Dobra, to pare slow na temat: DYMNO nic sie nie zmienilo. Punkty w krzakach z czestym dobieganiem z buta, piach i komary. :)
Organizacja dobra, aczkolwiek ORGowie mogliby zainwestowac troche pieniedzy w sznurek, bo petla na szyje przy karcie byla przykrotka, co w polaczeniu z krotkimi odcinkami przy kasownikach zmuszala do klekania i tarzania glowy w pokrzywach. Ktos by powiedzial, ze zabawne. Tak, ale przy pierwszych punktach, a nie.. 35 ile sobie zaplanowli. ;)
Pozatym 4 arkusze A3 na rower.. no troche za duzo. Wolalbym przeskalowana, mniej wyrazna mape i 2 arkusze.
Wolalbym tez mniejsza oplate startowa zamiast obowiazkowej koszulki..
Tereny fajne, duzo mniej zurbanizowane, sporo starych chałup i wsi bez dojazdu asfaltem, ino wszedzie piach, piach, piach..
Co do trasy, to nie bylo nam dane, walke o podium ;) uniemozliwila urwana przerzutka na PK1, wiec caly dzien cisnelem z blatu na singlu, opozniajac reszte. ;) Wynik.. zaszalelismy: 15 z 35PK w ciagu 10 godzin, srednia 8km/h, 75km. ;)
Ciekawe, ze zawsze, od kiedy pamietam, ciagle cos sie przydarza na trasie. Przedostatnio zgubilem karte jadac na mete, a na pierwszym DYMNIE Yorkowi pare km od startu pekla opona..
http://www.a-trip.com/tracks/view/103235