Page 1 of 1

20.05- communion time!

Posted: 20 May 2007 06:03
by vigil
dla większości ludzi to dzień komunii, mają ją wasze wnuki, dzieci lu WY SAMI! No ale niektórzy są outsiderami. Np. ja - to plan taki. O 10:00 z parku -czekam 10 min- i poginam w kierunku sobienie-jeziory via las lub szosa. Tam dla rozrywki zawinę 2 pętle na maratonie - powrót około 15-16, dystans 110 km, ale każdy może sobie zmodyfikować. Have a nice day! :lol:

Posted: 20 May 2007 06:27
by leoheart
ponieważ rzecz dotyczy dnia dzisiejszego pozwole sobie dopisac ostrzeżenie dla wybierających sie nad Wisłę!
sciezka między Michalinem a mniej więcej Radością dostarcza niespodziewanych wrażeń jeśli ktoś lubi błoto :)
dla niedzielnych wycieczkowiczów jest nieprzejezdna, dla poszukiwaczy atrakcji polecam zwłaszcza na slickach w spd i bez koszulki :P

sorry vigil że wciąłem sie w Twój temat, Tobie życzę miłej przejażdżki :D
ps.ja jade w przeciwną zapoznać sie z piaskiem plaż jako przygotowaniem do wyprawy na Wybrzeże
maybe next time :)

Posted: 20 May 2007 12:52
by spider
Hmmm.... byłem w parq o 10.00 i nie miałem przyjemności Cie poznać! :evil:
Więc sobie pojechałem brzegiem Wisły do Góry Kawalerii :-)
Pozazdrosciłem Leo plazowania... więc zrobiłem sobie prywatna plaze z widokiem na most kolejowy! ZajeSuperFajnie

Posted: 20 May 2007 13:13
by yorek
to żałuj, że nie wjechałeś na most. ja jechałem kolejowym koło 13 i na podporach opalały się dwie na prawdę apetyczne młode niewiasty :p

Posted: 20 May 2007 13:20
by spider
Jest róznica... ty tylko przejechałeś a ja sie z takimi opalałem 8)

Posted: 20 May 2007 14:10
by vigil
to przesunięcie czasowoprzestrzenne może tłumaczyć dalsze wypadki. O 9:55 pojechałem na stary przejazd i pogadałem z szosowcami. Od 10 do 10:10 kręciłem kółka wokół fonntanny. O 10:10 via karczew ruszyłem na sobienie. O 10:50 byłem w sobieniach. O 12:00 wystartowałem w maratonie. O 12:57 kończyłem pierwszą petlę i byłem 23 - właśnie dochodziłem grupę przed sobą - kilkunastu osób. O 12:59 pękła mi linka od przerzutki tylnej. O 13:30 doturlałem rower do mety i zostałem zwieziony do bazy. Koniec opowieści :evil: PS. w międzyczasie na 1-ej pętli odkręcała mi się kiera bo ją ostatnio zmieniałem. Ogólnie było miło.

Posted: 20 May 2007 17:18
by pokrzewka
też widzaiłam kobity, jedna np stała przy latarni i była dość "sztywna", kolejna agentka zjeżdzała na nowym rowerze w komunijnej sukni z Dąbrowieckiej Góry :shock:
pokażcie swoje :wink: