wasza pożyczka to zrezygnowałbym już wcześniej) w takich okolicznościach nie mogłem zostać ani chwili dłużej,prawdę mówiąc Bartek mnie zaskoczył mówiąc że skoro nie będzie jazdy rowerem to on wraca,tymczasem następnego dnia przejechaliśmy ponad 40km+26 z WWy,faktem jest lanserskich przez Trójmiasto ale zawsze.popeye wrote: Pozostałą częśc ekipy nie ograniczał jak mnie- więc nie wiem dlaczego był pośpiech, mieli czas do niedzieli a zakończyli wyprawę w piątek de facto nie realizując założonego planu.
brak doświadczenia Leo w czym? w kierowaniu ludźmi, którzy nie chcą być kierowani?popeye wrote: Rozumniem brak doswiadczenia Leo (choć moje też nie jest wielkie) ale są wśród nas ludzie , do których było można zwrócic się o radę - nie wierzę , że nie daliby wskazówek co pozwoliłoby uniknąć wielu błędów.
do kogo miałbym sie zwrócić o radę i w czym?
tak naprawdę było nas dwóch którzy pretendowali do miana lidera, Ty i ja.
Ja zostałem liderem bo tak nazwał mnie Spider a Ciebie miało nie być ale ani przez chwile na spotkaniach przed wyprawą tak sie nie czułem,nikt oprócz Spidera o tym głośno nie mówił,nie było żadnych deklaracji,mianowania ani tym podobnych dupereli po prostu ja najwiecej wiedziałem o tej wyprawie.
powiem Ci kiedy moim zdaniem się zaczęło:popeye wrote:Nie wiem od czego się zaczęło ale jakoś wyszło,że jak coś nie wyszło to zawsze była moja wina
czy pamiętasz przed wyprawą jak mówiłeś mi że można dyskutować na różne tematy w trakcie ale potem lider podejmuje decyzję i reszta ja wykonuje?
a potem było biwakowanie pod parasolem "Gromady" przez 1,5g w ulewnym deszczu i kiedy na chwile sie zmniejszył powiedziałem:panowie mnie sie już nudzi,tak może padać przez 3dni,jedźmy i wtedy ostro zaprotestowałeś ze nie będziesz sie moczył,że to bez sensu coś w tym stylu,niestety Klepek tradycyjnie bardzo ugodowy tez nie bardzo sie kwapił do jazdy,Spider zwykle mnie popierający tym razem zamilkł a nóż w plecy wbił mi Bartek który tez nie chciał jechać czego akurat sie po nim nie spodziewałem, i to był koniec mojego liderowania bo cała ekipa stanęła za Tobą,na dodatek pogrążyłeś mnie totalnie gdy mimo że umówiłeś sie ze mną w Mrzeżynie zdecydowałeś że pojedziecie asfaltem do Kołobrzegu,ja jak pajac latałem pod Kosciół zobaczyć czy już jesteście w Mrzeżynie a Wy oglądaliście sobie Katedrę w Kołobrzegu o czym dowiedziałem sie od ...Komarra bo żaden z Was mnie o tym nie zawiadomił,tym sposobem załatwiłeś mnie jako lidera i ...przejąłeś moja rolę do końca bowiem utrzymał sie układ Ty,Klepek i Bartek - ja i lojalny wobec mnie Spider, to było widać nawet na trasie (na marginesie ruszyliście w trasę pół godziny po moim odjeździe bo widać było że nie przestanie padać,zresztą padało do wieczora byliście tak samo zmoknięci jak ja tylko że ja zrobiłem 70km w deszczu samotnie)
i jeszcze jeden numer z Jarosławca który mnie zadziwił niepomiernie i znów rozbił grupę. dookoła ciemne chmury,zbiera się na deszcz wyciągasz swoje śmieszne ubranko od Gucciego czyli worek foliowy od deszczu robię Ci śmieszne zdjęcia przejeżdżamy 50m zaczyna kropić w Ty mówisz p...nie jadę w deszczu i zatrzymujesz sie w jakimś sklepie,ja i Spider odjeżdżamy a po dwóch godzinach dowiadujemy sie ze ciągle tam tkwicie my jedziemy zaplanowaną trasą przez Rowy sądząc że sie spotkamy a Wy jak sądzę za Twoja radą dajecie asfaltem do Kluk!i co dalej,mówisz że zostawiłem Was bez mapy ok to prawda ale wiedziałem ze Bartek ma gps i dacie sobie radę, tymczasem my w Rowach czekamy na Was prawie do zmierzchu bez maszynki bo właśnie skończył mi sie gaz,czyli bez perspektywy posiłku,mam ochotę zwalić sie w lesie pod Rowami bo jestem porządnie zmęczony ale postanawiamy Was odnaleźć żeby cos rano zjeść i wspólnie ruszyć dalej.Spider mnie holuje cała drogę,ja padam na pysk i modle sie o Kluki i śpiwór i wtedy dostaje sms:kupcie pieczywo,papierosy,piwo i jakąś kiełbasę to zrobimy ognisko,ok myślę sobie zjadłbym cos gorącego chłopaki załatwili kwaterę będzie ok byle sie dotoczyć,wrzucam dodatkowe 3kg do sakw i jadę,dojeżdżamy po 22 równo z chmurą, z ogniska nici,śpimy na parkingu,Wy już po kolacji w namiotach,zaczyna padać, wszystkie graty rozrzucone a ja w pośpiechu stawiam namiot podpierając sie nosem ze zmęczenia,deszcz coraz większy,namiot jakoś nie chce sie rozstawić wrzeszczę na Spidera żeby rzucił wszystko i mi pomógł bo Wy już zamknęliście swoje namioty i szykujecie sie do snu,jestem wściekły jak wszyscy diabli na ...kosmitów ze zostali w Jurze,wreszcie udaje się nam i zapadam w śpiwór wybaczając tej nocy Spiderowi nawet chrapanie.
rano mi przechodzi bo już podczas tej samotnej jazdy w deszczu stwierdziłem że ta wyprawa w sensie zespołu sie dla mnie skończyła
teraz pora sie bawić tym co zostało możliwie najlepiej.
po co to wszystko mówię?
nie chce żeby powstało wrażenie że sie na Popeya pogniewałem albo że tak szalenie mi zależało na kierowaniu tą wyprawą,moje podziękowania dla niego są autentyczne bowiem dzięki niemu zrozumiałem ze jestem zbyt demokratyczny i za mało zdecydowany na lidera,jednocześnie uważam że z kolei Popeye był zbyt egoistyczny żeby pełnić tę funkcje ponadto ustawił sie we wdzięcznej roli doradcy bez ponoszenia odpowiedzialności za całość
jeszcze raz podkreślam to wszystko jest moja osobista próba zanalizowania tego co sie działo w warstwie emocjonalnej tej wyprawy,być może posłuży to komuś do stworzenia lepszej eskapady
osobiście przychylam sie do zdania Bartka uważam ze zobaczyłem tyle ile chciałem,chwile gdy przejeżdżałem przez "bajkowa zielona krainę",śmigałem klifem tuz nad brzegiem morza,pchałem sie w coraz mniejszym tempie plażą i nawet te cholerne schody do Dąbek na pewno zostaną w mej pamięci i sprawiły mi wiele radości.Wasze towarzystwo także i nawet nasze różne oczekiwania tego nie zmienią
ps.a o urobione po łokcie ręce sie nie gniewam,sam sie z siebie śmiałem gdy po raz czwarty skuwałem łancuch ale to dobra nauka,trochę kręciłem nosem jedynie gdy dotarłem do Cetniewa głodny i spragniony a Wy na mój widok podnieśliście sie od stołu żeby jechać dalej,nie miałem nawet chwili żeby odsapnąć ale kto by się tam gniewał o takie drobiazgi
Leo napisał:
musiałem podać przybliżony dystans i przewidywane noclegi żeby jakoś zaplanować trasę a i tak z 320km zrobiło sie 534 więc trudno mówić o drobiazgowości
dystans przybliżony to dla mnie +/- 20km a to duży poślizg przy
zaproponowanych przez Ciebie wyliczeniach
Leo napisał:
rzeczywiście w niektórych konfliktowych momentach używałeś takiego
argumentu łącznie z tym że przyjechałeś rekreacyjnie i nie będziesz się moczył a w ogóle to to serdeczenie p..i wracasz do Otwocka Smile
tak, nie zaprzeczę ale to raz było kiedy byłem niesamowicie wq...ny bo ledwo godzine temu wyschły mi buciory
Leo napisał:
moja średnia z wyprawy łącznie z promenadą w Sopocie i Starówką w Gdańsku wyniosła 17.6km/ więc..
jeśli tak to tylko Komarr z Yaro mieli takie założenia co zreszta sam dalej przyznajesz
17,6km/h na trasie łącznej teren + asfalt. Ile by wyniosło przy terenowych założeniach?
Leo napisał:
to interesujące stwierdzenie zwłaszcza że od Niechorza w tym deszczu to ja pojechałem terenem a wy skoczyliście asfaltem do Kołobrzegu.podobnie było za Jarosławcem gdzie ze Spiderem pchaliśmy się dosłownie w przypadku Spidera bo obawiał sie o rower ,Szlakiem Nadmorskim,samym brzegiem klifu.
oczywiście , że pojechaliśmy asfaltem. Ciekawe jakbyś Ty postąpił nie mając mapy ( Ty ja miałeś) pozostał nam jeszcze helikopter ale wybraliśmy tańszą opcję
Leo napisał:
a może było odwrotnie to Wy sie od nas oddzieliliscie Smile
bez urazy ale to w pierwszy deszcz Ty odjechałeś a później jakoś tak wychodziło, widać my nie mieliśmy w planach moknąć
Leo napisał:
powoli dochodzimy do sedna sprawy,pytanie brzmi czyje to były założenia?raczej Twoje własne
gdzieś na forum jest napisane, że założenia to między innymi jak najwięcej terenu. nie zaprzeczysz , że można było jechać jeszcze bardziej terenowo
Leo napisał:
ha,wyobrażałem sobie że posiłek na trasie będzie jeden powiedzmy godzinny gdzieś w połowie trasy,nie przyszło mi do głowy że każda miejscowość będzie okazją do 40 min zakupów a już zupełnie nie wziąłem pod uwagę że zalegniecie na 3 godziny na piwo,mówiąc że to wakacje i nigdzie się Wam nie spieszy a poza tym pada deszcz.
jak wyżej: wakacje, urlop, nigdzie się nam nie spieszyło, padał deszcz i nie każdy miał ochotę moknąć, no i nie wszędzie było po 40 minut trochę przesadzasz choć nie twierdzę, że bywało, że się obijaliśmy
Leo napisał:
Nic dziwnego że po kilku takich przestojach okazywało sie że mamy do przejechania jeszcze 50km i dwie godziny czasu do zmierzchu.oto dlaczego moim zdaniem rozbijaliśmy sie nocą.Oczywiście można było rozłożyć sie tam gdzie byliśmy ale czy wówczas dotarlibyśmy do Helu?
oczywiście, na tym polega zabawa i przygoda. robi się szaro to szukamy miejscówki. czy dotarli byśmy do Helu? No cóż myślę, że Wy byś cie spokojniutko dotarli.
Leo napisał:
nic dodać nic ująć, Ty masz objechane Razz
co w tym złego? Wy mieliście czas , ja NIE
Leo napisał:
bardzo przepraszam ale podstawowy plan zakładał dotarcie do Helu w środę,ostatecznie z kilku powodów dotarliśmy tam w czwartek.....
właśnie i to było moim zdaniem niewykonalne. Zresztą wspominałem Ci o tym w trasie
Leo napisał:
brak doświadczenia Leo w czym? w kierowaniu ludźmi, którzy nie chcą być kierowani?
do kogo miałbym sie zwrócić o radę i w czym?
tak naprawdę było nas dwóch którzy pretendowali do miana lidera, Ty i ja.
Ja zostałem liderem bo tak nazwał mnie Spider a Ciebie miało nie być ale ani przez chwile na spotkaniach przed wyprawą tak sie nie czułem,nikt oprócz Spidera o tym głośno nie mówił,nie było żadnych deklaracji,mianowania ani tym podobnych dupereli po prostu ja najwiecej wiedziałem o tej wyprawie.
organizowaniu tego typu wypraw
behem, yorek ....
sory Leo ale ja byłem uczestnikiem, nikomu nic nie narzucałem
Leo napisał:
na dodatek pogrążyłeś mnie totalnie gdy mimo że umówiłeś sie ze mną w Mrzeżynie zdecydowałeś że pojedziecie asfaltem do Kołobrzegu,ja jak pajac latałem pod Kosciół zobaczyć czy już jesteście w Mrzeżynie a Wy oglądaliście sobie Katedrę w Kołobrzegu o czym dowiedziałem sie od ...Komarra bo żaden z Was mnie o tym nie zawiadomił,tym sposobem załatwiłeś mnie jako lidera i ...przejąłeś moja rolę Razz
tu sie nie zgodzę:
owszem wyraziłem swoje zdanie na temat mojej ochoty jazdy w deszczu,
o jeździe asfaltem zdecydowaliśmy wszyscy a w zasadzie spider, który pojechał pierwszy a my za nim,
miałeś wyłączony telefon, spider i ja kilka razy próbowaliśmy się z Toba skontaktować
sory ale nie czułem sie jak lider, nie lubie byc kierownikiem lubie za to robote nawet jeśli jest ona dla kogoś a jesli jest dla grupy tym bardziej to wole robić.
Leo napisał:
wyciągasz swoje śmieszne ubranko od Gucciego czyli worek foliowy od deszczu robię Ci śmieszne zdjęcia przejeżdżamy 50m zaczyna kropić w Ty mówisz p...nie jadę w deszczu Shocked i zatrzymujesz sie w jakimś sklepie
ubranko sie rozjebało na ramiączku
Leo napisał:
my jedziemy zaplanowaną trasą przez Rowy sądząc że sie spotkamy a Wy jak sądzę za Twoja radą dajecie asfaltem do Kluk!i co dalej,mówisz że zostawiłem Was bez mapy ok to prawda
po pierwsze , nie studiowałem rozpiski i nie wiedziałem że w planie są Rowy ale to niech bedzie wina wspólna
nie sądź.... ja decyzji nie podejmowałe, nie było sytuacji żebym komus cos nakazał, jeśli podjeliśmy takową to wspólnie. Klepek i Bartek to dorośli ludzie jak my wszyscy
Leo napisał:
chłopaki załatwili kwaterę
nawet słowa nie powiedziałem o kwaterze. " mamy miejsce w klukach" tak owszem powiedziałem. dałem dupy z kiełbasą, nie przeczę moja wina. sory
Leo napisał:
podkreślam to wszystko jest moja osobista próba zanalizowania tego co sie działo w warstwie emocjonalnej tej wyprawy,być może posłuży to komuś do stworzenia lepszej eskapady
ja również nie chcę być dla nikogo złośliwy czy też się na kogoś gniewać, obrażać. cenię sobie to, że podjąłeś się tego w zasadzie samodzielnie ale jak napisałem wcześniej sa wśród nas ludzie w tym doświadczeni i mogłeś ( Ty, ja, spider) ktokolwiek zasięgnąć u nich rady.
kiedy " zawsze kiedy coś poszło nie tak była moja wina" napisałem to żartobliwie, przecież nikt mi tego nigdy nie powiedział sam to mówiłem. Nie widziałeś albo nie chciałeś widzieć , że zawsze ni sie przy tym gemba śmiała.
Myślę, że wyjaśniliśmy sobie co trzeba. Następnym razem będzie lepiej.
Jeśli porównać "wybrzeże" z "liwcem" był to prawie ideał
Gdzie jedziemy następnym razem Leo?[/i]
musiałem podać przybliżony dystans i przewidywane noclegi żeby jakoś zaplanować trasę a i tak z 320km zrobiło sie 534 więc trudno mówić o drobiazgowości
dystans przybliżony to dla mnie +/- 20km a to duży poślizg przy
zaproponowanych przez Ciebie wyliczeniach
Leo napisał:
rzeczywiście w niektórych konfliktowych momentach używałeś takiego
argumentu łącznie z tym że przyjechałeś rekreacyjnie i nie będziesz się moczył a w ogóle to to serdeczenie p..i wracasz do Otwocka Smile
tak, nie zaprzeczę ale to raz było kiedy byłem niesamowicie wq...ny bo ledwo godzine temu wyschły mi buciory
Leo napisał:
moja średnia z wyprawy łącznie z promenadą w Sopocie i Starówką w Gdańsku wyniosła 17.6km/ więc..
jeśli tak to tylko Komarr z Yaro mieli takie założenia co zreszta sam dalej przyznajesz
17,6km/h na trasie łącznej teren + asfalt. Ile by wyniosło przy terenowych założeniach?
Leo napisał:
to interesujące stwierdzenie zwłaszcza że od Niechorza w tym deszczu to ja pojechałem terenem a wy skoczyliście asfaltem do Kołobrzegu.podobnie było za Jarosławcem gdzie ze Spiderem pchaliśmy się dosłownie w przypadku Spidera bo obawiał sie o rower ,Szlakiem Nadmorskim,samym brzegiem klifu.
oczywiście , że pojechaliśmy asfaltem. Ciekawe jakbyś Ty postąpił nie mając mapy ( Ty ja miałeś) pozostał nam jeszcze helikopter ale wybraliśmy tańszą opcję
Leo napisał:
a może było odwrotnie to Wy sie od nas oddzieliliscie Smile
bez urazy ale to w pierwszy deszcz Ty odjechałeś a później jakoś tak wychodziło, widać my nie mieliśmy w planach moknąć
Leo napisał:
powoli dochodzimy do sedna sprawy,pytanie brzmi czyje to były założenia?raczej Twoje własne
gdzieś na forum jest napisane, że założenia to między innymi jak najwięcej terenu. nie zaprzeczysz , że można było jechać jeszcze bardziej terenowo
Leo napisał:
ha,wyobrażałem sobie że posiłek na trasie będzie jeden powiedzmy godzinny gdzieś w połowie trasy,nie przyszło mi do głowy że każda miejscowość będzie okazją do 40 min zakupów a już zupełnie nie wziąłem pod uwagę że zalegniecie na 3 godziny na piwo,mówiąc że to wakacje i nigdzie się Wam nie spieszy a poza tym pada deszcz.
jak wyżej: wakacje, urlop, nigdzie się nam nie spieszyło, padał deszcz i nie każdy miał ochotę moknąć, no i nie wszędzie było po 40 minut trochę przesadzasz choć nie twierdzę, że bywało, że się obijaliśmy
Leo napisał:
Nic dziwnego że po kilku takich przestojach okazywało sie że mamy do przejechania jeszcze 50km i dwie godziny czasu do zmierzchu.oto dlaczego moim zdaniem rozbijaliśmy sie nocą.Oczywiście można było rozłożyć sie tam gdzie byliśmy ale czy wówczas dotarlibyśmy do Helu?
oczywiście, na tym polega zabawa i przygoda. robi się szaro to szukamy miejscówki. czy dotarli byśmy do Helu? No cóż myślę, że Wy byś cie spokojniutko dotarli.
Leo napisał:
nic dodać nic ująć, Ty masz objechane Razz
co w tym złego? Wy mieliście czas , ja NIE
Leo napisał:
bardzo przepraszam ale podstawowy plan zakładał dotarcie do Helu w środę,ostatecznie z kilku powodów dotarliśmy tam w czwartek.....
właśnie i to było moim zdaniem niewykonalne. Zresztą wspominałem Ci o tym w trasie
Leo napisał:
brak doświadczenia Leo w czym? w kierowaniu ludźmi, którzy nie chcą być kierowani?
do kogo miałbym sie zwrócić o radę i w czym?
tak naprawdę było nas dwóch którzy pretendowali do miana lidera, Ty i ja.
Ja zostałem liderem bo tak nazwał mnie Spider a Ciebie miało nie być ale ani przez chwile na spotkaniach przed wyprawą tak sie nie czułem,nikt oprócz Spidera o tym głośno nie mówił,nie było żadnych deklaracji,mianowania ani tym podobnych dupereli po prostu ja najwiecej wiedziałem o tej wyprawie.
organizowaniu tego typu wypraw
behem, yorek ....
sory Leo ale ja byłem uczestnikiem, nikomu nic nie narzucałem
Leo napisał:
na dodatek pogrążyłeś mnie totalnie gdy mimo że umówiłeś sie ze mną w Mrzeżynie zdecydowałeś że pojedziecie asfaltem do Kołobrzegu,ja jak pajac latałem pod Kosciół zobaczyć czy już jesteście w Mrzeżynie a Wy oglądaliście sobie Katedrę w Kołobrzegu o czym dowiedziałem sie od ...Komarra bo żaden z Was mnie o tym nie zawiadomił,tym sposobem załatwiłeś mnie jako lidera i ...przejąłeś moja rolę Razz
tu sie nie zgodzę:
owszem wyraziłem swoje zdanie na temat mojej ochoty jazdy w deszczu,
o jeździe asfaltem zdecydowaliśmy wszyscy a w zasadzie spider, który pojechał pierwszy a my za nim,
miałeś wyłączony telefon, spider i ja kilka razy próbowaliśmy się z Toba skontaktować
sory ale nie czułem sie jak lider, nie lubie byc kierownikiem lubie za to robote nawet jeśli jest ona dla kogoś a jesli jest dla grupy tym bardziej to wole robić.
Leo napisał:
wyciągasz swoje śmieszne ubranko od Gucciego czyli worek foliowy od deszczu robię Ci śmieszne zdjęcia przejeżdżamy 50m zaczyna kropić w Ty mówisz p...nie jadę w deszczu Shocked i zatrzymujesz sie w jakimś sklepie
ubranko sie rozjebało na ramiączku
Leo napisał:
my jedziemy zaplanowaną trasą przez Rowy sądząc że sie spotkamy a Wy jak sądzę za Twoja radą dajecie asfaltem do Kluk!i co dalej,mówisz że zostawiłem Was bez mapy ok to prawda
po pierwsze , nie studiowałem rozpiski i nie wiedziałem że w planie są Rowy ale to niech bedzie wina wspólna
nie sądź.... ja decyzji nie podejmowałe, nie było sytuacji żebym komus cos nakazał, jeśli podjeliśmy takową to wspólnie. Klepek i Bartek to dorośli ludzie jak my wszyscy
Leo napisał:
chłopaki załatwili kwaterę
nawet słowa nie powiedziałem o kwaterze. " mamy miejsce w klukach" tak owszem powiedziałem. dałem dupy z kiełbasą, nie przeczę moja wina. sory
Leo napisał:
podkreślam to wszystko jest moja osobista próba zanalizowania tego co sie działo w warstwie emocjonalnej tej wyprawy,być może posłuży to komuś do stworzenia lepszej eskapady
ja również nie chcę być dla nikogo złośliwy czy też się na kogoś gniewać, obrażać. cenię sobie to, że podjąłeś się tego w zasadzie samodzielnie ale jak napisałem wcześniej sa wśród nas ludzie w tym doświadczeni i mogłeś ( Ty, ja, spider) ktokolwiek zasięgnąć u nich rady.
kiedy " zawsze kiedy coś poszło nie tak była moja wina" napisałem to żartobliwie, przecież nikt mi tego nigdy nie powiedział sam to mówiłem. Nie widziałeś albo nie chciałeś widzieć , że zawsze ni sie przy tym gemba śmiała.
Myślę, że wyjaśniliśmy sobie co trzeba. Następnym razem będzie lepiej.
Jeśli porównać "wybrzeże" z "liwcem" był to prawie ideał
Gdzie jedziemy następnym razem Leo?[/i]
Dbajmy by drzewa rosły jak najdłużej, bo kiedyś zrobią z nich dla Nas trumny
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
cytuje to co powiedziałem przed wyprawą na spotkaniu organizacyjnym,starałem sie potem ten plan zrealizowaćleo wrote: Mój pomysł na wyprawę jest taki że:
-jedziemy tempem krajoznawczym tj ok 18 km/h jak sądzę biorąc pod uwagę fakt że mamy sakwy i staramy sie wybierać teren oraz oglądać ciekawe miejsca
-trzymamy sie mniej więcej harmonogramu, który przygotowałem a do którego nie zgłoszono uwag choć jest znany od dawna,mniej więcej oznacza że noclegi są generalnie znane a ich miejsce może ulec jedynie niewielkim korektom,w moim planie nie ma opcji dwóch dni na maxa po 200km a potem leżenia na Helu przez pozostałe 7dni
-cała ekipa trzyma sie razem choć oczywiście jeśli ktoś chce skoczyć do przodu i przygotować miejsce na nocleg i zrobić obiad to nie ma sprawy Smile
te ustalenia maja zapaść w otwocku bo potem nie ma miejsca na dyskusje w sprawach zasadniczych,jeżeli ktoś ma inna wizję to chce wiedzieć teraz bo wtedy pojadę sobie na własną rękę troszcząc się tylko o siebie,inni niech robią co chcą i nie stanowimy ekipy
nikt nie zgłaszał wtedy własnych pomysłów i nikt nie mówił że to wyprawa wakacyjna, że do nikąd sie nie spieszymy i ze deszcz przerywa jazdę,gdybym znał to nastawienie wcześniej nigdy nie zdecydowałbym sie na wspólną jazdę,dla mnie deszcz,wiatr czy super słońce są elementem na który nie mam wpływu więc muszę sie z nim pogodzić,jechałbym nawet gdyby non-stop lało a słyszałem głosy że jesli to potrwa ze dwa dni to pora wracać.
co do doświadczenia Behema i Yorka to odnosi sie do wyprawy dwuosobowej a to zupełnie inna bajka,ja tez z Tobą pojadę na koniec świata i zaręczam Ci że nie będzie między nami zgrzytu,skład dwuosobowy jest optymalny na tego typu eskapady, z Yorkiem było ok nieprawdaż?
oczywiście że z Tobą chętnie pojadę bo nie po raz pierwszy twierdzę że jesteś expertem od przetrwania i pokonasz wszystkie trudności i nie dasz nikomu zginąć ale wolałbym żebyś sprawował funkcje głównego stratega grupy niż szarej eminencji
ps.gdyby to miała być dłuższa wyprawa to musiałbyś jednak trochę mniej przeklinać
nie no, sory ale chyba nikt nie miał wątpliwości że są top wakacje i wyjazd jest po to żeby poza zwiedzaniem odpocząć. dla mnie jazda w deszczu cały dzień nie byłaby przyjemnością a gdyby padało faktycznie dwa czy trzy dni pod rząd to wróciłbym do domu. Mówiłem tak i tak bym zrobił.nikt nie zgłaszał wtedy własnych pomysłów i nikt nie mówił że to wyprawa wakacyjna, że do nikąd sie nie spieszymy i ze deszcz przerywa jazdę,gdybym znał to nastawienie wcześniej nigdy nie zdecydowałbym sie na wspólną jazdę,dla mnie deszcz,wiatr czy super słońce są elementem na który nie mam wpływu więc muszę sie z nim pogodzić,jechałbym nawet gdyby non-stop lało a słyszałem głosy że jesli to potrwa ze dwa dni to pora wracać.
nie zgadzam się a Rumunia?co do doświadczenia Behema i Yorka to odnosi sie do wyprawy dwuosobowej a to zupełnie inna bajka
Piszę jeszcze raz, mówiłem przed oraz w trakcie wyprawy, że " nie wiem jak długo będę jechał, nie wiem dokąd dojade"
Dbajmy by drzewa rosły jak najdłużej, bo kiedyś zrobią z nich dla Nas trumny
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
ok mówiłeś to przyznaje ale pomyśl o tym w ten sposób:
jak sobie wyobrażasz wyprawę w której każdy uczestnik w dowolnym momencie mówi:nie wiem jak długo będę jechał i nie wiem dokąd dojadę? czy można wtedy cokolwiek zaplanować?a jeśli tak miała wyglądać wyprawa to nie wystarczyło powiedzieć jedziemy w kierunku Helu kto chce niech jedzie z nami?wtedy cała moja robota była nikomu nie potrzebna co zresztą miało miejsce bo wyprawa posypała sie tak naprawdę już na dworcu w WWie gdy Komarr i Yaro pomylili pociąg:P
ja uważam że wspólna wyprawa ma sens kiedy wszyscy jadą albo wszyscy wracają,pomijając oczywiście wypadki losowe,awarie sprzętu itp.
jeszcze raz powtarzam ustawiłeś sie w wygodnej roli kogoś na doczepkę jak twierdzisz w gruncie rzeczy swobodnego i nie związanego z nikim,poruszającego sie według własnych wymagań i chęci,
jak na kogoś takiego miałeś jednak spory wpływ na to jak zachowywała sie grupa nie sądzisz?
moja osobista refleksja, żeby zakończyć te wymianę zdań jest taka;
-następnym razem uważnie sie przyjrzę czy ktoś z kim jadę podziela mój punkt widzenia na podróżowanie ogólnie mówiąc, tzn czy na przykład w 70km jeździe w deszczu lub 3km pchaniu roweru po plaży może odnaleźć powód do uśmiechu
-na długo wybiłem sobie z głowy chęć kierowania czymkolwiek w OGR,być może różnica wieku i stopnia zdyscyplinowania jest między nami zbyt duża a ja mam w sobie zbyt mało luzu
-to było w pewnym sensie gorsze niż Liwiec bo tamten trwał jeden dzień i był 100km od domu,tu grupa rozpadła sie z dala od domu i na kilka dni,w sensie zespołowym to porażka
jak sobie wyobrażasz wyprawę w której każdy uczestnik w dowolnym momencie mówi:nie wiem jak długo będę jechał i nie wiem dokąd dojadę? czy można wtedy cokolwiek zaplanować?a jeśli tak miała wyglądać wyprawa to nie wystarczyło powiedzieć jedziemy w kierunku Helu kto chce niech jedzie z nami?wtedy cała moja robota była nikomu nie potrzebna co zresztą miało miejsce bo wyprawa posypała sie tak naprawdę już na dworcu w WWie gdy Komarr i Yaro pomylili pociąg:P
ja uważam że wspólna wyprawa ma sens kiedy wszyscy jadą albo wszyscy wracają,pomijając oczywiście wypadki losowe,awarie sprzętu itp.
jeszcze raz powtarzam ustawiłeś sie w wygodnej roli kogoś na doczepkę jak twierdzisz w gruncie rzeczy swobodnego i nie związanego z nikim,poruszającego sie według własnych wymagań i chęci,
jak na kogoś takiego miałeś jednak spory wpływ na to jak zachowywała sie grupa nie sądzisz?
moja osobista refleksja, żeby zakończyć te wymianę zdań jest taka;
-następnym razem uważnie sie przyjrzę czy ktoś z kim jadę podziela mój punkt widzenia na podróżowanie ogólnie mówiąc, tzn czy na przykład w 70km jeździe w deszczu lub 3km pchaniu roweru po plaży może odnaleźć powód do uśmiechu
-na długo wybiłem sobie z głowy chęć kierowania czymkolwiek w OGR,być może różnica wieku i stopnia zdyscyplinowania jest między nami zbyt duża a ja mam w sobie zbyt mało luzu
-to było w pewnym sensie gorsze niż Liwiec bo tamten trwał jeden dzień i był 100km od domu,tu grupa rozpadła sie z dala od domu i na kilka dni,w sensie zespołowym to porażka
ale zabawa i przygoda była przednia jak dla mnie.
Gdyby była sytuacja taka jak piszesz, że kazdy jak ja jechałby ile i dokąd chciał to masz całkowitą rację byłoby bez sensu. Ale to tylko ja byłem niezdyscyplinowany
Gdyby była sytuacja taka jak piszesz, że kazdy jak ja jechałby ile i dokąd chciał to masz całkowitą rację byłoby bez sensu. Ale to tylko ja byłem niezdyscyplinowany
Dbajmy by drzewa rosły jak najdłużej, bo kiedyś zrobią z nich dla Nas trumny
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
co do pociagu to kwestia sporna bo kazdy kupił bilet na TLK a kwestia była moim zdanie nie dogadania jeszcze spory czas przed wyjazdem. jak dla mnie LEO sam mówiłes ze jak ktoś chce to niech jedzie dalej my z komarem plan wycieczki wykonalismy w 100% wiec wg mnie uważam wyprawe za udana. poczekajmy za rok zakupie sprzet nadajacy sie do jazdy po bagnach i piaskach to wtedy moze nawet i na sahare jechac. pozdro
A ósmego dnia Bóg stworzył rower!!!!
dla mnie teżpopeye wrote:ale zabawa i przygoda była przednia jak dla mnie.
w gruncie rzeczy ktoś czytając nasze posty może odnieść wrażenie ze cały czas sie kłóciliśmy i skakaliśmy sobie do oczu a przecież nie było ani jednej sprzeczki!
być może cały ten "konflikt" powstał wyłącznie w mojej wyobraźni,czasem bowiem zdarza mi sie komplikować proste sprawy poprzez nadmierne ich roztrząsanie.
ps.poważnie myślę o dokończeniu wybrzeża tj, odcinku Gdańsk-Piaski w końcu sierpnia
Tratatata Wyjazd był zajebisty. Przyznaj, że po prostu żałujesz, że Cię nie było. Tylko przywódca ma problem ze swoim przywództwem.chmiel wrote:Tratatata Emocje już opadły i zaczeło się upiększanie przeszłości Przyznajcie się, że ten cały wyjazd to delikatnie mówiąc nieporozumienie
Z jednej strony:
A potem ostro wziął się do kierowaniaLeo wrote:Ja zostałem liderem bo tak nazwał mnie Spider a Ciebie miało nie być ale ani przez chwile na spotkaniach przed wyprawą tak sie nie czułem,nikt oprócz Spidera o tym głośno nie mówił, nie było żadnych deklaracji,mianowania ani tym podobnych dupereli po prostu ja najwiecej wiedziałem o tej wyprawie.
To nie miało prawa zadziałać.Leo wrote:ludźmi, którzy nie chcą być kierowani
Jeśli udana wyprawa to taka, w czasie której wszyscy zwartą grupą jadą za Leo jak małe kaczuszki za mamą, to ta oczywiście była totalną porażką
A rowery jak cielęta leżą nad brzegami rzek
Oczywiście, że nie nie było żadnych kłótni. Może przecholowałem z krytyką we wnioskach ale chciałem wytknąć wszystko co mozna było zrobić inaczej, lepiej.
emocje to zaistniały po moich wnioskach, poza tymi pozytywnymi na trasie.
Trzeba było być nie pieprzył byś farmazonów że było totalnie źle. Było ok poza pewnymi błędamichmiel napisał:
Tratatata Wink Emocje już opadły i zaczeło się upiększanie przeszłości Wink Przyznajcie się, że ten cały wyjazd to delikatnie mówiąc nieporozumienie Wink
emocje to zaistniały po moich wnioskach, poza tymi pozytywnymi na trasie.
Dbajmy by drzewa rosły jak najdłużej, bo kiedyś zrobią z nich dla Nas trumny
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
"Cichy potok - budzi się, Orzeł straż swą zaczyna
Taka cisza - taniec barw, Nad uśpioną doliną "
http://picasaweb.google.pl/darekab/
Przepraszam, "że się wtrancam" , ale te emocje cały czas są, co widać po liczbie Waszych postów w tym wątku i tych uroczych przekładańcach zbudowanych z cytatów.
Chłopaki, chmiel sobie zażartował; pewnie chciał, żebyście dali sobie siana, ewentualnie przenieśli dyskusję na PW, bo - jak widać - spór jest przerysowany i okładają się głównie dwa stare OGRy.
Pamiętacie, co stało się z ogrami (trollami), które chciały ukatrupić Bilbo Bagginsa?
Skamieniały chyba...
Chłopaki, chmiel sobie zażartował; pewnie chciał, żebyście dali sobie siana, ewentualnie przenieśli dyskusję na PW, bo - jak widać - spór jest przerysowany i okładają się głównie dwa stare OGRy.
Pamiętacie, co stało się z ogrami (trollami), które chciały ukatrupić Bilbo Bagginsa?
Skamieniały chyba...
Na coś się czasem przydaje to GG - gen. Langer do kpt. Klossa.
no pewnie że było super...
jest jedna sprawa którą chciałbym rozgrzebać...
Dzień w którym wylądowaliśmy w Dąbkach.
Otrzymałem informację że Popey jedzie do domu, Spider z Leo zostają na plazy 10km przed miejscowością, Klepek z Bartkiem gdzieś tam... Przekazuje info że zostajemy w Dąbkach a rano lecimy dalej.
Wynajęliśmy z Jarkiem przyczepkę, poszliśmy cykać zachód słońca po czym się okazuje że Popey jest 300 metrów dalej z Klepkiem i Bartkiem.
Wszyscy troje otrzymali info że ja z Jarkiem pojechaliśmy do Łeby, co więcej, dostali info że napewno nas nie ma w Dąbkach, a nawet zawrócono Bartka z trasy do Dąbek (wracając spotkał Popeya i Klepka - pognali do Dąbek).
Myśle że to była celowa zagrywka mająca na celu niedopuszczenie do spotkania się z resztą.
Poproszę o wyjaśnienie.
jest jedna sprawa którą chciałbym rozgrzebać...
Dzień w którym wylądowaliśmy w Dąbkach.
Otrzymałem informację że Popey jedzie do domu, Spider z Leo zostają na plazy 10km przed miejscowością, Klepek z Bartkiem gdzieś tam... Przekazuje info że zostajemy w Dąbkach a rano lecimy dalej.
Wynajęliśmy z Jarkiem przyczepkę, poszliśmy cykać zachód słońca po czym się okazuje że Popey jest 300 metrów dalej z Klepkiem i Bartkiem.
Wszyscy troje otrzymali info że ja z Jarkiem pojechaliśmy do Łeby, co więcej, dostali info że napewno nas nie ma w Dąbkach, a nawet zawrócono Bartka z trasy do Dąbek (wracając spotkał Popeya i Klepka - pognali do Dąbek).
Myśle że to była celowa zagrywka mająca na celu niedopuszczenie do spotkania się z resztą.
Poproszę o wyjaśnienie.