OTWOCKI PORTAL ROWEROWY
Aktualnie na stronie:
Ostatnia aktualizacja:
GALERIA: BESKID ŻYWIECKI. JELEŚNIA. 29.04.2004 - 3.05.2004:
© Tekst: behem0th, Yorek. Zdjęcia: Tek, Over.

Wyjazd miał być czysto rekreacyjny. Sprawdzić jak sprawuje się nowy sprzęt, odpocząć od zasranej, zabitej dechami Warszawy, złapać trochę powietrza przy większych prędkościach we włosy (jak się ma czym łapać oczywiście ;)

I właściwie tak było, poza miejscami w których jednak przerodził się w małą extreme. Mam tu szczególnie na myśli pchanie rowerów przez blisko 3h (od Rysianki do Hali Miziowej) po grubej warstwie (> 30cm) śniegu.

Ogólnie ładnie i ciekawie:
tereny dziewicze, drogi asfaltowe o małym natężeniu ruchu z pięknymi widokami, dzikie szlaki, brak wszędobylskich turystów (poza studentami) no i ludzie: odprężeni, którym nigdzie się nie spieszy...

Mieszkaliśmy w Jeleśni, mając do dyspozycji cale piętro z oddzielnym wejściem, i pomieszczeniem gdzie wieczorem można było posiedzieć, łojąc browarki, rozmawiając i grzebiąc przy rowerach.

Sama Jeleśnia to całkiem spora miejscowość, skupiona (a właściwie rozciągnięta) przy jednej, długiej drodze biegnącej wzdłuż rzeki, do Korbielowa, od której odchodzą krótkie uliczki dojazdowe do domów i gospodarstw. Właściwie brak atrakcji dla turysty. Stara, drewniana karczma, zdaje się z 1744 roku, piękna z zewnątrz, całkowicie zepsuta od wewnątrz, poprzez burżujski charakter, barospelunka w trakcie remontu oraz pizzeria, gdzie się stołowaliśmy i zapoznawaliśmy z miejscowa młodzieżą o wyjątkowo ciekawym guście muzycznym. Ni to miasto, ni to wiocha.

Dużo bardziej spodobała mi się końcówka miejscowości po drugiej stronie pasma górskiego Sopotnia, gdzie jeszcze można zobaczyć prawdziwa wieś, i odpocząć od zgiełku przewalających się samochodów.

Każdego dnia robiliśmy pętle, po nie pokrywającej się ze sobą trasa. Myślę, ze w najbliższej okolicy Jelesni, Korbielowa, Sopotni tereny spokojnie starcza na co najmniej tydzień jazdy. W każdym razie jest to miła alternatywa dla mekki rowerzystów czyli Szczyrku, Wisły i Ustronia. Brakuje tylko jednego... wyciągów, wiec ciągle trzeba samemu podjeżdżać :)

To byl behem, dalej zapodaje Yorek:

Jakiś czas temu padł pomysł - jedziemy w Jurę. Niestety miejsc do spania w Jurze nie było, za to znalazło się coś w Jeleśni (Beskid Żywiecki). Ekipa miała być mieszana i ze względu na różne szczyty, demonstracje oraz święta państwowe inne były czasy pobytu poszczególnych osób. Najwcześniej dotarliśmy my: Kaśka, Behem i ja. Na miejscu byliśmy w czwartek po południu i od razu udaliśmy się na rekonesans po lokalach rozrywkowych. Obiad zjedliśmy (jak z resztą przez kolejne dni 4 dni...) w lokalnej pizzeri. W piątek wybraliśmy się w trójkę na pierwszą trasę, pojechaliśmy w kierunku Korbielowa szukając trasy rowerowej. Trasę niestety minęliśmy, ale znaleźliśmy żółty szlak. Wprowadziliśmy rowery na górę a następnie w różnym tempie zjechaliśmy na dół, nie było to ciekawe doświadczenie ze względu na leżące na trasie gałęzie. Na dole, w Sopotni Wielkiej zapadła decyzja o podziale grupy. Kaśka pojechała sobie asfaltem do domu, a my z Behemem w górę niebieskim szlakiem. Jechało się łatwo i przyjemnie do momentu gdy niebieski szlak odbił w bok. Wąska ścieżka wiodła ostro w górę więc nieśliśmy rowery przez jakieś półtorej godziny: oczywiście frajerstwo pierwszego stopnia bo kilkanaście metrów niżej szła ładna droga z której przez niedopatrzenie zrezygnowaliśmy, bywa. W schronisku na Rysiance wypiliśmy browara i zjechaliśmy w dół czerwonym szlakiem... było dobrze, do czasu, aż zaczął się las a między drzewami śnieg. Zaczeliśmy ochoczo prowadzić rowery ale z czasem nasz zapał słabł gdyż białego syfu wcale nie ubywało. Ostatecznie zanim dotarliśmy na Halę Miziową minęło 2,5h, podczas ktorych prowadziliśmy rowery w śniegu miejscami o dobrych kilkadziesięciu cm. Po drodze zaliczyliśmy tylko jeden zjazd po suchym terenie. Naszego wkurwienia ani min mijających nas turystów chyba nie muszę opisywać. Z Miziowej zjechaliśmy w dół nartostradą, było nieciekawie: błotnie, gliniasto i ślisko. Po drodze Behem zaliczył ładną glebę. Umyliśmy rowery pod wodospadem i już kręcąc asfaltem z górki dotarliśmy na kwatery. Wieczorem dojechali Aśka i Tek. Wspólnie, przy browarkach obejrzeliśmy w TV nasze cudowne wejście do Unii i poszliśmy spać. W sobotę wyruszyliśmy asfaltem w kierunku granicy ze Słowacją i skręciliśmy na wschód czerwonym szlakiem. Miła, szeroka ścieżka, zazwyczaj łagodna, czasami deko stromsza. Przejechaliśmy parę km, zaliczając kilka mniejszych zjazdów. Na jednej z hal dziewczyny odłączyły się i wróciły do bazy polną drogą. My pognaliśmy dalej, by po kilku już ostrzejszych podejściach i zjazdach ostatecznie zjechać ze szlaku leśna, błotnistą, w miarę stromą drogą służącą do zwózki drewna. Następnie jeszcze trochę km po asfalcie, na szczęście w dół i byliśmy w domu. Gdy myliśmy rowery pojawili się Over i Paweł. Przyjechali już wcześniej, więc aby się nie nudzić pojechali na małą przejażdżkę w masyw Pilska i przypłacili to potyczką z krewkim autochtonem płci żeńskiej. Dnia trzeciego Teku i Aśka pojechali do Żywca, a reszta brygady na opracowaną przez Overa trasę. Najpierw asfaltem do Sopotni Małej, aby dalej zjechać na niebieski szlak. Często prowadząc rowery dotarliśmy na pierwszy szczyt: Łazy, następnie na Kotarnicę a stąd czarnym szlakiem w dół znów do Sopotni Wielkiej. Zjazd był hardcorowy: stromo, dużo kamieni i innych niespodzianek. Prowadził Over, za nim na zmianę ja lub Paweł (który zaliczył OTB) dalej Behem asekurujący Kaśkę walczącą na sztywnym trekingu z semislickami- wielki szacunek (ale nie obeszło się bez gleby i uszkodzeń ciała). Na dole grupa podzieliła się. Kaśka i Behem pojechali asfaltem do domu a Paweł, Over i ja wdrapaliśmy się żółtym szlakiem na przełęcz z której do Korbielowa, w dół niebieskim- ten zjazd wyjątkowo obfitował w milutkie błoto. W poniedziałek Kaśka, Behem i ja zdążyliśmy dojechać już tylko na stację kolejową do Żywca. Co się działo w pociągu nie będę pisał, bo szkoda nerwów. Ogólnie wyjazd był udany, jedyne minusy to chyba tylko złamany palec Kaśki i moje poobcierane stopy.


MAPKA OKOLICY



02a.JPG 02b.JPG 02c.JPG 02d.JPG
02e.JPG 02f.JPG 02g.JPG 02h.JPG
02i.JPG 02j.JPG 02k.JPG 02l.JPG
03a.jpg 03b.jpg 03c.jpg 03d.jpg
03e.jpg 03f.jpg 03g.jpg 03h.jpg
03i.jpg 03j.jpg 04a.JPG 04b.JPG
04c.jpg 04d.jpg 04e.jpg 04f.jpg
04g.jpg 04h.jpg Panorama01.JPG Panorama02.JPG
panorama03.JPG