Zmeczenie powoli daje sie we znaki. Dzis mielismy w miare prosty etap, na poczaku troche wiekszy podjazd, pozniej dlugo takie hopki na 50m i na samym koncu ponad 400m podjazd. Znowu bylo bloto, szczegolnie na poczatku. Jeden z pilotow utopil motor w koleinie

Mialem jeden wiekszy kryzys, ktory o dziwo pojawil sie po zjedzeniu zelu. Tak sobie jechalem i dopiero dojezdzajac do mnie Marek Zajac - facet, ktory z nami nocuje zmotywowal mnie do szybszej jazdy. Pogoda na razie dopisuje, w srode szykuje sie upal. Cale szczescie w tym dniu bedzie jeden z najkrotszych etapow.
Jutro krolewski etap. Teren znany mi z ostatniego maratonu w Miedzygorzu. Dwa razy atakujemy Snieznik, za pierwszym razem wspinamy sie na ponad 700m, za drugim razem prawie 500m. Oprocz tego kilka mniejszych podjazdow. Szykuje sie lekka masakra.
W generalce jestem 15 i chyba wyzej nie podskocze. Jeszcze zobacze jak mi bedzie sie jechalo w kolejnych etapach, mam nadzieje, ze co niektorzy przeliczyli sie i niedlugo za to zaplaca.
Pozdrawiam wszystkich z tarasu z widokiem na okoliczne pagorki. A transmisje sponsoruje hot spot "U Maji"
