oooo.. to Ty byłeś Paprak
a myslałem ze jakieś głosy słyszę
Dzięki za doping
W druzynówce idziemy jak burza, spójrzcie na Meran który chciał się z nami łaczyć.....
Jak Arek coś skrobnął, to i ja się podziele wrażeniami:
tuż za startem Arkek mnie wyprzedza, ale mam go ciągle w polu widzenia, jedzie 5,6 osób przede mną, dystans taki utrzymuje się przez kilka kilometrów, ale nie mogę go pomniejszyć, ok 12km te 6 osób + Arlady mylą trasę, ja i pozostali wołamy ich, ale wjeżdzają juz za nami, jakieś 8km dalej mija mnie ze sporą prędkością Maciek z Planji, ja i gościu z którym jade próbujemy mu usiąść na kole, ale nie dajemy rady.... wkońcu go łapiemy i już nie puszczamy, zgarniamy jeszcze 2 osoby i powstaje mały pociag, najmocniejsza lokomotywa to Maciek, ale są jeszcze dwie: ja i jakiś nieznajomy, pozostali pasożytuja na nas, w momencue kiedy ciągne grupę, przecinamy dużą łachę piachu, mi przód grzęznie - wagony wpadaja na mnie.... i odjeżdzają.... kilometr pościgu i mam ich
Zmieniamy się we 3 (na 5 jadących) wjezdzamy na petle mega i zaczyna się szarpanie, aby kogoś wyprzedzić, ale nie pchamy się - pełna kulturką - proszę, dziękuje
prawie caly ten odcinek prowadze, aż do tych bajorek - atakuje pierwsze srodkiem z rowerem na plecach co wzbudza WIELKI zachyt wśród megowców chcących przejść suchą nogą, następne na kołach, a trzecie kończe z ryjem w wodzie
- myśłałem ze jest płycej, a tam odrazu woda po oś.... ale szybko z wodu i wio dalej, kolejny piach, lecimy przez niego szybko i PAn z mega jadący wężykiem zajeżdzą mi - gleba, wtedy ucieka mi Maciek i reszta pociągu, już ich nie dochodzę... finiszuje sam, wpadam na stadion i słysże "Carloz" od Ogrów i "KArwat" - chyba od Planji... krzesam ostatnie siły i po zewnętrznej biorę na stadionioe jeszcze ok 7 osób z mega.... uff.. jeszcze nigdy nie miałem tyle sił na finisz...
mój najlepszy start - widać po punktach - a czułem to juz na trasie - pałer miter czyni cuda - ale tak poważnie, odpoczynek przed maratonem mi nie słuzy, trzeba zapieprzać na okrągło
fajnie,że jest nas coraz więcej i że rozkwita życie pomaratonowe, nie że każdy dojedzie i się zawija do domu, ale razem posiedzimy, obgadamy temat - tak 3mać