na poprawe humoru
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel
Wpierw Bóg stworzył mężczyznę w Rajskim swym Ogrodzie
pomyślał, "Muszę stworzyć, coś, co w życiu tobie pomoże"
Tak powstał projekt wielki, piękniejszy od bursztyna.
Przed oczyma mężczyzny pojawiła się dziewczyna.
Dwie piękne nogi, długie i aksamitne
delikatne i gładkie, można rzec wybitne.
Przepiękne bioderka o kształcie pożądanym,
by mężczyzna wiedział, że jest przez Boga wybranym.
Dwie cudne piersi, pełne i soczyste,
tworzące w myślach mężczyzny, marzenia nieczyste.
Ukochane ręce, idealne do przytulania,
i dwie kochające dłonie, do głaskania i całowania.
Pęk długich i jasnych włosów, do ramion sięgających
I para błękitnych oczu, zawsze czułych i wielbiących.
Stworzył to Bóg dla mężczyzny, by serce jego śpiewało.
Dodał jeszcze usta. Wszystko się zj*bało...
pomyślał, "Muszę stworzyć, coś, co w życiu tobie pomoże"
Tak powstał projekt wielki, piękniejszy od bursztyna.
Przed oczyma mężczyzny pojawiła się dziewczyna.
Dwie piękne nogi, długie i aksamitne
delikatne i gładkie, można rzec wybitne.
Przepiękne bioderka o kształcie pożądanym,
by mężczyzna wiedział, że jest przez Boga wybranym.
Dwie cudne piersi, pełne i soczyste,
tworzące w myślach mężczyzny, marzenia nieczyste.
Ukochane ręce, idealne do przytulania,
i dwie kochające dłonie, do głaskania i całowania.
Pęk długich i jasnych włosów, do ramion sięgających
I para błękitnych oczu, zawsze czułych i wielbiących.
Stworzył to Bóg dla mężczyzny, by serce jego śpiewało.
Dodał jeszcze usta. Wszystko się zj*bało...
Dum Spiro Spero
- Jacq
- Mam zdecydowanie za duzo czasu...
- Posts: 1213
- Joined: 02 Oct 2004 19:26
- Location: Józefów/Otwock
Leci w samolocie w jednym rzędzie: 2 Arabów (od strony okna)i Żyd (od przejścia). Żyd w jarmułce, pejsy, te sprawy - wyluzowany kompletnie - rozpiął kołnierzyk, zdjął buty. Arabowie patrzą na niego nienawistnie. Po godzinie lotu jeden z nich wstaje i mówi:
- Idę po Colę.
Żyd na to:
- Ależ nie, ja pójdę, po co się przeciskać.
I poszedł. W tym czasie Arab napluł mu do buta. Żyd wraca, daje Colę Arabowi. Po kolejnej godzinie drugi Arab mówi:
- Idę po Colę.
Żyd jak poprzednio:
- Ja pójdę.
I poszedł. Drugi Arab napluł mu do drugiego buta. Żyd wraca, daje Cole Arabowi. Po godzinie samolot ląduje, Żyd zbiera się zapina kołnierzyk, założył jednego buta, skrzywił się i mówi:
- Znowu ta straszna nienawiść między naszymi narodami - to plucie do butów, to szczanie do Coli...
--------------------------------------------------------------------
Pewna rodzinka spędza sobotnie popołudnie w domu. Mama krząta się w kuchni, ojciec zajadając solone orzeszki ogląda telewizję, córka z kolegą uczą się na pięterku do matury.
Idyliczną atmosferę przerywa nagły napad kaszlu głowy ( a raczej gardła) rodziny. Matka, która jako pierwsza znalazła się przy nim, orientuje się, po jego wyłupiastych oczach i krwistoczerwonym obliczu, iż chodzi o coś poważnego. Mąż sam wskazuje rozbieganym paluchem na wnętrze swojego gardła, jako przyczynę swoich cierpień.
Żona stoi jak słup soli i nie jest w stanie nic zrobić, widzi jednak, że determinacja męża, w przekazaniu jej powodu swego niezwykłego zachowania, zdecydowanie słabnie.
W tym momencie zbiega z góry kolega córki i wystarcza mu rzut oka, by ocenić, co zaszło. Zdecydowanym ruchem kładzie sinego już ojca na blacie stołu, rozwiera mu jedną ręką szczęki a drugą zanurza w źródle coraz słabszych dźwięków. Po kilku pełnych napięcia chwilach, chłopak wyjmuje triumfalnie przyczynę całego nieszczęścia, tkwiącego głęboko w gardle orzeszka.
Po jakimś czasie sytuacja w domku wraca do punktu wyjściowego. Dzieciaki na górze, żona z mężem (już w normalnych kolorach) zasiadają na kanapie przed telewizorem i komentują przedchwilowe wydarzenie:
- Miałeś szczęście, że był tu Rafał... - stwierdza żona - ... myślę, że z jego umiejętnościami jest na dobrej drodze, żeby zostać lekarzem.
A małżonek dorzuca:
- Całkowicie się z Tobą zgadzam, a sądząc po zapachu jego palców jest również na dobrej drodze, żeby zostać naszym zięciem...
----------------------------------------------------
I jeszcze pare ciekawych linków:
http://youtube.com/watch?v=R0yfE1dDM8o& ... ed&search=
http://www.youtube.com/watch?v=lRqlyS_D ... ed&search=
http://en.wikipedia.org/wiki/Dres
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 29924.html
http://woofer.wrzuta.pl/film/3ZfsQW2prp ... yeah_bunny
http://video.google.pl/videoplay?docid= ... 92&q=Ok+Go
---------------------
Pzdr.
Wiecie.. za 3 dni koncze prace w obecnej firmie wiec sie mocno nudze
- Idę po Colę.
Żyd na to:
- Ależ nie, ja pójdę, po co się przeciskać.
I poszedł. W tym czasie Arab napluł mu do buta. Żyd wraca, daje Colę Arabowi. Po kolejnej godzinie drugi Arab mówi:
- Idę po Colę.
Żyd jak poprzednio:
- Ja pójdę.
I poszedł. Drugi Arab napluł mu do drugiego buta. Żyd wraca, daje Cole Arabowi. Po godzinie samolot ląduje, Żyd zbiera się zapina kołnierzyk, założył jednego buta, skrzywił się i mówi:
- Znowu ta straszna nienawiść między naszymi narodami - to plucie do butów, to szczanie do Coli...
--------------------------------------------------------------------
Pewna rodzinka spędza sobotnie popołudnie w domu. Mama krząta się w kuchni, ojciec zajadając solone orzeszki ogląda telewizję, córka z kolegą uczą się na pięterku do matury.
Idyliczną atmosferę przerywa nagły napad kaszlu głowy ( a raczej gardła) rodziny. Matka, która jako pierwsza znalazła się przy nim, orientuje się, po jego wyłupiastych oczach i krwistoczerwonym obliczu, iż chodzi o coś poważnego. Mąż sam wskazuje rozbieganym paluchem na wnętrze swojego gardła, jako przyczynę swoich cierpień.
Żona stoi jak słup soli i nie jest w stanie nic zrobić, widzi jednak, że determinacja męża, w przekazaniu jej powodu swego niezwykłego zachowania, zdecydowanie słabnie.
W tym momencie zbiega z góry kolega córki i wystarcza mu rzut oka, by ocenić, co zaszło. Zdecydowanym ruchem kładzie sinego już ojca na blacie stołu, rozwiera mu jedną ręką szczęki a drugą zanurza w źródle coraz słabszych dźwięków. Po kilku pełnych napięcia chwilach, chłopak wyjmuje triumfalnie przyczynę całego nieszczęścia, tkwiącego głęboko w gardle orzeszka.
Po jakimś czasie sytuacja w domku wraca do punktu wyjściowego. Dzieciaki na górze, żona z mężem (już w normalnych kolorach) zasiadają na kanapie przed telewizorem i komentują przedchwilowe wydarzenie:
- Miałeś szczęście, że był tu Rafał... - stwierdza żona - ... myślę, że z jego umiejętnościami jest na dobrej drodze, żeby zostać lekarzem.
A małżonek dorzuca:
- Całkowicie się z Tobą zgadzam, a sądząc po zapachu jego palców jest również na dobrej drodze, żeby zostać naszym zięciem...
----------------------------------------------------
I jeszcze pare ciekawych linków:
http://youtube.com/watch?v=R0yfE1dDM8o& ... ed&search=
http://www.youtube.com/watch?v=lRqlyS_D ... ed&search=
http://en.wikipedia.org/wiki/Dres
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 29924.html
http://woofer.wrzuta.pl/film/3ZfsQW2prp ... yeah_bunny
http://video.google.pl/videoplay?docid= ... 92&q=Ok+Go
---------------------
Pzdr.
Wiecie.. za 3 dni koncze prace w obecnej firmie wiec sie mocno nudze
Konserwatorium im Witolda Lutosławskiego w Krakowie. Po korytarzu, w
przerwie między zajęciami spaceruje dwóch studentów:
- Ale miałem wczoraj traumatyczne przeżycie - mówi jeden
- Co się stało?
- Byłem świadkiem samobójstwa. Jakiś facet skoczył z dachu wieżowca wprost
pod moje nogi.
- Jezu! A jaki był motyw?
- Żadnego motywu nie było. W całkowitej ciszy o ziemię j*bnął.
przerwie między zajęciami spaceruje dwóch studentów:
- Ale miałem wczoraj traumatyczne przeżycie - mówi jeden
- Co się stało?
- Byłem świadkiem samobójstwa. Jakiś facet skoczył z dachu wieżowca wprost
pod moje nogi.
- Jezu! A jaki był motyw?
- Żadnego motywu nie było. W całkowitej ciszy o ziemię j*bnął.
Dum Spiro Spero
Nie wiem, czy było...
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, ze w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił sie fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa, trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
- "dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, ze mnie i Harreemu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, ze będzie pani zadowolona z rezultatu... Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazeta, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, ze w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, ze rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, ze z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się śpieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - glos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, ze wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ja stale nosić...Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!
I jeszcze cuś na czasie (polityka sucks, ale co tam)...
Przychodzi Renata Beger do siedziby PiS i spotyka Lipińskiego.
-O, to Renata Beger. Co Pani tu robi?
-Przyszłam reklamować wasz nowy rząd.
-A powie Pani że załatwiamy stołki?
-A załatwiacie?
-No tak.
-Załatwiają!!!
-I miejsca na listach wyborczych dla rodziny.
-A załatwiacie?
-Załatwiamy.
-Załatwiają!!!
-I weksle spłacamy.
-I weksle spłacają!!! Prawo i Sprawiedliwość. Jak mówią tak robią!!!
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, ze w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił sie fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa, trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonale efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
- "dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, ze mnie i Harreemu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, ze będzie pani zadowolona z rezultatu... Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazeta, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, ze w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, ze rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, ze z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się śpieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - glos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, ze wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ja stale nosić...Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!
I jeszcze cuś na czasie (polityka sucks, ale co tam)...
Przychodzi Renata Beger do siedziby PiS i spotyka Lipińskiego.
-O, to Renata Beger. Co Pani tu robi?
-Przyszłam reklamować wasz nowy rząd.
-A powie Pani że załatwiamy stołki?
-A załatwiacie?
-No tak.
-Załatwiają!!!
-I miejsca na listach wyborczych dla rodziny.
-A załatwiacie?
-Załatwiamy.
-Załatwiają!!!
-I weksle spłacamy.
-I weksle spłacają!!! Prawo i Sprawiedliwość. Jak mówią tak robią!!!
cookie monster