Romantica
Posted: 06 Sep 2007 13:53
Wzruszyła mnie ta historia
Łodzianin o mało nie zemdlał, gdy po powrocie z pracy w domu zamiast syna,
13-letniego Patryka, zastał list pożegnalny. Chłopak napisał, że pojechał
rowerem do ukochanej dziewczyny mieszkającej we... Wrocławiu - czytamy w
"Dzienniku Łódzkim".
Nastolatek starannie przygotował się do trasy liczącej 220 km. Zabrał śpiwór,
plecak i namiot. Wyruszył w czwartek przed godziną ósmą rano.
Zaalarmowani przez ojca policjanci zawiadomili wszystkie komendy i komisariaty
znajdujące się wzdłuż drogi, którą miał jechać nastolatek. Na przypuszczalną
trasę eskapady chłopaka wysłano patrole. Jeden z nich w czwartek po godz. 22
zauważył Patryka. Chłopiec, zamiast rozbić na noc namiot, zawzięcie pedałował
- relacjonuje gazeta. Nastolatek dojeżdżał do Kępna, co oznacza, że pokonał
dwie trzecie trasy.
Jak czytamy w "Dzienniku Łódzkim", Patryk do ukochanej niestety nie dotrze.
Policjanci zawiadomili ojca, który pojechał do Kępna, by odebrać syna z rąk
policji i przywieźć go do Łodzi.
(PAP)