ostatnio czytałem wywiad z naukowcem, który w tamtych czasach był jednym z ważniejszych ludzi w polskiej atomistyce. twierdzi, że Czarnobyl to tak naprawdę pic na wodę, że strefa wokół niego powinna mieć 2 km, a ilość przypadków mutacji u ludzi jest taka jak wszędzie na świecie, nie odbiega od normy. szczerze mówiąc nie chce mi się w to wierzyć, zwłaszcza że nieraz o tym gadałem z moim ojcem, który pracuje w Świerku i z nauczycielką fizyki, która na atomistyce zęby zjadła. tylko czemu w dzisiejszej (ponoć wolnej) Polsce dopuszcza się do głosu takich ludzi i kreuje się ich na autorytety? przecież wiadomo, że nasiąknięci starą ideologią będą się bronić do upadłego? :/ czasami sam nie wiem co o Czarnobylu myśleć.
PS. w sumie to urodziłem się 2 tygodnie po Czarnobylu i ciekawi mnie czy jakiś większy wpływ na ludzi z mojego rocznika on miał.
Domar wrote:PS. w sumie to urodziłem się 2 tygodnie po Czarnobylu i ciekawi mnie czy jakiś większy wpływ na ludzi z mojego rocznika on miał.
jeszcze pytasz?
w tej chwili strefa na pewno jest mniejsza, można pojechać do Prypeciu i pooglądać spokojnie wszystko nie dostając za dużej dawki, chłopaki z polibudy organizują na dniach taki wyjazd
albo w polityce albo w wyborczej, bo te zwykle czytuję, ale ten tekst był na dwudziestolecie Czarnobyla, więc aż tak dawno dawno to on nie był. co najwyżej dawno