Page 5 of 5

Posted: 10 Jul 2005 20:29
by Domar
We wsi koło Kazimierza. Starzy wypijacze winka owocowego:
-Witamy Nałęczów!
-Dzień dobry, ale nie Nałęczów.
-Lublin?
-Też nie, Otwock.
-Przycięło ich troszku, z lekkim niedowierzaniem powiedzieli: daleko.

Posted: 10 Jul 2005 20:31
by rycho
rozmawiaja dwie dziewuszki w osrodku
- ty ale jestem pijana,
- ja tez jestem qrwa pijana,
- hahahahaha.

a panowie ratownicy zacieraja raczki.

takie to wlasnie mlodziezy chowanie.

Posted: 10 Jul 2005 20:42
by behem0th
dzisiaj jakis jestes zdegustowany,nie bawiałeś sie dobrze? Smile
Leo -> nie zauważyłeś że od samego początku wyjazdu behe był w nastroju krytykancko zaczepnym? ale to temat na inny wątek
nie no, dobrze sie bawilem, gdyby nie to sranie caly wieczor po tych czeresniach dzis... ;)))
prosze nie dorabiac ideologii, ponarzekac se nie mozna na chu* piasek? przeciez byl ch*. ja tylko fakt stwierdzalem. ;)

aham i zeby nie bylo ze jestem sadysta i nie chcialem na yorka czekac:
wiec nie czekalem, bo on z tekiem w rumunii na mnie nie czekali, z tego wywnioskowalem ze tak mu odpowiada i jest najlepiej.
no. na kazdego innego bym zaczekal, chyba ze tez by dal do zrozumienia inaczej.

Posted: 10 Jul 2005 20:56
by yorek
fakt, że piasek był tragiczny, z resztą na którymś zdjęciu dobrze widać tą kurzawę.
nie chodzi mi o to, że nie czekaliście (bo sam mówiłem żebyście nie czekali) tylko o twoje docinki od soboty rano do niedzieli popołudniu.
a dziś nie chciało mi się jechać szybko to jechałem wolno i na prawdę nic by się nie stało gdybyście na mnie co chwile nie czekali

Posted: 10 Jul 2005 20:58
by behem0th
docinki?
no dobra, nic nie bede juz mowic. ;>

Posted: 10 Jul 2005 21:00
by yorek
pamiętliwy jestem - bo zaczne wygarniać ;>

Posted: 10 Jul 2005 21:03
by leoheart
oki właśnie przepchnąłem zdjęcia,
a ja sadziłem że te dolegliwości sa po sojowym pasztecie z pieczarkami ;))

Posted: 10 Jul 2005 21:04
by behem0th
jasne ze jestem. kto mowil ze nie. ;)

no wiec jeszcze raz: bylo hipermegazajebiscie tylko w dupe plasko i z piaskiem, czyli bez sensu, ale zajebiscie. no. :)
a ja sadziłem że te dolegliwości sa po sojowym pasztecie z pieczarkami ;))
moze to ta pizzaaa, tez taka podejrzana byla :)

Posted: 10 Jul 2005 21:07
by yorek
było kilka fajnych kawałków tylko żeby je poznać i połączyć w sensowną całość trzeba by tam pewnie przez kilka miesięcy jeździć

Posted: 10 Jul 2005 21:10
by leoheart
kurdeRYSIEKuwazaj wrote:rozmawiaja dwie dziewuszki w osrodku
- ty ale jestem pijana,
- ja tez jestem qrwa pijana,
- hahahahaha.
te dziewuszki wyglądały mi na 13-14 lat,rano słaniały sie na nogach,wolę sobie nie wyobrażac jak wyglądała noc ale...zaczęły dzień od browaru,hm smutne to niestety.

Posted: 10 Jul 2005 21:13
by popeye
nie czytam już więcej tego wątku bo ....

Posted: 10 Jul 2005 21:22
by behem0th
ratownicy tez duzo starsi nie byli, co kto lubi. widac teraz tak jest.

ale kolesie w pociagu walacy spiryt ze sloika i popijajac piwem mnie rozwalili. :)

Posted: 10 Jul 2005 21:26
by yorek
własnie się zastanawiałem kiedy ktoś wspomni o naszych współtowarzyszach podróży, niezłomnej elicie pkp - szacunek za ten spiryt ze słoika

Posted: 10 Jul 2005 21:45
by Creeping Death
Jak dla mnie weekend się barrrrrrrrdzo udał.. Pogoda była ok! nie narzekam. Było sporo śmiesznych akcji, jak wyżej wspomniane z rowerami wodnymi, czy z "chłopaki moglibyście mnie pchnąć!" (tu był chyba największy brecht - jak jeszcze Jacek ten rower przeweócił to myślałem że się przekręce). Ogólnie dzięki wszystkim za udany wyjazd i oby wiecej takich.. Tylko trochę mnie d**a boli od siodełka (ale dam radę) A co do czereśni Behem to mnie też trochę "gonią". :D
Może te sojowe Ryśka byłyby lepsze :D

Posted: 11 Jul 2005 05:29
by leoheart
garść szczegółów;
przejechane od domu: TR 194,65 km, średnia AVS 20,51 km/h czas STP 9:29:16, MAX 44,2
jak Yorek słusznie zauważył trzeba by nieźle znać trasy żeby wydobyć całą atrakcje puszczy, my mielismy równie dużo lasu co łąk i pól,duzo piachu, dało sie przejechać,nigdzie nie musielismy zsiadac z roweru ale dało nam porządnie w kość, ze trzy może cztery super fragmenty,twardą dośc szeroka ściezką przez starodrzew,troche pagórków nie na tyle jednak duzo żeby nasi nienasyceni górale Młody i Rysiek poczuli sie usatysfakcjonowani :) troche kałuz i błota po ulewnym deszczu,co widać na zdjęciach ale co mi sie szalenie podobało ruszylismy w to błoto jak...w dym i taplalismy sie w kałużach z prawdziwa radościa,tym bardziej że czekała na nas kąpiel w jeziorze co wynagrodziło nam wszelkie trudy,ośrodek o standardzie w dolnych rejonach normy,zapewnił ...dach nad głową no i gorącą wodę, reszta atrakcji tj. pijane małolaty i kupa brudu na szczęście nie wpłynęła na nasz nastrój,prawdziwym hardcorem okazał sie ok 60 km powrót szosa do domu ale i tu były miłe chwile spędzone w zacisznym cieniu przy drodze,hitem okazały sie czereśnie które na długo zagościły w nas samych pozostawiając niezapomniane wrażenia :) nie obyło sie bez narzekań,głownie zdrowotnych i chyba tylko Brothers,nota bene ciągle na czele :lol: no i Jacek z Młodym sie nie skarżyli ale wszystko było w normie i choć mogłoby sie tak wydawac z forum że były niesnaski to uroczyście oświadczam ze atmosfera była cool 8) to była udana wyprawa i cieszę sie ze mogłem w niej uczestniczyć :!:

Posted: 11 Jul 2005 09:03
by Creeping Death
Jeszcze dzięki dla Młodego i innych którzy brali udział w "premiach górskich" :D :twisted: Wielki respekt dla Jacka. Szczerze mówiąc to nie przypuszczałem, że tyle wytrzyma a na koniec to on najbardziej nalegał żeby jeszcze pojechać nad świder - wariat. Pozdrawiam

Posted: 11 Jul 2005 14:32
by rycho
Creeping Death wrote: A co do czereśni Behem to mnie też trochę "gonią". :D
Może te sojowe Ryśka byłyby lepsze :D
ano, zjadlem ich tyle i nic nie czulem, bardzo smaczne byly:)

Posted: 11 Jul 2005 14:34
by Creeping Death
No właśnie - gad demed sit... chyba i ja sie na tą soję przeżucę...
BTW jak szukasz wspólników to już jednego ministra do spraw zarządzania masz (jestem do dyspozycji) :D. Opanujemy polski rynek browarowy :lol: