Page 50 of 92

Posted: 08 Jan 2007 21:38
by minus
Kilku lekarzy - internista, pediatra, psychiatra, chirurg i patolog wybrało się na kaczki. Do pierwszego ptaka miał strzelać internista.
- A może to jednak nie kaczka? Powinienem spytać kogoś innego o opinię - zawahał się i kaczka odleciała.
W drugą mierzył pediatra.
- Nie jestem pewien, czy to kaczka. A poza tym, może mieć młode... - i ptak nietknięty zniknął za horyzontem.
Kolejny był psychiatra.
- Wiem, że to kaczka, ale czy kaczka wie, że jest kaczką? - zamyślił się i przegapił okazję do strzału.
Potem nadszedł czas na chirurga. Ten przyłożył fuzję do ramienia, strzelił bez wahania i ptak bez życia runął na ziemię.
- Idź, sprawdź czy to była kaczka - powiedział chirurg do patologa.

Posted: 12 Jan 2007 11:23
by yorek
Garść przesądów:

Rozsypała się sól - będzie kłótnia.
Rozsypał się cukier - na zgodę.
Rozsypała się kokaina - będą wizje.
Upadł widelec - ktoś przyjdzie.
Upadło mydło - oczekuj nieoczekiwanego.
Jaskółki nisko latają - będzie deszcz.
Krowy nisko latają - rozsypała się kokaina.
Pękło lustro - będzie nieszczęście.
Pękł rozporek - będzie wstyd. Mniejszy lub większy...
Pękła prezerwatywa - lepiej, żeby pękło lustro.
Swędzi nos - będzie pijaństwo.
Swędzi dupa - upadło mydło.

Posted: 12 Jan 2007 23:21
by Domar
co prawda coraz więcej osób już ma to za sobą, ale niektórym jeszcze to może poprawić humor ;)
http://jedyne.co.mam.patrz.pl/

Posted: 17 Jan 2007 22:39
by popeye

Posted: 18 Jan 2007 21:35
by Hunter

Posted: 22 Jan 2007 16:37
by BartekJ
Państwowy Szpital Kliniczny Nr. 4 w Lublinie. W izolatce rozlega się dzwonek telefonu komórkowego. Mężczyzna podnosi się z łóżka i sięga do szafki.
- Czy pan Kowalski ? - rozlega się głos w słuchawce
- Tak.
- Mówi ordynator oddziału zakaźnego prof. Kwiatkowski. Drogi panie mam już wyniki pańskich badań. Jest pan chory na błonicę, boreliozę, brucelozę, cholerę, dur brzuszny, dżumę, czerwonkę bakteryjną, gruźlicę,
kampylobakteriozę, kiłę, krwotoczne zapalenie jelit, ospę wietrzną, chlamydiozę, krztusiec, promienicę, pryszczycę, nosaciznę, odrę, tularemię, rzeżączkę, wąglik, włośnicę, wszawicę, wściekliznę i AIDS.
- O Boże - krzyczy pacjent - ale chyba będziecie mnie leczyć ?
- Aaa ? Tak, tak, oczywiście, będziemy. Już nawet wyznaczyliśmy panu specjalną dietę naleśnikową.
- A ta dieta mi pomoże ?
- Pomoże albo nie. Skąd ku*wa mam wiedzieć ? - odpowiada zły jak diabli profesor - Ale naleśniki to jedyna potrawa, która zmieści się w szparę pod drzwiami.

Posted: 22 Jan 2007 19:51
by spider
List z wakacji

Drodzy Rodzice! Druh drużynowy powiedzial nam, że mamy wszyscy napisać
do rodziców, ponieważ najprawdopodobniej widzieliście powódź w TV i bardzo
się martwicie. Nic nam nie jest. Woda porwala tylko jeden nasz namiot i dwa
spiwory. Na szczescie zaden z nas sie nie utopil, poniewaz kiedy to sie
zdarzylo, bylismy wszyscy w górach i szukalismy Krzyska, który zaginal.
Zadzwoncie, prosze, do matki Krzyska i powiedzcie jej, ze juz wszystko w
porzadku i ze sie znalazl. Krzysiek sam nie moze do niej napisac, bo
polamal sobie obie rece, jak spadal ze skaly.
Na poszukiwania Krzyska wyjechalismy pick-upem druzynowego. To bylo
niesamowite. Nigdy bysmy nie znalezli Krzyska w tych ciemnosciach, gdyby
nie blyskawice. Druh druzynowy strasznie sie wkurzyl, ze Krzychu poszedl w
góry nikomu nic nie mówiac. Krzysiek powiedzial, ze mówil mu przeciez, ale
to bylo podczas pozaru, wiec druzynowy najprawdopodobniej go nie uslyszal.
Wiedzieliscie, ze jesli sie wrzuci do ognia butelke z benzyna, to moze
wybuchnac?? Mokry las nie splonal, ale jeden z naszych namiotów tak. Takze
troche naszych ubran. No i Stefan bedzie wygladal tak niesamowicie, dopóki
nie odrosna mu wlosy. Bedziemy w domu w sobote, jesli do tego czasu
druzynowy naprawi samochód. Ten wypadek to naprawde nie byla jego wina.
Hamulce dzialaly, kiedy ruszalismy. Druh powiedzial, ze tak stary samochód
mial prawo sie popsuc. Prawdopodobnie dlatego, ze byl tak stary, nikt nie
chcial go ubezpieczyc. Ale w sumie uwazamy, ze ten samochód jest calkiem
cool. Tak jak i druh druzynowy. Nie robi nam wymówek, jak nabrudzimy w
aucie, a kiedy w kabinie robi sie goraco, druh pozwala nam jechac na pace.
Trudno zeby nie bylo goraco, jak jedziemy w 10 osób. Ale odkad patrol
policji zatrzymal nas na autostradzie, juz nie wsiadamy na pake. Czy juz
wspominalem, ze druh jest dobrym kierowca? Przed tym wypadkiem uczyl Ryska
jezdzic. Ale spoko, pozwalal mu tylko na szybsza jazde na górskich drogach,
gdzie prawie nie ma ruchu. Od czasu do czasu przejezdzaja tam tylko ciezarówki.
Dzisiaj rano wszystkie chlopacy skakaly do wody ze skal i plywaly w
jeziorze. Druh nie pozwolil mi, poniewaz nie umiem plywac i Krzyskowi z
powodu tych jego rak; dlatego my dwaj plywalismy po jeziorze kajakiem.
Fajne jezioro. I glebokie. Chociaz niektóre czubki drzew wystaja ponad
lustrem wody. Druh nie jest upierdliwy jak inni druzynowi. Nawet nam nie
marudzil, ze nie zalozylismy kamizelek ratunkowych. Spedza teraz duzo
czasu naprawiajac samochód, wiec staramy sie nie zawracac mu glowy
glupotami. Zdobylismy juz odznaki pierwszej pomocy. Kiedy Dawid nurkowal w
jeziorze i ucial sobie reke, sami zakladalismy mu opaske uciskowa. Ja i
Marek wtedy zwymiotowalismy, ale druh powiedzial, ze to prawdopodobnie
bylo tylko zatrucie pokarmowe po zjedzeniu resztek kurczaka. Druh
powiedzial, ze tak samo wymiotowal po jedzeniu, które jadal w wiezieniu.
Jestesmy bardzo zadowoleni, ze on wyszedl i zostal naszym druzynowym. Druh
mówil, ze teraz jest juz duzo madrzejszy i ze zrobilby TO duzo lepiej niz
wtedy. Nie bardzo wiem, o co chodzi.
Musze juz konczyc. Idziemy do miasta, zeby wyslac listy i kupic naboje.
Nie martwcie sie o mnie. Jest OK.
Kochajacy Filip

Poezja rowerowa

Posted: 24 Jan 2007 13:04
by hak
Przez przypadek znalazłem to na preclu. :shock:


"Kaseta"

Jej forma najczęściej przypomni
Ideał. Konstrukcję z zaświatów.
Agresję zaklętą w formie
Przełożeń, logicznych schematów.

Lśnienie powierzchni ośmiela...
Precyzja wycięć wszetecznie
Tłustym ogniwom pozwala
Opleść swe kształty skutecznie.

Zęby tak ostre, jak piła
Z precyzją szukają miejsca,
Lecz łańcuch już rytm nabija
znacząc okrutnie swe przejścia.

Oplata, dusi i rani
nie dając, niczym kochance
uległej do granic oddania,
szansy w nierównej walce.

Naduszą, ociera i rżnie
Skrawki cennych koronek
A ona, choć ani drgnie
Pręży pająka ramiona.

Wspólnie w ekstazę wpadają
Pełną obrotów i pyłu.
Ona, wciąż jakby spragniona
cofa się czasem do tyłu...

...i mięknie! mimo, że kuta
Na błysk ze stali i chromu
Pod wpływem katuszy wyzuta
Z pozorów chłodnego tonu.

Lecz resztką woli ostatnią
Zniewala giętkiego sadystę!
I miażdży, ściera na gładko,
Jak podła, zła muza artystę.

Ten drży, poddaje się żądzy
I wpada w tryby zniszczenia!
W agonii ostatnich okrążeń
Pękając dźwięcznie - umiera...

A ona, choć już po przejściach
Już kusi ofiarę niewinną,
Która po paru podejściach,
Nie zechce kręcić już z inną...

Posted: 24 Jan 2007 18:22
by yorek
oda do kasety - ROTFL

Międzynarodowy wyścig kolarski. Peleton właśnie zbliża się do ostatniego
odcinka wyścigu. Lecz nagle... Co to?! Ktoś, nie wiadomo dlaczego rozlał
na tor beczkę oleju, teraz na zakręcie czeka na kolarzy duża śliska plama.
Ależ się będzie działo! Wpadają pierwsi zawodnicy. Oto właśnie
reprezentant Rosji z gromkim okrzykiem i gracją rzuconej cegły pędzi
na spotkanie Matuszki Ziemi. Zaraz po nim Niemiec atakuje kierownicę
roweru, bierze szturmem, przelatuje nad nią i po krótkiej powietrznej
walce solidnie grzmoci o ziemię.
Sekundy później Anglik ze stoickim spokojem, flegmatycznie zsuwa się z
roweru i zajmuje pozycję horyzontalną pod kołami swego bicykla. Następnie
Francuz, jak na prawdziwego kochanka przystało, chwilę balansuje
wyprostowany po czym pada brzuchem na wyczekującą go tęsknie ulicę. Włoch
zdążył tylko krzyknąć "Mamma mia!" i już leży rozpłaszczony na asfalcie
jak dobra pizza na patelni. Amerykanin chwilę walczył próbując utrzymać się
na siodełku wierzgającego roweru, jednak podobnie jak poprzednicy zostaje
zmieciony z rumaka niczym kowboj na rodeo. Wszyscy dają pokaz prawdziwie
sportowej determinacji, walki i fantazji, tylko Polak, wjeżdżając zresztą
jako jeden z ostatnich, wziął i się zwyczajnie wyjebał..

Posted: 24 Jan 2007 19:01
by Creeping Death
ehehehe Yorek.. <lol>
Dobre !! :D

Posted: 24 Jan 2007 19:46
by dzidek
polak potrafi 8)

Posted: 25 Jan 2007 11:16
by chiste_bez_loga
Bartek wrote:Państwowy Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie (...)
Miałem kiedys przyjemność bycia pacjentem PSK 4 w Lublinie.
Nie bylo tak źle :lol:

Posted: 25 Jan 2007 22:00
by behem0th
ciekawa sprawa ;)

Posted: 25 Jan 2007 23:29
by dzidek
mozesz napisac normalnie bo nie dowidze :(

Posted: 26 Jan 2007 14:12
by Creeping Death

Posted: 26 Jan 2007 20:25
by Brick
Image

Posted: 26 Jan 2007 22:37
by tertus

Posted: 27 Jan 2007 12:47
by yorek
Image

Posted: 27 Jan 2007 13:18
by karnaś
Daleko by nie zajechali.

Posted: 27 Jan 2007 22:44
by strz.
oj tam.. nie trzeba od razu daleko jechac. Zawsze mozna po prostu pokręcic sie po okolicy ;]