GALERIA: III Otwocki Alleycat. 25.06.2006:
©Tekst: edi. Zdjęcia: Leo. Dodano: 15.07.2006.
by edi:
Dawno, daaawno temu ... - oops, to nie ta bajka, ale w sumie coś w tym jest, bo pierwsze wzmianki o Trzeciej Edycji
Otwockiego Alleycat'a pojawiły się jeszcze w październiku A.D. 2005 ;). Tym razem za organizację całego zamieszania wziął się
Domar, a jednym z głównych założeń tej edycji miało być to, że będzie to Alleycat ... zimowy :). Były jeszcze inne plany
dotyczące samej formuły rozgrywania zawodów, ale ostatecznie wszystko pozostało w formie takiej jak na początku. Manifesty,
mapki, wyścig po mieście i dużo dobrej zabawy (co nie oznacza, że brak było rywalizacji ;) ).
Po ustaleniach natury technicznej padł w końcu termin
17 grudnia 2005 (sobota). Od tamtej pory minęło już sporo czasu, ale
pamiętam, że w tamtym okresie pogoda była nieźle pokręcona i czasami ciężko było trafić dobre warunki do porowerowania, a co
dopiero do ścigania się po mieście. Pamiętam, że w sobotę rano nie za bardzo chciało mi się w ogóle wsiadać na rower ;). No
ale cóż: twardym trza być nie mientkim ;). Do takiego wniosku doszło jeszcze kilka osób i niewielką, bo niewielką grupką, ale
stawiliśmy się w Parku. To co: jedziemy? Jedziemy! No może nie do końca ;). Tego dnia Alleycat został odwołany z równie
poważnego co śmiesznego powodu. Wszyscy byli tak przejęci zadaniem, że zapomnieli długopisów, hehe :).
5 lutego 2006 - podejście drugie. Tym razem pogoda była typowo zimowa. Chwilami nawet do przesady, pełno śniegu i temperatura
spadająca często poniżej -25*C (komentarze na forum:
"o kurfa, ale dzis to ju przegiecie prawie :D minus pierdyliard" - Behe,
"o ile nie będzie minus_siedemset i się wcześniej nie połamie to jade i wygrywam" - Yorek). Warunki okazały się jednak zbyt
odstraszające i tym razem Alleycat został odwołany z powodu ... braku większej ilości chętnych do startu (ilość sztuk:
jeden :) ). Patrz zdjęcie numer 2. Później sprawa Alleya trochę przycichła, nawet na trochę bardziej niż trochę, bo następna
wzmianka pojawiła się dopiero 4 miesiące później.
Kolejny termin został ustalony na
25 czerwca 2006. Śliczny dzionek, Słonko mocno przygrzewało, ale powiewał też miły wiaterek,
który uprzyjemniał pedałowanie ;). Już przed 15 w tradycyjnym miejscu spotkań zaczęli się pojawiać pierwsi zainteresowani
zamieszaniem przygotowanym przez Domara, w tym, skromna bo skromna, ale zawsze, reprezentacja cyklistów z Warszawy (pozdrawiamy
i zapraszamy ponownie). Sam myślałem, że dzięki idealnym warunkom do rowerowania na starcie pojawi się większa liczba osób,
ale lista zawodników zamknęła się na okrągłym numerze 10. Zasady wszystkim (mniej lub bardziej) znane: manifesty, mapki,
ścigamy się po mieście. Mapek na początku miało nie być, ale ostatecznie można było sobie samemu nanieść położenie wszystkich
punktów kontrolnych. Po rozdaniu manifestów i chwili na przejrzenie mapek, około 15:25 Domar oficjalnie ogłosił start.
Mapka ma kilka niezaprzeczalnych zalet. Dzięki niej można zaplanować optymalną trasę przejazdu. Ja tym razem zbyt długo nad
tym nie myślałem, ostatecznie wyszło całkiem OK, choć można było znaleźć krótszą trasę pomiędzy poszczególnymi punktami. Moim
pierwszym założeniem było dotarcie na punkty 4, 8 i 2 w takim czasie, by wyrobić się na stację PKP świder na godzinę 15:42.
Powód? Domar wymyślił, moim zdaniem, świetne zadanie, a mianowicie w punkcie numer 3 trzeba było spisać jednostki ciągnącej
pociag relacji Pilawa-Warszawa Zachodnia. Pociąg można było przechwycić w 3 miejscach: PKP Śródbrorów, PKP Otwock lub PKP
Świder (do dyspozycji mieliśmy godziny, o których pociąg zajeżdżał na poszczególne stacje). Niewykonanie zadania to 5 minut
kary. "Ruchomy punkt" to okazja do wykazania się zmysłem taktycznym, bo sprawę można było rozwiazać na kilka zgoła różnych
sposobów. Mi się udało zrealizować swój plan w 100%, a na stacje w Świdrze wpadłem równiótko z pociągiem ;). Całą trasę
mojego przejazdu można zobaczyć
klikając klikając ten napis.. Moim zdaniem punkty na trasie były rozmieszczone
w ciekawy sposób, dający możliwość zróżnicowania kolejności wykonywanych zadań. Poza tym zadania były ciekawe i często po
prostu śmieszne. Nawet jadąc samemu można było mieć sporo radochy z pokonywania kolejnych PK. Na mapce widać, że z punktu 1
przemieściłem się na 10. Tak sobie pomyślałem, że fajnie by było przejechać przez park i pozdrowić czekających na mecie ;).
Podobno nieźle wystraszyłem Domara, bo jak się okazało meta była zupełnie gdzie indziej, ale o tym jeszcze za chwilę.
Wracając do zadań: oczywiście pociąg rządził, inne pomysły też były bardzo fajne, na przykład zadanie numer 10 (pieczątka),
11 (ogłoszenie o zaginionym piesku), czy 6 (przerysowanie symbolu). Po wykonaniu zadań i powrocie do Parku zobaczyłem
Komarra, który właśnie spisywał jakieś numerki na kartkę. Pomyślałem, że drugie miejsce też jest OK, ale okazało sie, że
do odnalezienia mety trzeba było rozwiązać jedną, całkiem prostą łamigłówkę (chodziło o poskładanie kilku numerów spisanych
na niektórych PK). Na szczęście całkiem sprawnie udało mi się całość rozwiązać i zaraz pomknąłem już w stronę fontanny na
Placu Niepodległości. Udało się :D, ale przyznam, że jeśli chodzi o podium, to różnice były niewielkie. Na przykład Yorek
pokazał, że jest naprawdę szybki i świetnie orientuje się w terenie (podobnie jak podczas poprzedniego Alleycat'a, wtedy
tylko niewielki błąd sprawił, że na mecie pierwszy był Behem). Tutaj brawa dla Czajnika i Haka, którzy pomimo mniejszej (lub
prawie zerowej znajomości topografii) też poradzili sobie z zadaniami. No i oczywiście brawa, dla Chiste'go za wytrwałość
(złapać snake'a nie oznacza porażki, można na przykład zakończyć zawody na drugim rowerku :) ).
Z początkowego założenia, czyli "zimowego" Alleycata pozostało niewiele. Niektórzy tylko sugerowali, że zwycięzca powinien
przejechać całą trasę na estońskich łyżwach hokejowych ;).
Podsumowując: bardzo mile i intensywnie spędzone niedzielne popołudnie :). Jeśli ktoś ma pomysł na kolejną edycję, to nie ma co czekać, im
więcej tego typu imprez tym lepiej (sama organizacja to też świetna sprawa, wiem coś o tym ;) ).
Zgodnie ze słowami Domara nagroda, bądź jej część, będzie przeznaczona na ... zimne pifffko :D. Wasze zdrówko :D.
Pozdrawiam.
edi
Oficjalne wyniki:
Zawodnik
|
|
Czas
|
|
|
|
edi
|
|
1:00:50
|
Yorek
|
|
1:05:28
|
Creeping Death i Komarr
|
|
1:10:24 *
|
Tomek
|
|
1:12:30 *
|
Shonsu
|
|
1:14:40 *
|
Mara
|
|
1:15:04 *
|
Chiste
|
|
1:29:27
|
Czajnik
|
|
1:47:00 *
|
Hak
|
|
1:54:40 *,**
|
* - 5 minut kary z niewykonanie zadania numer 3
** - czas mierzony w Parku
Okiem obiektywu: