Mazovia 2007

Wyjazdy planowane na najblizsze dni, zarowno te dalekie jak i bliskie.

Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel, BartekJ

zdzich ciecielski

Post by zdzich ciecielski »

kto "oskalpowal" temat? jak moderator, to niech sobie przecwiczy uzywanie opcji "wydziel z wybranego tematu" ;P
User avatar
karnaś
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1202
Joined: 02 Nov 2005 08:47
Location: mam wiedziec.

Post by karnaś »

Kolejna wiadomość:
"Miejsce 15 w open, 9 w kategorii wiekowej, czas 2h 18min, dystans z licznika 61km, średnia 26km/h. Miałem tylko 13 minut straty do najlepszego. Czyli na początek całkiem nieźle."
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

Kilka slow o dzisiejszym etapie. Dojazdowka nie sprawila zadnego problemu. Szerokie szutrowe drogi prowadzace przez naprawde ladne miejsca. Warto bylo je zobaczyc.

Sam start mial miejsce w miejscowosci Prostki. Spora pompa towarzyszyla temu wydarzeniu. Burmistrz, sekretarz itepe itede. Jak sie okazalo w ostatniej chwili do zawodow zapisali sie najwieksi sciganci Mazovi czyli Rekawek i bracia Peluchowie. Jeden z tych ostatnich mial na samym poczatku pecha - zlamal hak od przerzutki. Na starcie stanelo nas 130 osob. No nic, ruszylismy, tempo od razu bardzo duze. Najpierw kocie lby, asfalt a pozniej szutrowe drogi. Tak sie zlozylo ze stawka szybko sie podzielila. Na poczatku sciganci, za nimi my - kilkuosobowa grupa. Chlopaki czesto sie zmieniali na prowadzeniu by jak najszybciej grzac do przodu. Ja raczej staralem sie trzymac z tylu. Wlasnie w tym momencie byl wedlug mnie najciezszy odcinek maratonu. Droga prowadzila podmoklymi lakami, byly rozjechane blotniste drogi, droga z koleinami po obu stronach glebokimi na okolo pol metra. I jakos tak w tym terenie chlopaki jadacy ze mna szybko tracili sily. Na poczatku bylo nas okolo 8 osob, po pewnym czasie 5 az w koncu na okolo 30 kilometrze zaczela sie seria piasczystych podjazow. Tam przycisnalem troche mocniej i zdolalem urwac sie grupie. Od tego momentu az do konca jechalem juz sam. Zdolalem jeszcze wyprzedzic dwie osoby ale to wszystko co moglem zrobic. Druga czesc maratonu byla zdecydowanie latwiejsza, przewazal asfalt po ktorym predkosci rzadko schodzila ponizej 30km/h. Generalnie jechalo mi sie zajebiscie. Poczatek byl szybki i wyczerpujacy ale z biegiem czasu jechalo sie latwiej i przyjemniej.

Co mnie czeka jutro?? Najpierw kolejka waskotorowa jedziemy do miejscowosci Pisalnica. Tam bedzie mial miejsce start ostry do etapu ktory bedzie mial dlugosc okolo 75km. Teren ma byc podobny jak dzis, czyli sporo krotki i ostrych podjazdow, gdzieniegdzie podmokly blotnisty teren, troche technicznych zjazdow i pewnie szybkich szutrowych drog.

No nic, to chyba na tyle. Acha, ostatecznie zajalem 17 miejsce. Reszta jest bez zmian. Pozdrawiam regenerujac sily i popijajac piwko :-)
User avatar
carloz
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1479
Joined: 04 Nov 2006 14:19
Location: oma

Post by carloz »

No ładnie, ładnie.. dobry opis, fajny klimacik, zazdroszcze ci...

Ale dlaczego tylko 17?:wink:

gratulacje, oby tak dalej!
User avatar
karnaś
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1202
Joined: 02 Nov 2005 08:47
Location: mam wiedziec.

Post by karnaś »

Wyniki 2 etapu:
27 miejsce open, 13 w kategorii, czas 3h 18min, dystans 89km, średnia 26,2km\h. Strata do najlepszego 18 minut.
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

No dobrze, co dzialo sie dzisiaj. Na poczatku bardzo fajny przejazd kolejka waskotorowa do Pisalnicy, mozna bylo przez chwilke poczuc sie jak na dzikim zachodzie :-)

Sam start bez rewalecji. Jedynie co bylo zaskakujace to, ze nikt nie wyrywal sie do przodu. Przez blisko 20 km jechalismy sie spokojnie, nigdzie sie nie spieszac. Bylo to strasznie dziwne, liderzy jechali sobie gdzies w srodku i zupelnie niczym sie nie przejmowali. Gdy wjechalismy do lasu, stawka ulegla rozerwaniu. Ale nie poprzez jakies nadmierne tempo, po prostu ktos w piachu sie wywrocil i gdy sie pozbierala, czolowka odjechala gdzies do przodu. Oczywiscie znalazlem sie w tej drugiej grupie. Cisnelismy mocno i gdzies na 35 km udalo sie dojsc glowna grupe. Niestety to byl moj koniec. Przez caly czas jechalismy szerokimi, szutrowymi drogami prowadzacymi wzdluz pol i lak na ktorych znajdowaly sie liczne podjazdy. Na ktoryms z nich po prostu mnie odcielo. nie bylem w stanie utrzymac predkosci grupy, przeciwny wiatr zrobil reszte - zostalem. Od tego momentu do okolo 55km jechalem samotnie. Wlasnie wtedy doszlo mnie dwoch ludzi, szybko nawiazalismy wspolprace i zmieniajac sie na prowadzeniu jechalismy naprawde szybko. Jadac do mety w miedzyczasie udalo nam sie polknac dwie osoby. Sama koncowka to udany dla mnie finisz - udalo sie przyjechac pierwszy z tej grupy i ostatecznie zajac 27 miejsce.

Coz moge jeszcze wiecej napisac. Trasa - nie podobala mi sie. 90% trasy wiodla przez ubite, szerokie drogi. W jednym miejscu napotkalismy podmokly teren z blotem. Reszta byla naprawde latwa, oczywiscie jezeli nie liczyc podjazdow. Teraz forma - w porownaniu z dniem wczorajszym katastrofa. Gdy podczas jazdy spojrzalem na pulsometr zaplakalem. Wszystko co udalo mi sie wyciagnac z organizmu to jazda na poziomie tetna 175. Wczoraj przez caly czas przekraczalo 180. Oprocz tego poza obolalym tylkiem wszystko gra. Jutro ostatni etap, Zamana odgraza sie ze bedzie ciezszy od pozostalych dwoch. Jak bedzie - zobaczymy. Pozdrawiam :-)
User avatar
spider
Szaleniec z aparatem
Posts: 2518
Joined: 02 May 2005 06:49
Location: Otwock
Contact:

Post by spider »

Za duzo piwa dzien wczesniej.... 8)
Personal best 200km
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

Gdzie tam, ledwo jedno wypilem. Niestety tu zamiast mnie przydalby sie taki Vigil lub Carloz :-)
User avatar
karnaś
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1202
Joined: 02 Nov 2005 08:47
Location: mam wiedziec.

Post by karnaś »

3 etap:
26 miejsce w open, czas 3h 9min, dystans około 85km (na 71km popsuł mu sie licznik). Strata do najlepszego 20 minut.
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

W koncu nadszedl czas na podsumowanie ostatniego etapu oraz calej imprezy. Moze najpierw zaczne od tego pierwszego. Forma w ostatnim dniu byla niewiadomom. W sobote jechalo mi sie znacznie ciezej niz pierwszego dnia. Prawde mowiac w pewnych momentach krecilem juz tylko sila woli. Nie ma gorszego widoku na maratonie jak obraz uciekajacego peletonu i mysl ze teraz sam bede musial zmagac sie z wiatrem, z wszystkimi przeszkodami. Podobnie bylo ostatniego dnia. Poczatek byl nadzwyczaj spokojny. Pierwszy odcinek liczacy 7km wiodl po asfalcie i nikomu wyraznie nie spieszylo sie. Jednak po chwili wjechalismy w teren, zaczely sie podjazdy, paski i to wystarczylo zeby mnie zgubic. Cale szczescie nie bylem jedynym wiec szybko zawiozala sie nasz grupa, zlozona na poczatku z kilkunastu osob - topniala z kazda dziesiatka kilometrow.
3 etap bede wspominal jako niekonczace sie pasmo podjazdow. Podjezdzalismy w roznym terenie, byla laka, bylo pole z glebokimi koleinami, byl bruk, byly lesne sciezki, byly kamienie, byly kocie lby. Szczegolnie te ostatnie bede nieprzyjemnie wspominal gdyz w ostatnim dniu mocno czulem juz bol w dloniach i jazda z predkosciami powyzej 30 po takiej drodze nie byla przyjemnoscia.
Gdzies na 30 km zaliczylem piekna wywrotke i wjazd plecami i tylkiem w glebokie bloto. Od tego momentu wiozlem chyba kilka kg wiecej syfu, bloto mialem wszedzie, buty, kieszenie koszulki, plecak.
W tym dniu najciezszy odcinek byl miedzy 50 a 62km. Modlilem sie zeby te podjazdy sie juz skonczyly. Co prawda byly zjazdy ale nie dawaly wytchnienia, wariaci zamiast odpoczywac, caly czas mocniej naciskali na pedaly jakby gonila ich jakas tajemnicza sila :-) I tak jadac z grupy kilkuosobowej zostalo nas 3. Na 65 km mial miejsce 3 bufet gdzie niestety ta 2 mi troche uciekla. I w tym miejscu nastapil zwrot, nie wiem dlaczego ale od tego momentu zaczelo jechac mi sie bardzo dobrze. W ogole nie czulem zmeczenia, nogi sprawialy wrazenie jakby mialy tydzien odpoczynku. Tym samym szybko dogonilem uciekajaca dwojke. Probowali sie jeszcze utrzymac za mna lecz jeden wiekszy podjazd wystarczyl, zeby ich zgubic. Sama koncowka to nic specjalnego. Samotna jazda, wreszcie widok mety i rece uniesione ku gorze.

Podsumowujac. Jestem troszke rozczarowany trasami pierwszych dwoch etapow. Za duzo asfaltu, za duzo szerokich szutrowych odcinkow, za malo technicznych odcinkow. Jednak trzeci dzien wynagrodzil mi to, dawno sie tak dobrze nie ujechalem.
Oprocz samych tras wiekszych zastrzezen nie mam. Oznakowanie bardzo dobrze, w newralgicznych miejscach zawsze ktos stal i wskazywal wlasciwa droge. Na bufetach zawsze bylo co pic. Wreszcie izostar nie byl rozcieczony i naprawde pomagal odbudowac nadwatlone sily.

Co mnie zniesmaczylo - to, ze Zamana na swoich zawodach sam sobie wrecza nagrody i staje na podium. Rozumiem ze moze miec glod scigania ale przeciez sa jeszcze inne zawody...

Sa juz wyniki w generalce po wszystkich etapach. Wychodzi na to ze jestem 21 w open i 10 w kategorii wiekowej. Czy to wysoko? Chyba tak, mam swiadomosc ze w kazdym dniu dalem z siebie naprawde wszystko. Do zwyciescy w sumie stracilem 50 min. a to jest strata, ktora sie ma podczas jednego maratonu a nie trzech o podobnej dlugosci i na pewno wiekszej skali trudnosci.

To tyle z moich relacji, do zobaczenia 29 lipca w Nidzicy. Dzieki rowniez dla Behema, ktory w dzien przed wyjazdem znalazl dla mnie czas i pomogl ustawic troche rower.
User avatar
Giant Mike
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 898
Joined: 20 Apr 2005 19:41
Location: Warszał
Contact:

Post by Giant Mike »

Arkadyj wrote:W koncu nadszedl czas na podsumowanie ostatniego etapu oraz calej imprezy.....
Arkadyj, gratulacje. Ja po MTBTrophy wiem co to znaczy 3 dni ścigania z rzędu. Na szczęście miałeś stabilną i przyjemną pogodę a nie 3 dni deszczu i błota.
Patrząc na czasy chyba rzeczywiście nie było przez pierwsze dwa dni nic trudnego 3h to nie 7 :). Cięzko porównać Ełk do Istebnej ale 3h z AvS 30km/h daje w kość mocniej niż godzina równomiernego podjazdu.
Ja w niedzielę wyjeżdzam na BCH - sam nie wiem na co tam liczyć, ale na razie plan jest na ukończenie - i sądzę, że jest to bardzo dobry plan :))

Michał
Plannja Racing Team || GG#: 130876
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

Blota faktycznie poza nielicznymi odcinkami prawie nie bylo. Teren rowniez nie byl ciezki co pokazuje srednia. To co jedynie moglo zmeczyc to wieloetapowosc - czyli brak mozliwosci pelnej regeneracji i zwlaszcza w ostatnim dniu - podjazdy.

Michal trudno mi sobie wyobrazic jak ciezka prace bedziecie musieli wykonac jadac w BikeChallenge. Jestem pelen podziwu dla was. Ciagnie mnie w gory i zapewne w tym roku wybiore sie tam na jeden z maratonow. Ale pojade po lekcje i zebrac doswiadczenie a nie walczyc o wynik.
Tak czy inaczej koniecznie w miare mozliwosci zdawaj relacje z zawodow. Oby sprzet nie zawiodl i zeby noga podawala :-)
hak
Sport Dajrektor
Posts: 847
Joined: 21 Feb 2006 19:11
Location: Otwock-Świder

Post by hak »

Arkadyj! Twardziel jesteś! :brawo:
hak
Sport Dajrektor
Posts: 847
Joined: 21 Feb 2006 19:11
Location: Otwock-Świder

Post by hak »

A kto się wybiera do Nidzicy? Trzeba trochę punktów nazbierać.
Jakby co to jadę w sobotę rano z namiotem i mogę ze dwie osoby "przytulić"
:wink:
petarda
Nowy I Zielony
Nowy I Zielony
Posts: 14
Joined: 23 Jun 2007 14:25
Location: Otwock

Post by petarda »

hak wrote:A kto się wybiera do Nidzicy? Trzeba trochę punktów nazbierać.
Jakby co to jadę w sobotę rano z namiotem i mogę ze dwie osoby "przytulić"
:wink:
witam.
..ze dwie osoby z rowerami i namiotem? ;)
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

Oczywiscie ze jade. Z tym ze ja wyjezdzam w niedziele rano. Moge zabrac jeszcze jedna osobe. Vigil, Mlody jedziecie?
hak
Sport Dajrektor
Posts: 847
Joined: 21 Feb 2006 19:11
Location: Otwock-Świder

Post by hak »

Młody! Jedziemy!
User avatar
Arkadyj
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1279
Joined: 21 Feb 2004 14:11
Location: cloud number nine

Post by Arkadyj »

Kilka slow podsumowania po Nidzicy:

Bylo super, zarowno pod wzgledem wyniku sportowego jak i generalnie samego maratonu. Trasa swietna, bylo to co lubie czyli malo asfaltu, sporo podjazdow, lesnych sciezek. Maraton pozwolil sie zmeczyc i naprawde dal satysfakcje z jego przejechania. Jednego podjazdu na drugiej petli nie dalem rady podjechac gdyz niestety nie wskakiwala mi znow mala tarcza.

Troche odnosnie przebiegu rywalizacji:
Mimo mojej absencji w Supraslu udalo sie awansowac w klasyfikacji sektorowej tak, ze znalazlem sie w II sektorze. Dzieki temu bylem blisko czolowki i od poczatku bylem w stanie jechac razem z nimi.
Nadeszla godzina 11, zamiast zwyklego strzalu z kapiszona nastepuje cos jakby wystrzal z armaty. Wszystkim na moment zabily szybciej serca i powoli ruszamy. Pierwsze kilometry i szybko posuwam sie do przodu. Zjezdzamy z asfaltu, zaczyna sie szuter i lekki podjazd. Wykorzystuje to na zdobycie kolejnych pozycji. Stosuje swoja sprawdzona taktyke skokow pozwalajaca na wyprzedzanie kolejnych zawodnikow i maksymalnym oszczedzaniem sily. Podczas przejazdu przez lake udaje sie wyprzedzic J. Pleskota z Planji. Gdzies przed pierwszym bufetem udaje sie dojsc do grupy w której jada M. Okruszko i P. Goldewicza z Planji. Tak razem jedziemy az do premi gorskiej na 38 kilometrze. Tam wraz z jeszcze jednym chlopakiem atakujemy i uciekamy. Niestety nie na dlugo bo gubimy trase i wkrotce znow jedziemy w grupie. Dalej nie dzieje sie nic ciekawego i zmierzamy w kierunku konca pierwszej petli. Na poczatku drugiej petli tempo troche spada i w obawie przed dojsciem do nas innych zawodnikow wychodze na czolo i troche podkrecam tempo. Jedziemy w grupie 5 osobowej. Na okolo 30 km drugiej petli zaczynaja sie podjazdy. Postanawiam to wykorzystac i mocniej naciskam na pedaly co pozwala urwac sie grupie. I od tego momentu jade juz zupelnie sam. Dystans z licznika 96 km w czasie 3h 52min

Teraz wyniki:
Jechaly od nas 4 osoby, nikt nie poszedl na latwizne i kazdy zaliczyl dystans giga.

Mlody - 79 miejsce
Hak - 73 miejsce
Mirek - 51 miejsce
Ja - 21 miejsce
MR bez loga

Post by MR bez loga »

Arkadyj - gratulacje !
Mówiłeś wczoraj, że Ci dobrze poszło - ale nie wiedziałem, że aż tak - poszło Ci wprost rewelacyjnie :)
vigil
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Mam zdecydowanie za duzo czasu...
Posts: 1405
Joined: 17 Apr 2007 08:21

Post by vigil »

gratulacje! oj, chyba muszę porządnie popracować by wam dotrzymać kroku na wycieczkach :lol: nie byłem bo byłem wokół tatr i na slowacji ale chetnie dolacze na nastepnych mazoviach
Post Reply