Page 2 of 3

Posted: 22 Sep 2009 08:31
by behem0th
a mowilem zeby czytac regulaminy. ;)

Posted: 25 Sep 2009 15:21
by leoheart
czy można jakoś sprecyzować wyjazd?

czy wobec tego że Behe zajął tylko nocleg z soboty na niedzielę zwycięża koncepcja startu lotnego tzn wyjazd ok 1-2 w nocy piątek,Stryszów koło 8rano-o 10 na starcie?

czy może warto pomyśleć nad jeszcze jednym noclegiem z piątku na sobotę i ruszyć piątkowym popołudniem?

osobiście wolałbym tę drugą wersję o ile jest wykonalna (nocleg)
chociaż nie upieram się, zwłaszcza ze nie ja jestem driverem :P

Posted: 26 Sep 2009 04:52
by vigil
wyjazd piatek kole 15:00 by noclegu pokosztowac po ca 5h jazdy, powrot niedziela 21:00.any questions?
:zdziwko:, leo, pobudka!

Posted: 26 Sep 2009 05:19
by leoheart
behem0th wrote:jest tylko jeden problemo- zaplacilem tylko za nocleg sobota/niedziela :D
hm... w takim razie nie kumam
jeśli jedziemy w piątek o 15. to jak rozumiem ok 21 lądujemy w Stryszowie i....przynajmniej my nie mamy noclegu :lol:

Posted: 26 Sep 2009 05:37
by behem0th
prosta sprawa: doplace drugi nocleg i jedziemy w piatek.

Posted: 01 Oct 2009 18:32
by vigil
Wyjazd: 14-15 z okolic otwocka. pobieram kolejno: siebie,haka,leo,behe - BoB sie wstrzeli jak mu sie uda. Rowery: wszystkie na dach, oprocz behe - do srodka. Jedzenie: my z hakiem bierzemy miecho z sosem i kluchami do podgrzania w piatek wieczor i sobote jak zostanie. suchy prowiant kupujemy po drodze. Wyposazenie: rower, buty, ochraniacze, ciuchy ciezkie -spodnie windstoper + gora gore(hydro) od deszczu, rekawice dlugie+ ciuchy letkie. garnek na glowe,buff,czolowka,micha i sztucce, spiwor. srodki higieny osobistej :? any questions?no i muzykie zabrac...sie cd znaczy

Posted: 05 Oct 2009 13:39
by BoB
Dzięki chłopaki. Świetnie się z Wami bawiłem zarówno na trasie jak i na imprezie integracyjnej.
Leo i Behem mam nadzieję, że czujecie się lepiej niż wczoraj wieczorem. Czekam na Wasze wrażenia poimprezowe ;-)

Posted: 05 Oct 2009 16:58
by behem0th
no, dobrze bylo- takie me wrazenie poimprezowe ;)

Posted: 05 Oct 2009 17:05
by leoheart
a oto realna zdobycz i symbol naszej wyprawy wypatrzona przez niezwykle spostrzegawczego Haka :)
ps.gatunek pod całkowitą ochroną no może z wyjątkiem naszych żartów :P

Posted: 05 Oct 2009 17:08
by leoheart
behem0th wrote:no, dobrze bylo- takie me wrazenie poimprezowe ;)
na to wygląda :D

Posted: 05 Oct 2009 17:47
by Arkadyj
Eeee Behem wyglada na najbardziej swiezego. Widocznie mlody organizm szybko wydala alkohol. Za to Haku widac, ze poplynal. Zaloze sie, ze rano jeszcze chodzil zygzakiem :-)

Posted: 05 Oct 2009 18:31
by chmiel
Ale ten pająk nie ma jednej nogi !

Posted: 05 Oct 2009 18:50
by BoB
dlatego go dorwali bo mu jedna noga nie podawała :mrgreen:

Posted: 05 Oct 2009 19:34
by vigil
Eeee Behem wyglada na najbardziej swiezego
to juz 100% dowod na to, ze media klamia.bylo dokladnie odwrotnie - szczegolnie poprzedniego wieczora, co nie behe? :lol: A noge tygrzykowi urwal zapewne fotopstryk wielokrotnie najezdzajac go swoim 10megapikselem!a ja chcialbym urwac niezdrowe insynuacje - zdjecie bylo robione na rozdaniu nagrod (niestety nie bylo losowania - wiec kicha!), po czym w 100% trzezwosci dotarlismy do domu. Bylo klawo! towarzystwo,trasa, pogoda, miejscowka! dzieki chlopaki za dociazenie OGRobusa!

Posted: 05 Oct 2009 20:09
by hak
Ano! Bombastycznie było! Dzięki!
Za rok powtórka oczywiście :D

Posted: 06 Oct 2009 09:08
by S.W.A.T
:) Widać że FAAAAAAAJNA impreza była:)
POZDRO KOZAKI

Posted: 06 Oct 2009 18:28
by leoheart
BoB wrote:Czekam na Wasze wrażenia poimprezowe ;-)
powiem tak: towarzystwo ponad wszystko :D

niech kto mówi co chce ale już samo przebywanie z Ogrami, wliczam oczywiście BoBa, naszego człowieka na Tarchominie :P, jest źródłem wielkiej frajdy. Świetnie nam sie razem podróżuje, nawet biorąc pod uwagę że Vigila udało sie namówić na postój dopiero po 300km :twisted: startuje i imprezuje!

co do samej Odysei:
widoki piękne,wzniesienia duże (pierwszy dzień to ok 2400m przewyższenia,dla mnie to kosmos!) i wymagające sporego wysiłku momentami przekraczającego moje siły :P na tyle że...marzyłem o zjazdach,choć to marzenie przyprawiało mnie o drżenie łydek,dlatego jako jedyny w stawce miałem na głowie kask full-face, musiałem budzić wesołe komentarze ale wolałem czuć sie pewniej :) nie ustrzegło mnie to przed glebą na jednym ze zjazdów ale na szczęście kask sie nie przydał i nawet szybko sie pozbierałem i ruszyłem dalej
ąz boję sie pomyśleć co by było gdyby padał deszcz i było więcej błota.pewnie wyglądałbym tak jak Iza albo gorzej :?

Najgorszy moment I dnia:chyba całe ostatnie trzy godziny kiedy po prostu nie miałem czym oddychać,katar mnie zabijał,bolało mnie gardło,mięśnie 4głowe po prostu sie urywały,od czasu do czasu bolały mnie plecy a nawet....triceps lewej ręki :lol: ten chyba od panicznego zaciskania lewej klamki hamulca na zjazdach,prawdę mówiąc strach ma wielkie oczy bo nawet ja muszę przyznać że w tych warunkach nie były one takie trudne,w każdym razie miałem ochotę pieprznąć to wszystko i wrócić do bazy ale trochę było mi wstyd sie tak poddać i zostawić Behema no i jakoś sie dowlokłem

najmilszy moment:kiedy dzięki bardzo dobrej nawigacji Behema na kilkanaście minut przed upływem czasu wyjechaliśmy z lasu...nad metą :!: to bardzo istotne bo w innym wypadku czekał nas bardzo długi i stromy podjazd do ośrodka (co i tak nas nie ominęło w drugim dniu),nie dałbym rady wejść mówię serio!

wieczorem, kiedy nasi imprezowicze sie integrowali ja zbierałem siły na następny dzień, nie wiedząc jeszcze czy gromadzę je na jazdę czy....na to żeby powiedzieć Behemowi że sie poddaję :)
na szczęście rano jakoś sie zwlokłem z łoza boleści i o dziwo ruszyłem dosyć żwawo do przodu jak zwykle na początku

najgorszy moment drugiego dnia to oczywiście gleba na zjeździe w takim wąskim parowie z koleinami i błotem, na szczęście okupiona zaledwie zadrapaniami na kolanie, choć cała nogę miałem we krwi i błocie gdy sie podniosłem, o dziwo jednak zamiast napełnić pieluchę ze strachu przed dalszym zjazdem,po prostu dosiadłem roweru i ruszyłem w dół (zapewne za mało sie przestraszyłem :)
drugi taki moment to jedyna na dobrą sprawę pomyłka nawigacyjna o ile można to tak nazwać Behe na PK6 (nota bene większość ekip miała tam kłopoty) i poszukiwanie drogi która była na mapie ale....nie było jej w terenie!w efekcie zjazd z dużej góry a potem mozolne wspinanie sie z powrotem po to żeby stwierdzić że Pk był nieco dalej i nie tak nisko,w sumie pewnie z godzina straty która spowodowała ze objechały nas Pędzące Bizony czyli nasi sympatyczni współlokatorzy z Będzina, dla których ambicja na ten dzień było nas przegonić, niestety im sie to udało i nadrobili 13min stratę z pierwszego dnia i dołożyli nam jeszcze 17min :(
najmilszy to:zobaczyć i...usłyszeć co miał do powiedzenia Hak gdy nas zobaczył w komplecie na 4PK a on nie mógł sie doszukać Vigila
(trzeba wyjaśnić że punkty były zaliczane w kolejności a oni zostawili nas daleko w tyle już na 2Pk to oznaczało ze w PK4 byliśmy przed nimi :!:
widmo porażki z OGR 2 tak ich zmobilizowało ze uzyskali 13 czas dnia i znacznie poprawili swoja ogólna pozycję :)
drugi a właściwie kilka miłych momentów to to że udało sie jednak mimo potężnej wpadki na 6Pk zaliczyć pozostałe punkty tuz przed ich zamknięciem,nie wtajemniczonym wyjaśnię że Pk były zamykane o określonych porach co wymuszało pospiech w ich osiągnięciu.
I na koniec: kiedy stanąłem u stóp tej cholernej góry gdzie była meta na 25min przed jej zamknięciem to wcale nie byłem pewien czy uda mi sie tam wtarabanić.Z buta bo na rowerze potrafiły to zrobić tylko OGR 1 :P
Ale udało sie, nawet kilkadziesiąt ostatnich metrów przejechałem z fasonem na rowerze :lol:
Co do organizacji: ośrodek Caritasu piękny,pomysł wnoszenia rowerów do budynku poroniony choć wygodny dla uczestników,aż wstyd w jakim stanie zostały ściany budynku zwłaszcza na stromych i wąskich schodach,
nie dostałem pościeli za która zapłaciłem ale o która sie nie upomniałem ale największa wpadka to brak obiecanej biesiady na koniec I dnia a były idealne warunki do jej przeprowadzenia (widzieliśmy to na zdjęciach :twisted:

ps.trochę zdjęć http://picasaweb.google.pl/tomasz.leo.m ... directlink

Posted: 06 Oct 2009 19:53
by behem0th
Patrzac na zapis sladu, faktycznie drogi na feralna 6 drugiego dnia nie bylo. Szit faka.

Jak by ktos chcial obzerkac:
http://otwock.org.pl/forumtemp/odyseja/dzien1.jpg
http://otwock.org.pl/forumtemp/odyseja/dzien2.jpg

rozowa trasa zwyciezcow, czerwona nasza.

Posted: 06 Oct 2009 21:31
by vigil
w sumie to gdybyscie szybciej pedalowali to powinniscie wygrac... a co do:
Vigila udało sie namówić na postój dopiero po 300km
przemysle, pewno byla to chwila slabosci, albo uleglem nastrojom bo sam nie bylem zabezpieczony i zatrzymalem sie pod sklepem :oops: , musze konsekwetniej stosowac zasade door-to-door delivery (nie rozumiem tylko dlaczego gdy chce podniesc jakosc dzialan, slysze: FASZYSTA!!!) :jezor:

Posted: 08 Oct 2009 14:51
by leoheart
czy komuś nie rzuciła sie w oczy moja ładowarka do Nokii?
chyba ja zostawiłem na kwaterze :?