Page 1 of 1

Przelot "Batmana"

Posted: 29 Aug 2005 06:35
by Jacq
Wczoraj wyjechalem z domu bez lampek,
bo wyjezdzalem o 15 i sadzilem ze wroce przed zmrokiem..
Nie udalo sie...

Zmuszony bylem odbyc "Lot Batmana" z Michalina do Otwocka.
Mimo ze mam mase nalepek odblaskowych na rowerze i tasme
odblaskowa na plecaku... to jak slyszalem nadjezdzajacy za plecami pojazd,
zastanawialem sie czy mnie zauwazyl w pore, czy nie zawadzi...

Nie polecam...

Pozdrawiam
Jacq - wielki przeciwnik Batmanów ;)

Re: Przelot "Batmana"

Posted: 29 Aug 2005 08:22
by Dar3k
Jacq wrote:Wczoraj wyjechalem z domu bez lampek,
bo wyjezdzalem o 15 i sadzilem ze wroce przed zmrokiem..
Nie udalo sie...
To żeś za stelth'a robił... :evil: Ja może okażę się radykalny w swych pogladach ale osobiście nie cierpie nieoświetlonych rowerzystów. Wkur... mnie to, a szczególnie w jesienne poranki czy wieczory gościowie na ciemnych gruchotach odziani jeszcze w szare ciuchy... (kto leci Batorego we wtorki i piątki wie o czym piszę)
Poza tym białe światło z przodu a nie tylko lampka z tyłu!!! Sam kiedyś byłem w panice i o mało nie leżałem w rowie kiedy przy wyprzedzaniu z przeciwka w światłach ukazał mi się gostek raźno pomykający bikem tylko tylko o przedniej lampce nie pomyślał... tylną miał a co... migała że hej...
Po prostu brak wyobraźni...
A co do odblasków to bym ich nie przeceniał... z tyłu owszem wyglada sie jak choinka... z przodu zaś nie zwsze...

Posted: 29 Aug 2005 08:32
by Jacq
Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiales..

Ja rowniez jestem wielkim przeciwnikiem jezdzenia bez lampek
i zwykle mam je ze soba.. tym razem niewiedzieć czemu nie wzialem.

Jesli chodzi o odblaski.. zgadzam sie.. one sa dobre tylko jako uzupelnienie.

Pozdrawiam

Posted: 29 Aug 2005 08:55
by Dar3k
Jacq wrote:Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiales..
Dobrze zrozumiałem... :D Tylko taki w tym temacie agresywny jestem ze wykorzystam każda okazję aby się wypowiedzieć...
A jeśli do tego dodac ze potrafie zawrócić i opier... takiego gościa to wynika ze ja jestem niezły wariat drogowy :oops:

Posted: 29 Aug 2005 10:35
by behem0th
a ja lubie sobie po ciemnicy pojezdzic, bez zadnego swiatla. ale po lesie. :)
czym mniej tym lepiej, ksiezyc ma latarnia. :)

ale na drodze fakttycznie lipa.
czasem mnie rozwalaja jeszcze goscie co maja czerwone swiatelko z przodu i tylu naraz podczepione. mozna sie niezle zdziwic odkrywajac, ze idzie sie na czolowe... ;)

Posted: 29 Aug 2005 13:29
by Domar
ostatnio ze Spiderem z Masy od Józefowa wracaliśmy bez lampek, ale staraliśmy się po chodnikach pomykać. też zapomniałem :/

Posted: 29 Aug 2005 13:58
by spider
Niema zadnego wytlumaczenia....idiotyzm i tyle....

Posted: 29 Aug 2005 14:05
by Domar
Ja wiem, że nie ma, ale dobrze że chociaż uświadomiłeś mi, że nie mam lampki i ten najgorszy kawałek popylaliśmy po chodniku.

Posted: 29 Aug 2005 18:15
by behem0th
dla jednego idiotyzmem jest jazda bez lampek, dla drugiego po jednym piwie a dla trzeciego w ogole jazda na rowerze.
wiec uwazalbym z okresleniami. ;>
imho jak sie jedzie po chodniku to raczej nie ma duzego prawdopodobienstwa by cos ci sie stalo, jakos piesi sie nie obwieszaj blyskotkami i zyja.

Posted: 29 Aug 2005 18:57
by klepek
Lampki to podstawa. Sam nie zdawałem sobie z tego sprawy :oops: ale jak jechałem któregoś razu w nocy lubelską (bez oświetlenia) i tir mnie wyprzedzał tak, że prawie mnie wciągneło, to na drogi dzień już se sprawiłem odpowiednie oświetlenie, choć czasem i to nie pomaga.
Pare razy na wiązowskiej gdybym nie uciekł do rowu bym miał czołówkę i podkreśle, że byłem oświetlony

Posted: 29 Aug 2005 19:12
by behem0th
no wiesz, jechac na lubelskiej bez lampki to jest juz proba samobojcza... ;)

Posted: 29 Aug 2005 19:15
by klepek
To było ze dwa lata temu. Wiem...byłem iditą :oops: , ale na szczęście zmądzrzałem za wczasu :wink:

Posted: 29 Aug 2005 20:33
by leoheart
ależ wywołaliscie temat
własnie niedawno wróciłem ze spotkania z Rysiem Sojowym który przywiózł mi hak do przerzutki az z Glinianki
brawa dla Rysia S :brawo: THANKS a LOT!!!
i jechałem całą droge bez świateł pierwszy raz od jakichś 2 lat kiedy kupiłem sobie lampki (po tym jak przejechałem jesienia droge z Wólki Mlądzkiej do Otwocka w całkowitych ciemnościach,była awaria oswietlenia ulicznego-niezapomniane przezycie!) i odtąd sie z nimi nie rozstaję,cóz jechałem na pozyczonym rowerze co mnie oczywiście nie usprawiedliwia :oops:

ps.Rysio rzekł:my OGR-y musimy sobie pomagać :lol:
i jak tu nie lubić Rysia? 8)

Posted: 29 Aug 2005 20:39
by spider
Wlasnie po takich akcjach mozna poznac na kogo mozna liczyc w razie czego.... Rysiek brawo!!!!

Posted: 29 Aug 2005 20:39
by behem0th
a chociaz sojowy ten hak? ;)

Posted: 29 Aug 2005 20:41
by Domar
a ja uświadomiłem sobie konieczność posiadania świateł będąc za kółkiem. jak w ostatniej chwili zobaczyłem rowerzystę tak od tamtej pory w rowerze staram się zawsze mieć lampki, a jadąc blachosmrodem biorę poprawkę na takie batmany

Posted: 29 Aug 2005 21:05
by strz.
behem0th wrote:a chociaz sojowy ten hak? ;)
a chociaz hajowy ten sok?;]

Posted: 29 Aug 2005 21:07
by matildae
Ha! a ja miałam kiedyś numer taki, że jako batman wpadłam na innego batmana... :D jakaś niewielka droga to była, samochody jeździły nią z rzadka, ciemno bylo jak cholera, na szczescie ten asfalt taki jasny był, żwirkowy mocno i w ogole tą droge widzialam dzieki temu.. a gość z rowerem akurat sie zatrzymał i coś tam sobie gmerał, może gacie poprawiał czy coś ;) więc słychać go nie było, a ja bez światla jechałam, bo jeszcze wtedy miałam dynamo, ale używałam go (bardzo inteligentnie...) tylko w ostateczności, bo hałasowalo straszliwie jak traktor... no i sie zatrzymalam na jego tylnym kole, chociaż zauważył mnie chyba w ostatniej chwili i probował sie usunąć.. niezle sie go przestraszylam swoją drogą, hehe :D A z punktu widzenia pasażera blachosmroda - kiedyś wracałam z jakiegos niby wesela w konstancinie przez g kalwarię nadwiślanką, jakas 2.30 w nocy byla, droga pusta, kierowca się specjalnie nie ociągał ;).. a tu na skrzyżowaniu z tą drogą, co idzie z Karczewa do tej żwirowni czy piaskowni nad wisłą, w ostatniej sekundzie, na samym środku szosy jakiś dziadek na rowerze ledwo sie trzyma! oczywiście zero światła.. śmierć w oczach.. na szczeście nic nie jechało z przeciwka i było gdzie odskoczyć, masakra ...