Page 2 of 2

Posted: 02 Sep 2011 17:49
by behem0th
bede na dworcu 20 min przed odjazdem

Posted: 04 Sep 2011 19:47
by leoheart
szybka wrześniówka wcale nie była szybka, przynajmniej w moim wydaniu :? na zdjęciu chyba najprzyjemniejszy dla mnie moment lody w LeCher,myślałem że się tutaj nie dotoczę :)

Posted: 04 Sep 2011 21:42
by behem0th
http://www.a-trip.com/tracks/view/85031

90% malouczeszczanymi drogami asfaltowymi, pare kilometrow szutrow.

Posted: 04 Sep 2011 22:06
by behem0th
bylo calkiem calkiem, pogoda naprawde dopisala, sloneczko grzalo choc w powietrzu juz czuc jesien. w nocy przygotowujac mape zorientowalem sie ze bedzie troche za duzo km i zaczelismy wczesniej, bo z Radomska.
Gora Kamiensk i 140m podjazdu, w sumie troche rozczarowala, choc i tak trzeba pogratulowac przemyslowi. zalew Sulejowski klimatyczny, Leo jak zobaczyl to od razu chcial sie rozbijac. ;) jak dla mnie woda syfna i za duzo ludzi, pozatym troche za duzo kilometrow bylo by na pozniej. Na nocleg finalnie wbilismy sie w spora polane na krzyzowce zarosnietych drog otoczona gestym lasem. w nocy cos niespotykanego, czyste gwiezdziste niebo i totalna cisza, zero odglosow cywilizacji, zadnych szumow samochodow, zadnego szczekania, bosko i blogo.
to tak do 23, bo pozniej rozeszlo sie dudnienie w rytmie techno. jak sie obudzilismy o 6 to nadal dudnilo i dudnilo i dudnilo.. finalnie zebralismy sie i pojechalismy kilka km w kierunku bunkra kolejowego w Jeleniu, gdzie jak sie okazalo, znajdowalo sie zrodlo nocnych zaklocen: na parkingu obok schronu, w srodku lasu jakies towarzystwo urzadzilo sobie przytupajke na szeroka skale. motyw niezly.. ;)
Okolica po raz drugi okazala sie ekstra na rower, praktycznie nie uczeszczane asfalty, zadbane lesne drogi i trakty, zaprzeczenie rozgrzebanych przecinkami drog poprzednim razem w okolicach Kielc i Starachowic.
Powrot niekonczacymi sie klimatami Wareckimi, sady, pola, sady, pola, sady, pola..

finalnie w sumie 250kilo

Posted: 05 Sep 2011 05:35
by paprak
może się w końcu zdecyduje na taki wyjazd, tym razem zatrzymał mnie weekend w robocie :( i robienie ogrodzenia przed domem

Posted: 05 Sep 2011 06:02
by Arkadyj
Podoba mi sie. Bez pospiechu, podziwianie widokow, kontakt z przyroda, spokoj i cisza.

Posted: 05 Sep 2011 06:39
by vigil
a nie 7 godzin zap...lania i 10min przerwy na bulke?no co ty? :wink:

Posted: 05 Sep 2011 06:57
by Arkadyj
E tam, do Deblina dawalem slabsze zmiany....jak powiadam - jest czas zapier******* i jest czas lajtu. Wczoraj generalnie mial byc lajt ale w pewnym momencie osiagnalem stan nirvany i strasznie nie chcialem z niego wychodzic. Dlatego z radoscia przyjelem fakt, ze do domu pojedziemy na okolo kolo wysypiska ;-))

Posted: 05 Sep 2011 06:59
by Arkadyj
Tak, Carloz w rozmowie ze mna mowil ze generalnie mial odpoczywac. Ja mysle, ze on niedlugo sie nam zrewanzuje tym samym. Trzeba sie miec na bacznosci, gdy bedzie proponowal wspolna lajtowa wycieczke :-))

Posted: 05 Sep 2011 14:19
by carloz
Odpoczywałem to ja ale tylko do Dęblina. Powrót był już ciut za mocny jak na moje założenia, ale myślę, że średnia 34km/h przy średnim pulsie 135 nie była taka zła... jak na górala z 2 calowymi balonami :wink:

Wysokie średnie z dłuższych treningów to tak ok 40km/h :lol:

Posted: 05 Sep 2011 14:35
by leoheart
Panowie widzę że euforia Was jeszcze nie opuściła i z rozpędu opanowaliście oba wątki :P
Podoba mi sie. Bez pospiechu, podziwianie widokow, kontakt z przyroda, spokoj i cisza.
tak było powiedzmy przez półtora dnia,od Spały nota bene bardzo ładnej, do domu wlokłem się daleko za Behemem,15km na godzinę a pod górki jeszcze wolniej i tak średnio miałem ochotę na rozglądanie się wokół,zresztą jedno ze zdjęć dokładnie to pokazuje,czułem się jak zombie
niestety potwierdziły się moje obawy że 80-100km dziennie z sakwami to moja górna granica,toczyliśmy zresztą poważny spór na ten temat z Behemem , który twierdzi że wszystko jest kwestią odpowiedniego nastawienia i uważał że nie daję z siebie wszystkiego :)

Posted: 05 Sep 2011 16:12
by behem0th
bo nie dajesz tylko marudzisz ;)

Posted: 05 Sep 2011 17:16
by Arkadyj
carloz wrote:Odpoczywałem to ja ale tylko do Dęblina. Powrót był już ciut za mocny jak na moje założenia, ale myślę, że średnia 34km/h przy średnim pulsie 135 nie była taka zła... jak na górala z 2 calowymi balonami :wink:

Wysokie średnie z dłuższych treningów to tak ok 40km/h :lol:
Dla mnie jestes cyborgiem i tyle Ci powiem :-)

Posted: 06 Sep 2011 09:31
by paprak
leoheart wrote:Panowie widzę że euforia Was jeszcze nie opuściła i z rozpędu opanowaliście oba wątki :P
Podoba mi sie. Bez pospiechu, podziwianie widokow, kontakt z przyroda, spokoj i cisza.
tak było powiedzmy przez półtora dnia,od Spały nota bene bardzo ładnej, do domu wlokłem się daleko za Behemem,15km na godzinę a pod górki jeszcze wolniej i tak średnio miałem ochotę na rozglądanie się wokół,zresztą jedno ze zdjęć dokładnie to pokazuje,czułem się jak zombie
niestety potwierdziły się moje obawy że 80-100km dziennie z sakwami to moja górna granica,toczyliśmy zresztą poważny spór na ten temat z Behemem , który twierdzi że wszystko jest kwestią odpowiedniego nastawienia i uważał że nie daję z siebie wszystkiego :)
Leo to byś miał we mnie kompana do marudzenia i do jechania daleko za behemem .... jak mnie chłopaki przeciągneli z Lądka do Czarnej Wody, po ścieżkach i spowrotem do PL to aż się zwymiotłem ;)

Posted: 06 Sep 2011 10:03
by rycho
mysle, ze na rowerze wazacym ponad 17 kg nawet ryba by sie porzygal. ;)

Posted: 06 Sep 2011 11:06
by strz.
to moze Paprak jest tym brakujacym ogniwem miedzy mną a resztą !! mowie o tempie, nie ewolucji ;]

Posted: 06 Sep 2011 20:26
by leoheart
paprak wrote: Leo to byś miał we mnie kompana do marudzenia
stanowczo protestuję przeciwko używaniu słowa "marudzenie" ja tylko zgłaszam obiektywne trudności :)

Posted: 06 Sep 2011 21:03
by behem0th
w takim razie to byly raczej subiektywne trudnosci jezeli ladniej ma sie nazywac ;)