GALERIA: XC Family Cup. Stara Miłosna. 14.05.2005:
©Tekst: behem0th. Zdjęcia: Leoheart, Popeye. Dodano: 17.05.2005.
Do Starej Miłosnej ekipą Leo, Popey, Jacq i ja dojchaliśmy rowerami. Na miejscu tak sobie. Wszystko straszliwie
rozciągnięte w czasie. A jak już wystartowałem...:
0,0: Lekki stresik, może nie będę ostatni.
0,1: Owczy pęd, ale ponoć tak trzeba. ;)
0,3: Aaaalleeee się wloką na tym zjeździe, dmuchnę ich bokiem. A z boku hopa, na wylocie akurat inny zawodnik, gleba.
0,5: Kolka, chyba zaraz umrę.
1,0: Za jakie grzechy.. kto mnie do tego namówił. W boku nadal czuje wbity gwoźdź, płuca widzę gdzieś przed sobą, a pętle po trawie przy samej mecie dobijają.
1,3: Mucha w gardle i pierwszy w życiu taki dylemat: zjeść ja czy wykrztusić? Wykrztusić się za bardzo nie daje, ślina zbyt gęsta...
1,7: No, byle własnym tempem i nie dać się wyprzedzić.
2,0: Spiker: zawodnicy właśnie przejechali 1/3 trasy. W głowie: jeez, jeszcze 3 okrążenia...
3,0: Jakoś leci, całkiem przyjemnie się jedzie, nikt nie wyprzedza, nie jest najgorzej.
3,5: Ktoś śmiga bokiem, w głowie myśl: oni mnie dublują???
4,0: Obawy się potwierdziły. Zdublowali i nie pozwolili wjechać na ostatnią, piątą pętle. Buuuuu... ;)
Jak na debiut to całkiem nieźle. Miejsce 23 na 39 dojechanych, około 45 startujących.
Jednak mam nieodparte wrażenie, że ekipa która mnie dublowała powinna sobie odpuścić takie lamerskie zawody, które z założenia mają być dla amatorskich amatorów.
W każdym razie wiem, że takie zarzynanie bez celu mi się średnio podoba. Na pewno są ciekawsze możliwości wykorzystania roweru... ;)